Premier odwołał Naumana
W związku z rezygnacją pana Aleksandra Naumana ze stanowiska prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, premier Leszek Miller odwołał go z dniem dzisiejszym z zajmowanego stanowiska, dziękując mu jednocześnie za dotychczasową pracę - poinformowało Centrum Informacyjne Rządu.
23.05.2003 | aktual.: 23.05.2003 18:35
Dalsza praca na tym stanowisku nie służyłaby prawidłowemu funkcjonowaniu systemu zdrowotnego powiedział Aleksander Nauman. Zarzucił jednocześnie mediom dezinformowanie społeczeństwa na temat domniemanej afery korupcyjnej w służbie zdrowia. Atmosfera skandalu wytwarzana w mediach zagraża prawidłowej pracy tej instytucji.
"Prasa wydała na mnie wyrok. Uważam się za osobę pokrzywdzoną i pomówioną. Nie słyszałem o żadnej propozycji łapówkarskiej. Ustąpiłem, by dowieść swojej niewinności. Nie jestem przyspawany do fotela, jak sugerują media" - powiedział Nauman. Dodał, że będzie czekał na decyzję prokuratury w sprawie domniemanej korupcji w resorcie zdrowia. Nauman liczy, że po udowodnieniu swojej niewinności, prasa - jak to ujął - poinformuje o tym społeczeństwo równie ochoczo jak teraz pomawia jego osobę.
Pełnienie obowiązków prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia premier powierzył dotychczasowemu wiceprezesowi do spraw medycznych doktorowi Mirosławowi Manickiemu.
Odejście Naumana to jeden z efektów doniesień medialnych o patologiach w finansach ochrony zdrowia. W ślad za nimi poszły działania organów państwowych; Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, prokuratury i premiera, któremu podlega Narodowy Fundusz Zdrowia.
12 maja w "Rzeczpospolitej" ukazał się artykuł pt. "Leki za milion dolarów". Napisano w nim, że Waldemar Deszczyński miał w 2002 roku, kiedy był szefem gabinetu b. ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego, żądać milionów dolarów łapówki od koncernu farmaceutycznego w zamian za umieszczenie jego leków na liście refundacyjnej. W dniu publikacji prokuratura rozpoczęła swoje postępowanie sprawdzające, a ABW - "rozmowy wyjaśniające" z osobami ze sprawy Deszczyńskiego, m.in. z nim samym.
Nazwisko Naumana pojawiało się w kontekście "sprawy Deszczyńskiego" w publikacjach nie tylko "Rzeczpospolitej", ale i "Newsweeka". Pisma te donosiły, że wokół Łapińskiego oraz Naumana utworzona została sieć biznesowych powiązań.
"Rz" doniosła, że Centrum Osteoporozy "Kobieta +50" (prezesem, a potem szefową rady nadzorczej tej spółki była - jak to określił sam Nauman - jego "partnerka życiowa"), ma zawarty niezgodnie z prawem kontrakt z Mazowiecką Kasą Chorych. Obecnie prezesem tej spółki jest Waldemar Deszczyński. Gdy kontrakt zawierano, Deszczyński był wiceprezesem rady tej kasy.
Po ujawnieniu tych informacji Nauman - który zapewniał że o tym nie wiedział - zadecydował o natychmiastowym rozwiązaniu umowy z "Kobietą +50" ze względu na to, że umowa była zawarta z naruszeniem prawa.
Dziennikarze "Newsweeka" napisali także, że Nauman jest powiązany z firmą Abbott (pracował w niej na początku lat 90.), od której w 2002 roku Ministerstwo Zdrowia kupiło leki antyretrowirusowe stosowane u chorych zakażonych wirusem HIV.
W czwartek premier Miller zapowiedział w Łodzi, że nie będzie się wahał z odwołaniem Aleksandra Naumana z funkcji prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, jeśli okaże się, że Nauman popełnił "jakieś wykroczenie".
"Kiedy są podejmowane decyzje o odwołaniu urzędnika państwowego, to za tym muszą stać udokumentowane dokumenty. Ja oczekuję na informację, czy na konkluzję w tej sprawie od Andrzeja Barcikowskiego (szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego), a także od ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka" - powiedział premier w Łodzi.
Również w czwartek Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oświadczyła, że dotychczasowe czynności sprawdzające ABW w sprawie Waldemara Deszczyńskiego wskazują na "możliwość korupcji" w resorcie zdrowia za rządów ministra Mariusza Łapińskiego.
ABW poinformowała w czwartek, że tego dnia przesłała do Prokuratora Apelacyjnego w Warszawie "kolejne materiały z dalszych czynności przeprowadzonych w ramach postępowania sprawdzającego, którego celem jest wyjaśnienie, czy podczas opracowywania w Ministerstwie Zdrowia projektu 'listy refundacyjnej leków' miały miejsce przypadki korupcji".
"W przekazanej informacji ABW przedstawiła swoją ocenę tej sprawy, stwierdzając, że dotychczas przeprowadzone czynności sprawdzające wskazują na możliwość popełnienia przestępstwa korupcji. Zawnioskowano, iż na obecnym etapie należy rozważyć podjęcie decyzji o wszczęciu śledztwa w tej sprawie" - głosił czwartkowy komunikat rzeczniczki ABW kpt. Magdaleny Kluczyńskiej.
W piątek przed południem warszawska Prokuratura Apelacyjna podała, że wszczęła śledztwo "w sprawie żądania przez pracownika administracji rządowej, w związku z pełnieniem funkcji publicznej w Ministerstwie Zdrowia, od przedstawicieli zagranicznej firmy farmaceutycznej udzielenia korzyści majątkowej w zamian za umieszczenie leku, będącego produktem tej firmy, na liście leków refundowanych".