Premier o Marku Jurku: agent albo wariat
Agentem i wariatem miał nazwać premier Marka
Jurka, gdy ten zapowiedział, że rezygnuje z funkcji marszałka
Sejmu - pisze "Życie Warszawy".
30.08.2007 | aktual.: 30.08.2007 04:52
Gazeta - jako pierwsza - publikuje fragmenty dziennika byłego polityka PiS i marszałka Sejmu, Marka Jurka i zapowiada, że pełny tekst ukaże się w najnowszym numerze dwumiesięcznika "Christianitas".
Pierwszy fragment dotyczy 21 lutego br. Marek Jurek pisze: "Obawiam się, że dla Jarosława Kaczyńskiego sytuacją pożądaną byłoby, gdyby wyborcy katolicko-konserwatywni musieli głosować na niego, jednocześnie nie mając żadnego realnego wpływu na jego politykę. Na taki model partii - sprowadzenie nurtu katolicko-konserwatywnego do rzędu formacji posiłkowej".
Pod datą 14 kwietnia, były Marszałek Sejmu zapisał: "Idąc na Radę Polityczną zostałem najpierw poproszony do Jarosława, który brutalnie zażądał, aby w ogóle nie poruszać na Radzie sprawy ochrony życia. Przy okazji obrzucając mnie stekiem wyzwisk: 'agent' albo 'wariat, 'tylko dzięki mnie jesteś marszałkiem, beze mnie nawet byś posłem nie był'. Na uwagę, że mi nie pozwala pierwszego zdania dokończyć - krzyk: 'ja tu jestem szefem'".
Dwa dni później Marek Jurek powiedział premierowi, że odchodzi z PiS. "Jarosław odpowiedział, że biorę na siebie odpowiedzialność za przyspieszenie wyborów i dojście do władzy Platformy i komunistów".
Rzecznik rządu Jan Dziedziczak odmówił "Życiu Warszawy" komentarza w sprawie słów premiera, podaje gazeta. (PAP)