Premier: lustracja Gilowskiej to polityczna gra
Premier Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, że "jest przekonany", iż sprawa złożenia przez
Rzecznika Interesu Publicznego Włodzimierza Olszewskiego wniosku o
lustrację b. wicepremier i minister finansów Zyty Gilowskiej jest
"grą polityczną".
26.06.2006 23:00
Pan rzecznik (Olszewski) nie miał innego wyjścia składając wniosek do Sądu Lustracyjnego. Jeśli materiał (w sprawie Gilowskiej) został przygotowany przez jego zastępcę i wszystko było podpisane, to widocznie nie miał innego wyjścia. Natomiast ja jestem przekonany, że to nie jest gra rzecznika, czy nawet jego otoczenia, tylko to musi być jakaś gra polityczna- powiedział premier w TVN24.
Tłumaczył, że jego zdaniem ktoś, w sposób bardziej bezpośredni lub pośredni, starał się doprowadzić do takiej dymisji. Zwrócił uwagę, że w sprawie Gilowskiej mówi się o tym, iż pojawiły się nowe zeznania świadków - przede wszystkim osób, które pracują bądź pracowały w służbach specjalnych.
Dlaczego pojawiły się one akurat teraz, a nie cztery lata temu, nie trzy lata temu, nie dwa lata temu, nie tuż przed wyborami, tylko dokładnie teraz - zastanawiał się szef rządu. - To znaczy, być może, że jednak w byłych, czy obecnych służbach dzieje się coś takiego i ktoś prowadzi taką grę, żeby właśnie teraz doszło do takiej dymisji - dodał Marcinkiewicz.
Szef rządu zdymisjonował w piątek Gilowską, wobec której Rzecznik Interesu Publicznego wystąpił o lustrację. B. wicepremier zapewniła, że złożyła prawdziwe oświadczenie lustracyjne i zaprzeczyła, by kiedykolwiek była świadomym współpracownikiem tajnych służb PRL. Złożyła też doniesienie do prokuratury w sprawie - jak mówiła - szantażu lustracyjnego, który ją spotkał, w którym zarzuciła Rzecznikowi Interesu Publicznego "rażące naruszenie prawa". Sprawę rozpatruje Prokuratura w Gdańsku.
Szef rządu pytany, czy to co zdarzyło się w sprawie Gilowskiej może oznaczać, że nie kontroluje on służb specjalnych, odparł: Jeśli ktoś zrobi coś źle, to nie znaczy, że nie jest kontrolowany, bo jeśli znajdziemy tą osobę, to znaczy, że kontrola się udała.
Przyznał, że kontrola specsłużb nie jest łatwa z uwagi na fakt, że mają one "swoje procedury i tok postępowania". Od początku czyniliśmy wszystko, by służby specjalne nie mogły być używane do jakichkolwiek celów politycznych. Jestem przekonany, że ta sprawa zostanie wyjaśniona - dodał.
Premier uważa, że w zaistniałej sytuacji Sąd Lustracyjny powinien nie tylko podjąć tę sprawę i przyspieszyć tok postępowania, ale jednocześnie powinien od początku do końca sprawdzić wszystkie procedury, jakie były przez zastępcę rzecznika (Jerzy Rodzik) w tej sprawie wykonane.
Marcinkiewicz wyraził nadzieję, że b. wicepremier zostanie przez sąd oczyszczona z zarzutów podania nieprawdziwych danych lustracyjnych. Zadeklarował też, że Rada Ministrów "zawsze jest dla niej otwarta".