Premier Kopacz o Sikorskim: nie zamierzam zastępować prokuratora ani sędziego
- Nie zamierzam zastępować prokuratora ani sędziego - tak odpowiedziała premier Ewa Kopacz na pytanie, czy zamieszanie wokół rozliczeń podróży marszałka Radosława Sikorskiego szkodzi Platformie Obywatelskiej.
17.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 16:24
- Żyjemy w państwie demokratycznym, którego porządku ja przestrzegam. Powiem państwu szczerze - premier Ewa Kopacz nie będzie zastępować ani prokuratora ani sędziego. Taka jest moja zasada i to w każdej sprawie, nie tylko w sprawie dotyczącej pana Sikorskiego - powiedziała Kopacz dziennikarzom.
Przypomniała, że sprawę tzw. kilometrówek marszałka bada prokuratura i - jak zaznaczyła - to jest jeden aspekt sprawy.
Drugi, jak wskazała, to kwestia tego, "na ile posłowie dzisiaj jednomyślnie, ponadpartyjnie powiedzą, że trzeba dokonać wreszcie porządku".
Premier zaznaczyła, że parlament kończy kadencję za 11 miesięcy i liczy, że "ten sejm wypracuje takie regulacje, które pozwolą posłom przyszłej kadencji funkcjonować bez przeszkód".
- To, co oglądamy przez ostatnie tygodnie, to jest notoryczne zajmowanie się samymi sobą. Obywatele tego od nas nie oczekują, oni nas po coś zupełnie innego wybrali - podkreśliła.
Jak dodała, regulacje muszą być na tyle dobre i przejrzyste, żeby po kolejnych wyborach parlamentarzyści "mieli niezmąconą atmosferę do pracy".
- Jeśli zdecyduje o tym ta komisja, która ma weryfikować, audytować to, co znajdzie w tych papierach, które są tej chwili w kancelarii Sejmu i odpowie sobie na pytanie czy dzisiaj prawo jest niedoskonałe czy posłowie są niedoskonali - dodała.
Kopacz oceniła, że "zarówno prawo jest niezłe, jak i posłowie w większości są poprawni w tym obszarze, kiedy egzekwowane jest to prawo".
Na posiedzeniu konwentu seniorów szef kancelarii sejmu zaprezentował wyniki audytu podróży zagranicznych posłów. Audyt pokazał, że prawie wszyscy posłowie rzetelnie rozliczają się z wyjazdów; są drobne sprawy do wyjaśnienia.
Premier pytana czy posłowie, którzy nienależnie brali pieniądze za podróże powinni je zwrócić, powiedziała, że "jeśli będzie taka decyzja, że powinni zwrócić, to myśli, że nie będzie oporu". Szefowa rządu zastrzegła jednak, że oceną zajmują się uprawnione podmioty, a ona nie przesądza sprawy.
Prokuratura Generalna uznała, że należy podjąć postępowanie w sprawie poselskich rozliczeń Radosława Sikorskiego za tzw. kilometrówkę. W marcu Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście odmówiła wszczęcia śledztwa ws. rzekomych nieprawidłowości w rozliczaniu delegacji przez Sikorskiego. Sam zainteresowany mówi, że ze spokojem czeka na wynik postępowania.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak ponownie zaapelował do premier, aby "przerwała swoje milczenie" i doprowadziła do odwołania Sikorskiego z funkcji marszałka i wykluczenia go z PO. - Trzeba przełamać festiwal kompromitacji Sikorskiego, a więc i polskiego Sejmu. Sejm nie zasługuje, żeby na jego czele stał polityk, który jest obciążony takimi zarzutami - argumentował.
Media pisały, że Sikorski - jeszcze jako minister spraw zagranicznych - pobierał z kancelarii sejmu pieniądze jako zwrot kosztów za używanie prywatnych aut do poselskich wyjazdów, chociaż jako szef MSZ miał do dyspozycji samochód służbowy i ochronę BOR.
W odpowiedzi Sikorski oświadczył, że wykorzystywał jedną trzecią limitu kilometrowego przeznaczonego na podróże krajowe posła i poinformował, że prezydium sejmu zajmuje się kwestią systemu rozliczeń wyjazdów parlamentarzystów i ministrów. Tłumaczył też, że posłowie pełniący jednocześnie funkcje ministrów starają się zawsze rozdzielać te obowiązki, by nie stawiano im zarzutów odwrotnych - korzystania z transportu ministerialnego do politycznych czy poselskich zadań.
"Fakt" napisał, że prywatny samochód należący od lutego 2010 r. do Radosława Sikorskiego i jego żony Anny Applebaum podczas ostatniego przeglądu gwarancyjnego miał na liczniku 30 tys. km, a Sikorski utrzymywał, że prywatnym autem - w celach poselskich - przejechał 90 tys. Marszałek w odpowiedzi oświadczył, że ma kilka samochodów i zapowiedział pozwanie gazety.
Na briefingu prasowym Radosław Sikorski zapowiedział, że w wyniku audytu zmienione zostaną przepisy do. podróży. - Wyjeżdżać będzie można tylko na odległość nie dalszą niż 1300 kilometrów od Warszawy, zmieniony będzie też formularz sprawozdania merytorycznego i formalnego rozliczenia za podróż zagraniczną. To sprawozdanie będzie miało nowy charakter - powiedział.
Marszałek poinformował, że zarządzenie ws. wyjazdów parlamentarzystów i nowe formularze zostały przesłane marszałkowi senatu. - Z naszej strony praca została wykonana. Teraz trafi do marszałka senatu, gdy tylko otrzymam uzgodnienie marszałka senatu, zmiany zostaną podpisane i będą niezwłocznie obowiązywać - zapowiedział.
Audyt służbowych wyjazdów zagranicznych posłów marszałek sejmu zarządził po tym, gdy media ujawniły sprawę podróży do Madrytu na posiedzenie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy ówczesnych posłów PiS: Adama Hofmana, Mariusza A. Kamińskiego oraz Adama Rogackiego - wzięli oni zaliczki z sejmowej kasy, zgłaszając wyjazd samochodem; w rzeczywistości polecieli tanimi liniami lotniczymi. W efekcie sprawy dotyczącej wyjazdów służbowych i ich rozliczeń ci trzej posłowie zostali usunięci z PiS i klubu parlamentarnego tej partii.
Po tym, jak media doniosły o okolicznościach podróży do Madrytu, posłowie oświadczyli, że zwrócili całą zaliczkę na przejazd do Hiszpanii. W ubiegłym tygodniu Hofman, Kamiński i Rogacki przekonywali, że ze środków na zagraniczne podróże służbowe korzystali zgodnie z prawem i wewnętrznymi regulacjami sejmu.
Z powodu wątpliwości związanych z podróżą zagraniczną z członkostwa w klubie PiS i w partii zrezygnował poseł Zbigniew Girzyński. Poseł Jan Kaźmierczak został, na własną prośbę, zawieszony w prawach członka klubu PO w związku z wątpliwościami dot. wyjazdu do Londynu.