Trwa ładowanie...
20-05-2011 13:20

"Premier jak Stalin? Rozwali gospodarkę i państwo"

Ciekawie jest obserwować sposób w jaki opisywany jest przez media premier Węgier, Viktor Orban. Antyeuropejski, niebezpieczny, o dyktatorskich zapędach potwór - niemal jak Stalin. Chodzi mu wyłącznie o zagarnięcie jak największej władzy i styranizowanie wszystkich. Rozwali gospodarkę i państwo - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Igor Janke.

"Premier jak Stalin? Rozwali gospodarkę i państwo"Źródło: PAP/EPA
dc4sjnr
dc4sjnr

Główny zarzut jest taki, że przeprowadza bardzo dużo reform jednocześnie. A to przecież grzech. Znacznie lepiej jeśli nic nie robić, wpatrywać się w słupki poparcie i czekać lepszych czasów. A przede wszystkim - potakiwać w każdej sprawie Brukseli i chwalić działania wszelkich międzynarodowych instytucji.

Nie twierdzę, że Viktor Orban nie popełnia błędów. Popełnia. Jak choćby ten ze słynną już, choć mocno zmitologizowaną ustawą medialną. Ustawa jest zła, ale opisano ją niemal jako wprowadzającą orwellowski świat. Orban jest za nią krytykowany , przede wszystkim w tych rzekomo styranizowanych węgierskich mediach. Jeszcze jakoś włos nikomu z głowy nie spadł. Co nie zmienia mojej negatywnej oceny niektórych zapisów tej ustawy.

To tylko jeden z bardzo wielu elementów wielkiego planu reform Viktora Orbana. Planu, który obejmuje niemal wszystkie dziedziny życia. Planu, który ma przebudować węgierskie społeczeństwo, dać zwykłym Węgrom szansę na normalne, cywilizowane życie. A przede wszystkim - ma wyciągnąć Węgry z zapaści gospodarczej w jaką wpędzili ten kraj socjaliści.

Piszę o tym dlatego, że "Gazeta Wyborcza", która zajmuje się na co dzień osądzaniem Orbana od wczoraj musiała przyznać, że Orban rzeczywiście reformuje gospodarkę. Robi w niektórych sprawach dokładnie to, czego wielu ekonomistów oczekuje od rządu Donalda Tuska. Tnie wydatki. I to ostro. Drastycznie redukuje świadczenia socjalne, odchudza administrację, chce zmniejszyć liczbę uczelni, które są tam rozbuchane i niewykorzystane. Węgry mają wielki deficyt. Pieniądze wypływają z budżetu szerokimi strumieniami. A Orban podejmuje decyzje, które mają doprowadzić w szybki sposób do uregulowania sytuacji finansowej kraju.

dc4sjnr

Podejmując twarde decyzje wywołuje niezadowolenie. Kiedy nakładał czasowe podatki na wielkie firmy, pisano, że atakuje zagraniczny kapitał. W tym samym czasie obniżył drastycznie podatki dla obywateli. Chce dać im szansę, by to oni zakładali własne biznesy, by to oni napędzali węgierską gospodarkę. Dotychczas głównym beneficjentem sytuacji na Węgrzech były wielkie koncerny, które dostawały ogromne ułatwienia od socjalistów. Wybuchało przy tym dziesiątki skandali korupcyjnych. Dlaczego liberalne podejście ma oznaczać, że dobre warunki mają wielkie koncerny a obywatele i małe firmy - złe? Orban moim zdaniem chce właśnie przywrócić wolnorynkowe zasady. Takie, które wszystkim dają podobne szanse.

Zarzucano, mu, ze zabiera "wielkim", po to by się przypodobać wyborcom. Jeszcze kilka miesięcy temu słychać było grzmienie: "dlaczego nie tnie wydatków w budżecie?! To dowód na to, że jest populistą a nie prawdziwym reformatorem". Tylko, że ci którzy to pisali nie sprawdzali co zamierza robić Orban. A on właśnie dokładnie planował olbrzymie cięcia. Na skalę niespotykaną. Cięcia, które dotkną także masy zwykłych obywateli. I właśnie dowiedziała się o tym nawet "Gazeta Wyborcza" musiała to przyznać.

Może jednak Orban nie jest Stalinem , a jednym z niewielu polityków w Europie, który przeszedł do władzy, żeby rzeczywiście coś zrobić?

Igor Janke specjalnie dla Wirtualnej Polski

Autor jest publicystą "Rzeczpospolitej" i szefem Niezależnego Forum Publicystów Salon24.pl

dc4sjnr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dc4sjnr
Więcej tematów