Premier Iraku zapowiada zwolnienie 2500 więźniów
Premier Iraku Nuri al-Maliki
oświadczył, że wypuści na wolność 2500 więźniów w
nadziei, iż ułatwi to "pojednanie narodowe". Przyznał, że w
Bagdadzie i innych miejscach kraju bezpieczeństwo się pogorszyło,
ale obiecał nie ustawać w staraniach o poskromienie przemocy.
06.06.2006 16:55
Maliki wystąpił na konferencji prasowej dzień po uprowadzeniu w Bagdadzie 56 osób przez grupę zamaskowanych mężczyzn w mundurach policyjnych i dwa dni po rzezi pasażerów na szosie koło Bakuby, gdzie ekstremiści wyciągali ludzi z samochodów i zabili 21 szyitów, puszczając wolno arabskich sunnitów.
We wtorek na skraju szosy na północ od Bagdadu znaleziono dziewięć głów ludzkich bez ciał. Zabójcy włożyli głowy ofiar do czarnych plastikowych worków, umieścili w kartonach po owocach i porzucili przy drodze. Podobnego makabrycznego odkrycia (osiem głów) dokonano w tej samej okolicy w sobotę.
Maliki oświadczył, że "wrogowie procesu politycznego nasilili swe krwawe operacje, aby storpedować i obalić rząd jedności narodowej, ale, jeśli Bóg da, poniosą klęskę".
Dodał zarazem, że sam rząd i jego siły bezpieczeństwa nie zaprowadzą spokoju, i wezwał "wszystkich", aby wsparli działania wojska i policji.
Aby pozyskać arabską mniejszość sunnicką, która była uprzywilejowana za Saddama, a teraz stanowi społeczną bazę antyrządowej rebelii, Maliki ogłosił, że poczynając od środy zwolni 2500 z około 28 tysięcy więźniów przetrzymywanych przez wojska USA i siły irackie. Są to w ogromnej większości sunnici.
Wśród zwalnianych nie będzie jednak "zwolenników [byłego prezydenta] Saddama Husajna, terrorystów, ani nikogo, kto ma na rękach iracką krew".
Jest to jedno z pierwszych posunięć podejmowanych z myślą o pojednaniu narodowym - ogłosił Maliki. - O innych zakomunikujemy w ciągu najbliższych dwóch dni.
Premier oznajmił równocześnie, że siły irackie i koalicyjne zaczną wkrótce wcielać w życie plan zaprowadzenia bezpieczeństwa w stolicy kraju, a w przygotowaniu jest podobny plan dla sąsiadującej z regionem bagdadzkim niespokojnej prowincji Dijala.
Powodzenie tych planów zależy w dużym stopniu od należytej obsady resortów siłowych. Jednak choć od zaprzysiężenia rządu Malikiego upłynęły przeszło dwa tygodnie, ministrów spraw wewnętrznych i obrony wciąż nie ma, bo ugrupowania tworzące koalicję rządową nie potrafią uzgodnić kandydatur na te stanowiska.
Anonimowe źródła polityczne w Bagdadzie twierdzą, że wobec przedłużającego się impasu Maliki chciał sam wyznaczyć wakujących ministrów i przedstawić ich w minioną niedzielę parlamentowi do zatwierdzenia, ale spotkał się ze sprzeciwem ze strony rywali w bloku partii szyickich, którego jest przedstawicielem.
Blok szyicki, główna siła w parlamencie, składa się z 18 ugrupowań, które współzawodniczą z sobą o stanowiska rządowe i o władzę w terenie.
Agencja Reutera przytaczała we wtorek opinie anonimowych polityków, że w ostatecznym rachunku najgroźniejszymi przeciwnikami Malikiego mogą okazać się jego konkurenci z koalicji szyickiej i że obecny rząd nie przetrwa dłużej niż pół roku.
Maliki pośrednio zdementował pogłoski, że to inne partie bloku szyickiego zablokowały nominację jego kandydatów na ministrów. Oświadczył na konferencji prasowej, że nie przedstawił swych kandydatów w parlamencie, gdyż na obrady przyszło za mało deputowanych, by można było przeprowadzić wiążące głosowanie. Zapewnił, że dojdzie do niego na następnym posiedzeniu parlamentu.