Premier Donald Tusk: jesteśmy świadkami destabilizacji Ukrainy
Premier Donald Tusk powiedział, że następuje destabilizacja Ukrainy, przynajmniej we wschodniej części tego kraju. Jednocześnie zapewnił, że w obliczu konfliktu ukraińsko-rosyjskiego, Polska nie chce zamykać małego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim.
Premier spotkał się w Warszawie z wojewodami.
Odniósł się do informacji, że w Doniecku separatyści ogłosili powstanie Donieckiej Republiki Ludowej i przyłączenie jej do Federacji Rosyjskiej. Zapowiedzieli, że 11 maja odbędzie się tam referendum niepodległościowe i ostrzegli, że jeśli władze w Kijowie spróbują przeszkodzić w jego przeprowadzeniu, zwrócą się do Rosji z prośbą o wprowadzenie na Ukrainę "wojskowych oddziałów pokojowych".
Jak mówił Tusk, różnie można oceniać wydarzenia ostatnich godzin na Ukrainie i to "czy one zmniejszają, czy zwiększają ryzyko konfliktu zbrojnego". Ale - według premiera - "jesteśmy świadkami postępującej destabilizacji państwa ukraińskiego, przynajmniej na wschodzie". - Słabsze państwo ukraińskie to także słabsza ochrona granicy od strony ukraińskiej - zauważył Tusk. - To jest zadanie dla wojewodów, administracji, ale i Europy, wynikające z faktu, że nasza granica z Ukrainą, która jest równocześnie granicą UE, jest dużo słabiej chroniona od strony ukraińskiej i to wymaga od nas dodatkowych działań - powiedział premier.
- Destabilizacja państwa ukraińskiego to także konkretne, negatywne skutki na granicy ukraińsko-polskiej (...) ze względu na rozpad czy dysfunkcjonalność pewnych struktur państwa ukraińskiego, co nakłada więcej obowiązków na polskie służby graniczne - zaznaczył Tusk.
Zwrócił też uwagę, że polskie służby "w sposób bardzo profesjonalny odpowiedziały na prowokacje informacyjne ze strony rosyjskiej". - Pojawiły się informacje o ostrzelaniu jednego czy drugiego samochodu, a nawet oskarżenia, że to nasze służby w tym uczestniczyły; informacje, że Rosjanie są źle traktowani, szarpani, bici, opluwani, także na przejściu granicznym - zauważył premier. - Te wszystkie nieprawdziwe sygnały najlepiej dezawuować i nasze służby postępują tutaj świetnie, poprzez maksymalnie profesjonalne i życzliwe traktowanie turystów, którzy przekraczają granicę między Polską a obwodem kaliningradzkim - powiedział szef rządu.
W marcu niektóre kaliningradzkie media donosiły o rzekomych incydentach dotyczących bezpieczeństwa rosyjskich podróżnych na terenie Polski. Jeden z tamtejszych portali zamieścił anonimową relację Rosjanki, która twierdziła, że jej samochód został ostrzelany z broni pneumatycznej między Grzechotkami a Gdańskiem.
Mieszkańcy strefy przygranicznej z Rosją oczekują - mówił Tusk - by w obliczu konfliktu ukraińsko-rosyjskiego "być stanowczym, ale nie rujnować zupełnie relacji i nie likwidować małego ruchu granicznego". Premier zauważył, że bojkot wszystkiego, co rosyjskie to groźne sygnały dla kilku milionów ludzi w Polsce. - Polski rząd nie po to walczył przez długie lata o możliwość otwarcia naszych granic i by mały ruch graniczny przyniósł korzyści naszym obywatelom, żeby teraz to zamykać - zapewniał Tusk.
Ważnym zadaniem dla wojewodów ze wschodnich terenów przygranicznych - uważa premier - są "ciągłe spotkania z mieszkańcami i tłumaczenie, jaka jest polityka rządu i że naszą intencją nie jest ograniczanie małego ruchu granicznego". Jak dodał, działania rządu nakierowane są także na "zgodną współpracę wszystkich, niezależnie od poglądów politycznych".
- Na tle tego, co dzieje się na Ukrainie, jednolitość państwa polskiego, to, że nasze struktury są zintegrowane i, niezależnie od temperatury sporów politycznych, państwo działa bez zarzutu w sytuacjach krytycznych, jest ważne i ludzie powinni wiedzieć, że jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność i żadne wewnętrzne konflikty tego nie uniemożliwią - zapewniał szef rządu.
Jak podkreślił, w niedzielę na przejściach granicznych w Bezledach i w Bartoszycach rozmawiał z funkcjonariuszami Straży Granicznej, celnikami, policjantami i mieszkańcami.
- Na tę nietypową sytuację (związaną z kryzysem na Ukrainie) ludzie reagują w sposób bardzo racjonalny (...), a ich oczekiwania są zdroworozsądkowe i nacechowane odpowiedzialnością za to, co się dzieje, przede wszystkich w naszym kraju - mówił szef rządu. - Zaostrzenie relacji między UE a Rosją w związku z kryzysem ukraińskim i działania naszego rządu i administracji są przyjmowane z absolutnym zrozumieniem, a równocześnie jest oczekiwanie, by sytuacja krytyczna między Ukrainą a Rosją nie wpływała negatywnie na codzienne życie polskich obywateli - ocenił Tusk.
Szef rządu odniósł się także do najnowszych informacji na temat bezrobocia. Jak poinformował Główny Urząd Statystyczny, bezrobocie w lutym wyniosło 13,9 proc. wobec 14 proc. w styczniu. Najwyższe bezrobocie utrzymywało się nadal w województwie warmińsko-mazurskim, a najniższe - w wielkopolskim.
- Jako administracja możecie mieć swój udział w jeszcze sprawniejszym zarządzaniu kryzysem, jakim jest sytuacja na rynku pracy - powiedział Tusk do wojewodów. Jak podkreślił, spadek bezrobocia "w pewnym stopniu ma także związek z działaniami administracyjnymi, które miały usprawnić poszukiwanie pracy i dostosowywanie możliwości rynku pracy do aspiracji i potrzeb ludzi szukających pracy".