Prawo wypędzonych
Wielu Polaków było zaszokowanych słowami, które padły na zakończonym w niedzielę w Norymberdze zjeździe Ziomkostwa Śląska. Jego szef, Rudi Pawelka, zażądał w swoim przemówieniu ostatecznego anulowania w Polsce aktów prawnych, które stanowiły podstawę do przymusowego wysiedlenia i wywłaszczenia Niemców po II wojnie światowej.
- Pochodzące z lat 1945-1946 ustawy do dzisiaj są ważne - mówił Rudi Pawelka podczas spotkania, na które przyjechało około 80 tys. osób z całego świata. Dodał też, że niemiecka ludność w Polsce nadal jest dyskryminowana.
Sprawa wypędzenia Niemców z ich majątków po II wojnie światowej oficjalnie w Polsce nie istniała do 1989 roku. Dziś dla historyków jest jasne, że ogromna rzesza Niemców padła ofiarą niesprawiedliwych czystek. Takie głosy przyjmowane są jednak w Polsce ze zrozumiałą rezerwą. Nie można zrównywać wojennych ofiar poniesionych przez ludzi walczących z nazizmem oraz strat poniesionych przez wysiedlonych Niemców.
Żądanie anulowania ustaw, które umożliwiły wysiedlanie Niemców, po raz pierwszy sformułował rok temu Edmund Stoiber, premier Bawarii, gdy ubiegał się o fotel kanclerza Niemiec.
- Jak to? Więc Niemcy chcą teraz masowo starać się o zwrot majątków? - pytano głośno w Polsce. W niedzielę ziomkostwo powtórzyło ten apel.
- Nie chodzi o odwet, przecież tego niemieccy Ślązacy wyrzekli się w Karcie z 1950 roku. Nie trzeba mieć żadnych obaw. Domaganie się zwrotu ziem czy odszkodowań to cel drugo- albo i trzeciorzędny - uspokaja w rozmowie z ,DZ" Damian Spielvogel, działacz ziomkostwa. - Wypędzonym chodzi o moralne uznanie krzywdy, gest ze strony polskiego rządu.
Problem w tym, że według prof. Włodzimierza Borodzieja z Uniwersytetu Warszawskiego - wybitnego znawcy tematu - ustawy, o których mówi ziomkostwo, już dawno nie obowiązują!
- Jednak wiemy o sytuacji, kiedy polskie urzędy powołują się na tamte akty prawne- mówi Damian Spielvogel. - Taka sytuacja miała miejsce na Opolszczyźnie i dotyczy rodziny, która teraz mieszka w Niemczech. Najpierw przyznano im prawo do ich dawnego majątku, potem się z tej decyzji wycofano, powołując się właśnie na te dekrety.
Część niemieckich Ślązaków widzi tu analogię z czeskimi dekretami Benesza (umożliwiły wypędzenie po wojnie z Czechosłowacji 3 mln Niemców sudeckich). Niemcy naciskają na Czechów, żeby anulowali te akty prawne.
Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska, twierdzi: -_ Było jasne, że środowiska Ślązaków w Niemczech wykorzystają moment akcesji Polski do UE, żeby upomnieć się o swoje sprawy- mówi Gorzelik. - _Te roszczenia są poniekąd zrozumiałe. Była to ewidentna niesprawiedliwość.
Gorzelik obawia się ewentualnych roszczeń wypędzonych, gdyż wiadomo, że Polski nie stać finansowo na taki gest.
- Niestety na gesty symboliczne jest już chyba za późno. Kilka lat temu Polska mogła taki gest wykonać i sprawę uznano by za zakończoną. Teraz, obawiam się, trzeba będzie po prostu płacić - mówi Gorzelik.
Polski rząd na razie oficjalnie nie włącza się w debatę na ten temat. Może - tak jak lider mniejszości niemieckiej Henryk Kroll - uważa, że dyskusje o odszkodowaniach są niepotrzebne.
- Wypędzonych trzeba by zapytać, o co im konkretnie chodzi. Bo chyba nie do końca sami wiedzą. O ile wiem, to przepisy sankcjonujące wypędzenia zostały już w Polsce uchylone. Jeśli zaś chodzi o odszkodowania, to wypędzeni powinni się zastanowić, od kogo ich oczekują. Może powinni zażądać ich od państwa niemieckiego, którego byli cały czas obywatelami? Takie głosy są niepotrzebne. Po co ludzi straszyć?- komentuje poseł Kroll.
Maria Siekierka przyjechała z rodzicami do Zabrza w 1945 roku. - Dopiero w 1965 roku ojciec mój otrzymał jako rekompensatę za mienie pozostawione na Wschodzie pierwsze piętro i poddasze w bliźniaku w Zabrzu - wspomina pani Maria. - Parter tego domu wykupił rdzenny Ślązak, któremu rozłożono spłatę należności na 38 lat. Już nie żyje. Część jego spadkobierców mieszka w Polsce, część w Niemczech. W tej chwili ten parter jest pusty. Nie obawiam się, że ktoś może się teraz zgłosić po to, co przyznano memu ojcu zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem. Sądzę, że te sprawy są już od dawna uregulowane i nic nie jest w stanie ich podważyć.
Pani Maria podkreśla, że jej rodzicie mieli na Wschodzie o wiele większy dom niż ten, który dostali w Zabrzu: -_ Pewnych rzeczy nie da się już jednak odwrócić i trzeba się z tym pogodzić._
MAREK TWARÓG, (mech)