Prawo jazdy "na Anglika"?
Prawo jazdy bez kursu, egzaminu, tanio i to zupełnie legalnie? Zbyt piękne? A jednak... - Wystarczy mieć stałe zatrudnienie w Anglii - opisuje nasz informator (dane do wiadomości redakcji). - W tamtejszym dowolnym urzędzie miejskim wykupuje się za niecałe 40 funtów dokument uprawniający do kierowania samochodem osobowym przez jeden rok.
17.06.2005 | aktual.: 17.06.2005 08:58
Jednak wyłącznie pod opieką innego kierowcy, posiadającego normalne prawo jazdy. Po to, żeby przygotować się do egzaminu. Na takim angielskim dokumencie nie jest nigdzie wprost napisane, że uprawnienia jego posiadacza są ograniczone. Zdobyte w ten sposób „prawko” przywozimy do Polski, tłumaczymy i niesiemy do wydziału komunikacji z podaniem o jego wymianę na nasze. Proste?
Teraz już nie. Bo od 10 lutego tego roku polscy urzędnicy komunikacyjni bardzo nieufnie podchodzą do wszelkich zagranicznych (nawet unijnych) dokumentów. - Choć na takim angielskim prawie jazdy nie ma adnotacji, że uprawnienia jego posiadacza są ograniczone, to na blankiecie jest wydrukowana duża litera „L” na zielonym polu - ostrzega Elżbieta Matuszewska, naczelnik wydziału komunikacji w słupskim starostwie.
- Mieliśmy już pytania, czy na podstawie takiego dokumentu można uzyskać polskie prawo jazdy. Nie można! Od 10 lutego 2005 roku na internetowych stronach Ministerstwo Infrastruktury ostrzega przed tego typu praktykami. Sprawdziliśmy w słupskim ratuszu. Też to wiedzą i udzielali wyjaśnień w tej sprawie interesantom. Tymczasem sposób „na Anglika” jest znany wśród Polaków znad Tamizy od lat.
Jarosław Kowalski