Prawnik: sprzedaż przez siostry Norbertanki osiedla z lokatorami zgodna z prawem
Sprzedaż przez siostry Norbertanki osiedla w Nowej Hucie jest zgodna z prawem i nie narusza bezpośrednio praw lokatorów znajdujących się tam domów - powiedział mec. Krzysztof Bachmiński. Mieszkańcy osiedla obawiają się o swój los.
Ogłoszenie o sprzedaży przez ss. Norbertanki należącego do nich osiedla w Nowej Hucie pojawiło się w internecie na początku grudnia. Według ogłoszenia, do sprzedania jest nieruchomość o pow. 1,92 hektara, położona na os. Lubocza, zabudowana 8 budynkami bliźniaczymi (16 segmentów) wraz z budynkiem posiadającym 12 lokali mieszkalnych oraz dwie działki niezabudowane 12-arowe (budowlane). Wskazana w ofercie cena wynosi 4,5 mln zł.
O sprawie poinformowały "Gazeta Wyborcza" i Radio TOK FM.
Jak podano w "GW", mieszkańcy o ofercie sprzedaży dowiedzieli się z internetu. Przed wojną ziemia stanowiła własność ss. Norbertanek, po wojnie zorganizowano tam Oddział Zaopatrzenia Robotniczego Huty im. Lenina. Na potrzeby huty hodowano tam trzodę chlewną, uprawiano warzywa i obsiewano pola zbożem. Od 1905 roku stała tam kamienica, na przełomie lat 50. i 60. XX w. wyrosło osiedle domków dla pracowników kombinatu. W 1992 roku Komisja Majątkowa zwróciła nieruchomość norbertankom.
Jak powiedział Bachmiński, "właściciel ma prawo dysponować swoją własnością". - Sama sprzedaż nieruchomości nie rzutuje bezpośrednio na umowę najmu, tzn. nie powoduje np. tego, że umowa ulega rozwiązaniu - po prostu nabywca nieruchomości wchodzi w miejsce sióstr norbertanek jako wynajmujący - powiedział adwokat. Dodał jednak, że "oczywiście, nabywca nieruchomości może czynsz podwyższyć lub umowę najmu wypowiedzieć - i wtedy się zaczyna problem; ale równie dobrze mogły to zrobić norbertanki".
Zdaniem prawnika, na sprawę można spojrzeć też z punktu widzenia sióstr norbertanek. - Najpierw im zabrano własność, potem bez ich zgody wybudowano domki i tam osiedlono lokatorów, po czym teraz nie mogą nimi dysponować, bo działki zostały zasiedlone - wskazał. Jak mówił, lokatorzy z kolei niewątpliwie mogą się czuć zagrożeni, tym bardziej jeśli przynajmniej części z nich nie stać na nowe mieszkania, ale obowiązkiem gminy jest zapewnienie w takich przypadkach mieszkań socjalnych.
Nie udało się skontaktować z właścicielkami nieruchomości. Pod numerem wskazanym w ogłoszeniu zgłasza się pracownik klasztoru, który jednak nie ma zgody siostry przeoryszy na udzielanie informacji w tej sprawie.
Według nieoficjalnych informacji, które przekazało źródło związane z klasztorem, część mieszkańców osiedla nie płaci czynszu; klasztor parę lat temu proponował mieszkańcom kupno domków, ale nie było na to żadnego odzewu; chciał zbudować nową kamienicę i przenieść tam lokatorów, ale proponowany czynsz 800-850 zł nie zyskał aprobaty mieszkańców; inwestował także w utrzymanie domków. - 20 lat temu było podobnie: Skarb Państwa przekazał nieruchomość klasztorowi razem z lokatorami, którzy tam mieszkali - podkreślił.
Mieszkańcy czują się zaskoczeni i zagrożeni. - O sprzedaży dowiedzieliśmy się z internetu. Obawiamy się tego, bo jak przyjdzie deweloper, to nie wiadomo, co będzie chciał zrobić - powiedział jeden z mieszkańców ul. Marglowej.
Mieszkający na osiedlu Zbigniew Buras podkreśla, że mieszkańcy osiedla od początku chcieli wykupić swoje domki. - Mówiono nam, że dojdzie do sprzedaży, ale trzeba uregulować formalności - powiedział. Powołał się na pismo z 2005 roku, w którym poinformowano mieszkańców, że "wszystko idzie w dobrym kierunku", tj. ku sprzedaży, i proszono o udostępnienie działek geodecie do pomiarów. - Potem powiadomiono nas, że siostry nie będą sprzedawać, tylko wybudują blok czy bloki, i podano wstępny koszt 17 zł za metr kw. Ludzie nie byli zainteresowani, bo z mediami opłaty wyniosłyby nawet 1,4 tys. zł. To powyżej standardu w spółdzielniach - powiedział Buras.
Jak dodał, później poproszono mieszkańców o udostępnienie mieszkań do wyceny na sprzedaż. - Myśmy myśleli, że to dla nas wyceniają te panie, że jednak coś ruszyło. A one porobiły zdjęcia, wyceniły to i nie powiadamiając nas umieściły w internecie zdjęcia naszych mieszkań, które sobie remontowaliśmy. Osiedle wystawiono do sprzedaży w całości. Sprawa jest nietypowa i nieładnie z nami siostry postąpiły - powiedział z rozgoryczeniem mieszkaniec.