Milczenie władzy paraliżuje więc opozycję. A rząd może dalej realizowac cztery groźne dla Polski tendencje:
- po pierwsze, stałe obniżanie standardów usług publicznych, traktowanych jako główna rezerwa dla oszczędności. Fakt, iż robi się to nieudolnie (bez przygotowania realnych warunków, jak w wypadku ustawy refundacyjnej) powoduje dodatkowe koszty społeczne. I uwypukla metodę rządzenia Tuska: obciążyc odpowiedzialnością (także finansową) najsłabsze, bo zależne materialnie, ogniwo. W tym przypadku - aptekarzy
- po drugie, demontowanie infrastruktury publicznej. Po fazie deindustrializacji (spowodowanej m.in. przez nierówną konkurencję z importem, po wprowadzeniu wewnętrznej wymienialności złotego już na wstępie transformacji) przyszedł czas na destrukcję usług publicznych. Zamykanie małych sądów, urzędów pocztowych, bibliotek, szkół, wielu szpitali. Bankructwa wielu oddziałów PKS-u i likwidacja lokalnych pociągów. Sprzyja to, nie tylko dalszej degradacji jakości życia, ale podnosi koszty załatwienia elementarnych spraw. A także zwiększa jeszcze bezrobocie i utrudnia szukanie pracy
- po trzecie, systematyczna destrukcja narzędzi myślowych pozwalających ludziom uczestniczyć w polityce, tak jak ją rozumiał Arystoteles: jako refleksji wspólnoty nad własną kondycją i miejscem w historii. Rozbicie organicznej jedności nauk społecznych i humanistycznych, dekonstrukcja obrazu przeszłości w postmodernistycznych podręcznikach; rozwiązanie wielu lokalnych instytucji kultury (są całe gminy bez kiosku i księgarni) i wydawanie często dużych pieniędzy na dziwaczne instalacje rzeczy dawno przebrzmiałych na Zachodzie, które sprzedaje się jako awangardę.
- po czwarte, destrukcja pozycji Polski w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Kraj traktowany z zaufaniem i posiadający autorytet z czasów Solidarności, jest dziś lekceważony. Jesteśmy w ogonie większości wskaźników. A obecny nadmierny fiskalizm rządu może do końca wydusić rozwój, bo uderza głównie w małe i średnie firmy.
Viktor OrbanOrban na Węgrzech podejmuje dramatyczne próby pobudzenia wzrostu. I wyjścia z pułapki zbytnio umiędzynarodowionego sektora finansowego i przemocy strukturalnej, czyli narzuconych w pierwszej fazie transformacji instytucji, nie odpowiadających fazie rozwoju. Robi to otwarcie - zmieniając prawo. Tusk, chaotycznie i nieformalnie robi podobne posunięcia (w mediach, czy przy arbitralnym zadeklarowaniu, na co ma iśc rezerwa NBP). Ale jemu nie chodzi o rozwój, ale o władzę!
* Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski*