"Prawda o śmierci gen. Sikorskiego - tylko w Moskwie"
W brytyjskich aktywach nie znajdą się żadne
akta świadczące o tym, że gen. Władysław Sikorski premier RP i
Wódz Naczelny 4 lipca 1943 r. zginął w wyniku celowo zaaranżowanej
katastrofy lotniczej. Niezbite dowody mogą być tylko w Moskwie - powiedział emigracyjny historyk Zbigniew Siemaszko.
Historyk zastrzega, iż gdyby się miało okazać, że Sikorski poniósł śmierć na skutek umyślnie spowodowanej katastrofy, to takiej katastrofy nie dałoby się zaaranżować bez brytyjskiego udziału w jakimś zakresie.
Niezbite dokumenty udowadniające, że Sikorski zginął w wyniku zamierzonej katastrofy, jeżeli są, to mogą być tylko w Moskwie. Tylko w Sowietach wykonawcy tego rodzaju zleceń musieli mieć podkładkę usprawiedliwiającą ich działania, żeby potem samemu nie być rozstrzelanymi. W Wielkiej Brytanii, jeśli się takie rzeczy robiło, to tajnie, nigdy nie na piśmie - mówi.
Moim zdaniem, katastrofa z powodu awarii technicznej jest prawdopodobna, choć nie można wykluczać, że mogło do niej dojść w sposób zamierzony. Jeśli tak było istotnie, to żaden sprawca nie mógłby niczego takiego zdziałać bez współudziału Brytyjczyków, bo tylko oni mieli w Gibraltarze swobodę ruchów - dodaje.
W owym czasie (po zerwaniu stosunków dyplomatycznych polsko- sowieckich na tle sprawy Katynia) nietrudno było przekonać młodych patriotycznych Brytyjczyków, że gen. Sikorski stoi na drodze współpracy brytyjsko-sowieckiej, a współpraca taka jest niezbędna, bo Rosjanie biją się za Brytyjczyków na froncie wschodnim paraliżując główną siłę uderzeniową armii niemieckiej- wskazuje.
Siemaszko, który ma na swym koncie liczne książki o II wojnie światowej wyklucza ewentualny współudział Churchilla w śmierci gen. Sikorskiego. Według niego, w 1943 r. Churchill rozumiał, że Sowiety są następnym zagrożeniem dla świata i w gen. Sikorskim widział w tym względzie sojusznika.
Za "możliwą" uważa Simaszko hipotezę, że nie wszystkie akta ws. okoliczności katastrofy gibraltarskiej zostały odtajnione przez Brytyjczyków, dlatego iż nie chcą ujawniać szkód, które wyrządzili pracownicy służb wywiadowczych - podwójni agenci brytyjsko-sowieccy Anthony Blunt i Kim Philby (pierwszy z nich z ramienia kontrwywiadu MI5 zajmował się sprawami polskimi, a drugiemu podlegały operacje kontrwywiadowcze na półwyspie iberyjskim - PAP).
W jego ocenie, przed ewentualnym wystąpieniem do brytyjskiego rządu o dostęp do akt odnoszących się do okoliczności śmierci gen. Sikorskiego należy nieformalnie zorientować się, czy akta są i co zawierają. Najpierw trzeba wybadać sprawę prywatnie, inaczej na sztywne pytanie strony polskiej, Brytyjczycy udzielą sztywnej odpowiedzi - podpowiada.