Prasa: zamach na holenderską demokrację
Belgijska prasa flamandzka, która tradycyjnie uważnie śledzi wydarzenia w Holandii, jest we wtorek zgodna, że zamordowanie populistycznego polityka Pima Fortuyna było zamachem na holenderską demokrację.
07.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zamordowano nie tylko Pima Fortuyna, ale część holenderskiej demokracji - pisze dziennik De Morgen przypominając, że w Holandii politycy jeżdżą pociągiem lub na rowerze bez żadnej ochrony.
Według Het Belang van Limburg, to morderstwo wydawało się niewyobrażalne w takim kraju jak Holandia, gdzie wszyscy politycy uczynili z dostępności swoją życiową zasadę. To zamach na holenderską kulturę polityczną.
_ To szok dla Holandii, odartej z marzeń o modelowym kraju demokracji. Fortuyn już wcześniej budził kraj z tego marzenia stawiając pytania, których nie stawiało się w polityce holenderskiej. Holandia jest krajem tolerancyjnym, ale nie dla wszystkich_ - czytamy w Het Laatste Nieuws.
W prasie belgijskiej nie ma natomiast zgody w ocenie Fortuyna i jego poglądów. Dla socjalistycznego "De Morgen" był on _ osobistością kontrowersyjną i złożoną, której nie da się porównywać się z innymi liderami skrajnej prawicy w Europie. Był populistą, nie faszystą, łączył inteligentne poglądy i złożone analizy społeczeństwa wielokulturowego z prostackimi rozwiązaniami ujętymi w slogany_.
O wiele bardziej krytyczna wobec Fortuyna jest belgijska prasa francuskojęzyczna, która miała dotychczas tendencje, żeby wrzucać go do jednego worka z szefami skrajnie prawicowego Bloku Flamandzkiego Filipem Dewinterem i francuskiego Frontu Narodowego Jeanem-Marią Le Penem.
Fortuyn nie jest ani Le Penem, ani Dewinterem, mówiło się o nim po prostu - prawica - tłumaczy francuskojęzycznym czytelnikom "Le Soir" antwerpski adwokat Jos Vandervelpen, znany z kilku spraw powierzonych mu przez belgijską Ligę Praw Człowieka.
_ Fortuyn to populizm, sprzeciw wobec establishmentu. Język Dewintera jest wyraźnie prawicowy, podczas gdy Fortuyn jest bardziej prawicowym liberałem niż konserwatystą_ - przekonuje flamandzki politolog Kris Deschouwer na łamach La Libre Belgique.
Nie wpłynęło to na opinię czołowego dziennika francuskojęzycznego Belgii, Le Soir, który kreśli zdecydowanie krytyczną sylwetkę zamordowanego: Bogaty, 54-letni dandys o ogolonej czaszce, wywodzący się z konserwatywnej katolickiej rodziny, ale przyznający się otwarcie do homoseksualizmu. (reb)