Prasa o przesłuchaniu Jolanty Kwaśniewskiej
Prasa podkreśla, że przesłuchanie Jolanty Kwaśniewskiej przed komisją PKN Orlen zdominowała sprawa indywidualnych darczyńców prowadzonej przez nią fundacji. Prezydentowa i jej pełnomocniczka dowodziły, że nie mają prawa przekazać posłom listy 1900 osób, które wpłacały pieniądze.
27.06.2005 | aktual.: 27.06.2005 10:41
Według Gazety Wyborczej Jolanta Kwaśniewska dobrze zrobiła odmawiając przekazania listy. "Posłowie Giertych i Wassermann nagłośnią każde nazwisko, które uznają za atrakcyjne dla mediów o ile zdążą przed posłem Macierewiczem" - pisze Piotr Pacewicz w komentarzu gazety. Według niego wymienieni posłowie dawno już zapomnieli o sprawie Orlenu i wykorzystują komisję do politycznych rozgrywek.
W Rzeczpospolitej Maciej Rybiński ironizuje, że lista darczyńców musi pozostać tajna, ponieważ znalezienie się na niej jest równie hańbiące jak wpisanie na listę Wildsteina i może narazić na poniżenie. Rybiński zauważa też, że przesłuchanie Jolanty Kwaśniewskiej wzbogaciło język polski o pojęcie samowykluczenia. Z przesłuchania pani prezydentowej samowykluczył się na przykład Andrzej Celiński, a za nim poszli Bogdan Bujak i Andrzej Różański.
Życie Warszawy pisze, że Jolanta Kwaśniewska wyszła z przesłuchania zwycięsko. Podkreśla, że żona prezydenta ani razu się nie uniosła, w przeciwieństwie do posłów. Według dziennika Jolanta Kwaśniewska starannie przygotowała się do zeznań. Gazeta podkreśla, że posłowie nie są zadowoleni z przebiegu przesłuchania i mają nadzieję, że listę darczyńców fundacji Kwaśniewskiej przekaże im prokuratura.
Trybuna pisze natomiast, że Jolanta Kwaśniewska została wezwana przed komisję z motywów politycznych. Według dziennika pytanie posłów opozycji zasiadających w komisji nie miały wiele wspólnego ze sprawami, którymi powina zajmować się komisja. Według "Trybuny" pytania były pełne sugestii i insynuacji. (IAR)