Pracują 24h na dobę, siedem dni w tygodniu
W zeszłym roku wyjeżdżali do 18 tysięcy interwencji
Nie znają dnia ani godziny. Szybko zapominają o zmęczeniu
Zdarza się, że w trakcie jednego dyżuru wyjeżdżają do akcji nawet kilkanaście razy. Kolejny dzwonek, kolejne wezwanie daje im zastrzyk adrenaliny i energii. Szybko zapominają o bólu i zmęczeniu.
- Nie znamy dnia ani godziny - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz Kubiak, wojewódzki koordynator ratownictwa medycznego służby Państwowej Straży Pożarnej. - Nie było takiego dnia, żeby strażacy nie mieli co robić. Przykład? Ostatnio otrzymaliśmy nietypowe zgłoszenie. Przyjechaliśmy do młodej dziewczyny, która zażyła najprawdopodobniej dopalacze. Strażacy zabezpieczyli nieprzytomną, a zespół ratowników medycznych odwiózł ją do szpitala. Przeżyła, odwiedziła nas potem z kwiatami - mówi Kubiak.
Pracują 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, cały rok bez przerwy. Zawód strażaka to nie tylko praca - to służba. Tak mówi każdy z nich.
Tekst i zdjęcia: Łukasz Szełemej
(WP, oprac.: mg)
"Pojechaliśmy do płonącego mieszkania"
- Pamiętam dokładnie pierwsze trzy lata służby - mówi mł. asp. Andrzej Majdziński, 10 lat w służbie.
- Zaczynałem jako ratownik, później byłem kierowcą, dziś jestem dowódcą. Pewnego razu podczas odśnieżania dachu hali sportowej, zostaliśmy wezwani do pożaru. Pojechaliśmy do płonącego mieszkania. Wszedłem do mocno zadymionego wnętrza, aby sprawdzić, czy ktoś nie potrzebuje pomocy. Zobaczyłem leżącą na łóżku kobietę. Chciałem ją stamtąd szybko wynieść. Złapałem za koc pod nią, ale zdziwił mnie ciężar. Okazało się, że nakryła trójkę dzieci kocem. Wezwałem pomoc i udało się uratować całą rodzinę - dodaje.
"Nie było innej możliwości"
- Cały czas coś się dzieje, są to najczęściej pożary i wypadki drogowe - relacjonuje kpt. Andrzej Gawlik, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 w Szczecinie, 8 lat w straży pożarnej.
- Kilka dni temu razem z kolegami wyjechaliśmy do wypadku, czołowego zderzenia. Wycinaliśmy z samochodu uwięzioną kobietę prawdopodobnie w zaawansowanej ciąży, która krwawiła. Usunęliśmy drzwi i słupek środkowy samochodu. Nie było innej możliwości - przyznaje Gawlik.
18 tysięcy interwencji
Tylko w samym województwie zachodniopomorskim pracuje 1500 funkcjonariuszy Państwowej Straży Pożarnej. W zeszłym roku wyjeżdżali do około 18 tysięcy interwencji.
Pierwszym stopniem jest strażak
- Wciąż pamiętam moją pierwszą akcję - mówi asp. Sztab. Rafał Janikowski, dowódca zmiany Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Szczecinie, strażak od 21 lat. - Pojechaliśmy do zderzenia tramwaju z samochodem osobowym. Samochód był doszczętnie zniszczony. Rozpoznaliśmy markę tylko po kierownicy. Wyciągnęliśmy trzy osoby, były w ciężkim stanie, jedna z nich nie przeżyła. To są mocne przeżycia, szczególnie dla początkujących strażaków - przyznaje Janikowski.
Przygotowani na każdą ewentualność
Przychodząc do pracy, starają się myśleć o tym, co się wydarzy, chcą być przygotowani na każdą ewentualność. Jak sami przyznają, doświadczenie i umiejętności, których nabywają w trakcie służby, pomagają im w tym, aby cało i zdrowo wrócić do domu.
Straż pożarna od kuchni
Zgodnie z przepisami zastęp opuszcza strażnicę do 1 minuty w ciągu dnia i do 2 minut w nocy. Do każdego zdarzenia wyjeżdżają dwa zastępy, w których jest 7 strażaków.
Na prostych odcinkach drogi
Nie ma reguły ani pory roku, która pozwoli przewidzieć pożar czy wypadek. Duża część pożarów wybucha w zimie, co ma związek z sezonem grzewczym. Do wypadków dochodzi najczęściej nie na niebezpiecznych zakrętach, a w słoneczny dzień na prostych odcinkach drogi.
Ratują ludzi z opresji
Strażaków Państwowej Straży Pożarnej w Polsce jest około 30 tysięcy, do tego dochodzi także 250 tysięcy ochotników z Ochotniczej Straży Pożarnej, z których 140 tysięcy znajduje się w krajowym systemie ratowniczo-gaśniczym.
Warto pamiętać: 998 - Straż Pożarna, 999 - Pogotowie Ratunkowe, 997 - Policja, 984 - Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe oraz europejski numer alarmowy 112.