Pracownicy "Poręby" chcą chleba i pracy
Kilkuset pracowników Fabryki Urządzeń Mechanicznych "Poręba" demonstrowało przed Urzędem Miasta w Porębie (Śląskie). Od 1 lutego nie wypłacono im pensji, otrzymują tylko niewielkie zaliczki.
Manifestanci, idąc przez miasto, wznosili okrzyki: "Chcemy pracy, chcemy chleba" i "Chociaż z głodu umieramy, FUM Poręby nie oddamy". Przed urzędem na protestujących oczekiwali burmistrz i starosta zawierciański, którym protestujący przekazali apel o wsparcie fabryki.
Kłopoty zakładu zaczęły się w 2000 r., kiedy poprzedni zarząd podpisał niekorzystną umowę z "Metalexportem". Według jej zapisów "Metalexport", mimo iż jest właścicielem tylko 3% udziałów firmy, ma na 6 lat wyłączność na sprzedaż urządzeń produkowanych w "Porębie". Obrabiarki znajdują nabywców, ale zapłata za maszyny nie wpływa na konta zakładu. Po protestach pracowników fabryki "Metalexport" zgodził się wprawdzie na zmianę umowy, wprowadzając zapisy korzystniejsze dla "Poręby", ale ma ona obowiązywać tylko do końca grudnia tego roku.
"Poręba" jest największym zakładem w dziesięciotysięcznym mieście. Istnieje blisko 200 lat. "Poręba" jest spółką z przewagą własności Skarbu Państwa (87%). Jej wyroby - obrabiarki sterowane numerycznie - pracują w renomowanych przedsiębiorstwach na wszystkich kontynentach.
"Zakład funkcjonuje obecnie jedynie dzięki zleceniom realizowanym bez pośrednictwa +Metalexportu+. Ma pełen portfel zamówień na ten rok, ale nie poradzimy sobie na dłuższą metę bez pomocy ministerstwa skarbu" - powiedziała przewodnicząca komitetu protestacyjnego Mirosława Juńczyk.
Tymczasem resort ten poinformował kierownictwo zakładu, że zaakceptował program restrukturyzacji firmy, ale nie ma środków na dokapitalizowanie "Poręby".