Pracownicy Bison-Bialu nadal głodują i wiecują
Sześciu uczestników głodówki protestacyjnej w Bison-Bial SA w Białymstoku zabrało w środę do szpitala pogotowie ratunkowe.
26.06.2002 | aktual.: 27.06.2002 18:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Karetka przyjechała do zakładu, gdy trwał przed nim kolejny wiec załogi, domagającej się wypłat zaległych wynagrodzeń i ratowania upadającej firmy.
Głodówka w białostockiej Fabryce Przyrządów i Uchwytów Bison-Bial SA trwa od ubiegłego wtorku. Prowadzi ją jeszcze dziewięć osób, ale stan ich zdrowia jest już bardzo zły, stale opiekuje się nimi lekarz. Prawie wszyscy byli już na zabiegach w szpitalu, gdzie podawano im kroplówkę. Mimo próśb zakładowych związkowców i prezesa firmy, nie chcą zakończyć protestu bez spełnienia postulatów załogi.
Przez trzy godziny około 300-400 pracowników Bison-Bialu próbowało dowiedzieć się, co dalej stanie się z zakładem. Podczas wtorkowej manifestacji w Warszawie załoga usłyszała bowiem od przedstawicieli Metalexportu, który jest właścicielem zakładu, że szansą na wypłatę ich wynagrodzeń jest jedynie upadłość zakładu.
Jeden z pracowników działu handlowego przedstawiał wyliczenia, z których miało wynikać, że Metalexport wykorzystywał Bison-Bial od wielu lat, m.in. nie płacąc terminowo za towar.
My karmiliśmy Metalexport, zrobiliśmy z siebie pożywkę dla tej firmy, zostaliśmy pozbawieni całego efektu naszej pracy - mówił, oklaskiwany przez innych pracowników.
Według niego, prokuratura powinna zająć się sprawą utworzenia holdingu Metalexport, bowiem - jak uzasadniał - weszły do niego przedsiębiorstwa dużo więcej warte, niż za nie zapłacono.
W środę pracownicy Bison-Bialu planowali ponownie wyjść na ulice miasta. Zrezygnowali z tego, ponieważ wiec się przedłużył, a wczesnym popołudniem załoga chciała wziąć udział w pogrzebie zmarłej nagle wieloletniej pracownicy zakładu. Jej mąż także pracuje w tej firmie.
Regularnych wypłat załoga licząca 1,3 tys. osób nie otrzymuje od pół roku. W tym czasie wypłacono jej w ratach pieniądze za półtora miesiąca pracy, a w ubiegłym tygodniu - po 600 złotych zaliczki. Każdemu z pracowników zakład jest jednak winny jeszcze po kilka tysięcy złotych. Prawie od miesiąca stoi produkcja.
Bison-Bial należy do Metalexportu, jest w bardzo złej sytuacji finansowej. Jego konta blokują banki - wierzyciele firmy, w sądzie jest wniosek o upadłość zakładu.
Ósmą dobę trwa w zakładzie głodówka, pracownicy blokowali też ruch w Białymstoku i manifestowali przed biurem Metalexportu w Warszawie. Zapowiadają kontynuowanie swych protestów do czasu spełnienia ich postulatów. (ej)