Pożyć na emeryturze...
Górnicy bronią w Sejmie prawa do emerytury po 25 latach pracy. Jak zawsze w obronie swoich praw, tak i tym razem górnicy zagrożeni pracą do grobowej deski zwarli szeregi. W marcu złożyli obywatelski projekt ustawy emerytalnej, dzięki której zachowają prawo do emerytury po 25 latach pracy. Wczoraj ani jeden klub parlamentarny nie śmiał zagłosować przeciw.
23.04.2005 | aktual.: 23.04.2005 11:08
Pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy emerytalnej, zachowującym uprawnienia górników do wcześniejszej emerytury, górnicza „Solidarność” zebrała ponad 146 tysięcy podpisów. Projekt trafił do marszałka Sejmu i zgodnie z przepisami miał trafić pod obrady w ciągu 12 tygodni. Stało się to wczoraj — w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu. Wszystkie kluby i koła poselskie poprały inicjatywę obywatelską, a projekt do dalszych prac w komisji Polityki Społecznej.
— Mam nadzieję, że jeszcze w tej kadencji Sejmu projekt zostanie przyjęty — powiedział DZ przed wczorajszymi obradami Dominik Kolorz, przewodniczącego Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ „Solidarność”, zarazem pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej. — Jeśli do końca maja ustawa nie zostanie przyjęta przez Sejm, to nie zostaje nam nic innego, niż znów walczyć o nią na ulicach. Oby do tego nie doszło, ale przedłużanie górnikom pracy do 60-65. roku życia jest dla nas nie do przyjęcia.
Zastrzeżenia przedstawicieli rządu, że korzystne uprawnienia emerytalne przypadną zbyt dużej grupie osób i obciążą przyszłe pokolenia, około 40 górników przysłuchujących się debacie z galerii sejmowej, skwitowało krótko: – To bzdura.
Dziś górnik odchodzi na emeryturę w wieku 43-45 lat, jeśli zaczął pracę jako 18-latek. Gdyby przyjęto gotowy już projekt rządowy, po 2006 roku górnicy musieliby pracować co najmniej do 55. roku życia, a tzw. obsługa na dole nawet do 60. roku życia. Na to górnicza brać nie dała zgody.
— Dziś swoje świadczenie górnik pobiera przez około 15-19 lat. Gdyby rząd wprowadził swój projekt w życie oznaczałoby to, że górnik „nie skonsumuje” nawet odprowadzonych przez siebie składek — mówi przewodniczący górniczej „Solidarności” Dominik Kolorz.
Związkowcy popracowali więc nad ustawą wedle własnych marzeń, zdobyli dla niej masowe poparcie i złożyli jako obywatelski projekt w Sejmie.
Na razie wszystkie kluby parlamentarne poparły projekt obywatelski, a przedstawiciele rządu są zaskoczeni. Wiceminister polityki społecznej Agnieszka Chłoń-Domińczak powiedziała, że rząd postara się jak najszybciej przygotować swoje stanowisko. Na gorąco skrytykowała projekt za to, że przyznaje uprawnienia do wcześniejszej emerytury zbyt dużej grupie osób.
Co zawiera projekt?
Prawo do emerytury górniczej przysługiwałoby, gdy pracownik ukończy 55 lat. Musi mieć za sobą okres pracy górniczej wynoszący — łącznie z okresem pracy równorzędnej — co najmniej 20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn, w tym co najmniej 5 lat pod ziemią.
Górnik, który przepracuje pod ziemią łącznie 15 lat, przechodziłby na emeryturę w wieku 50 lat. Taka osoba musi pracować w pracy górniczej lub równorzędnej ogółem 20 lat (kobiety) lub 25 lat (mężczyźni).
Kogo dotyczy?
Chodzi o pracowników górnictwa węgla kamiennego, górnictwa miedzi, siarki, soli, cynku i ołowiu oraz górnictwa węgla brunatnego. Projekt nie obejmuje osób zatrudnionych przy przeróbce, ale „S” deklaruje, że postara się, by podczas prac nad ustawą ich interesy również zostały zabezpieczone.
W sumie w tych wszystkich branżach pracuje około 190 tysięcy osób. Wraz z administracją i pracownikami powierzchni jest to problem dla około 250 tys. zatrudnionych. Dla kogo uprawnienia?
Jako pracę górniczą zdefiniowano m.in: pracę pod ziemią w kopalniach, pod ziemią w przedsiębiorstwach budowy kopalń, pod ziemią na stanowiskach dozoru ruchu, pracę drużyn ratowniczych, maszynistów, pracę w urzędach górniczych, jeśli wiąże się z inspekcjami w kopalniach. Do pracy górniczej zaliczono również pracę lekarzy i felczerów w górniczych zespołach opieki zdrowotnej.
Jako prace równorzędną zdefiniowano m.in: pełnienie funkcji w organach związku zawodowego, zatrudnienie w administracji kopalń, administracji przedsiębiorstw górniczych i spółek węglowych, w urzędach górniczych, pracę nauczycieli w szkołach górniczych.
Ile by to kosztowało?
Skutki finansowe dla budżetu państwa mają wynieść 175,6 mln zł rocznie, z tendencją malejącą w kolejnych latach. Rocznie na emerytury górnicze przechodzi około 9,5 tys. osób.
Zdaniem górników KWK Bobrek-Centrum
Zygmunt Wiśniewski - To dobra wiadomość, pod warunkiem, że prawo do wcześniejszej emerytury zachowamy. Na przodkach człowiek nie jest w stanie pracować dłużej niż 25 lat. Potem to jest wrak człowieka. Pracuję szesnasty rok na kopalni, ale ze względu na wiek odchodzę w tym roku na emeryturę.
Andrzej Ogonowski - To bardzo dobrze, cieszy mnie to, że wszyscy posłowie popierają projekt. Sam się pod nim podpisałem. Szesnaście lat pracowałem na przodkach, teraz jestem wiertaczem.
Sławomir Krawczyk - Jeżeli ta ustawa naprawdę by przeszła, to ja bym się z tego cieszył, bo z jej dobrodziejstw skorzystałbym już za siedem lat. Co będę robił? Sądząc po dzisiejszych zarobkach pójdę gdzieś pracować. Mam czwórkę dzieci i trzeba je jakoś utrzymać. To uderzy w młodych - mówi Agnieszka Chłoń-Domińczak, wiceminister polityki społecznej
Górnikom, którzy pracują pod ziemią, należy się świadczenie w wieku niższym niż wiek emerytalny, jednak projekt przyznaje uprawnienia dla zbyt szerokiej grupy osób. To będzie obciążenie przyszłego pokolenia, z czego musimy zdawać sobie sprawę.
Komentarz DZ Górnicy zadziałali profesjonalnie. Zamiast walczyć z niechcianym rządowym projektem — napisali własny. W kuluarowych rozmowach zdobyli dla niego poparcie wszystkie klubów parlamentarnych. Teraz projekt trafił do dalszych prac w komisji. Jeśli jednak posłowie będą się ociągali w robocie i do końca maja ustawa nie zostanie przyjęta przez Sejm, to zrobi się gorąco. Górnicy przestaną działać politycznie, a zaczną — po swojemu, czyli wyjdą na ulice. Który polityk pójdzie na to w wyborczym roku?
Beata Sypuła