Poznań. Policja ściga 21‑latka. Powodem ulotka
W październiku 2020 roku 21-letni Artur razem z grupą kobiet protestował przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Wtedy też mężczyzna położył ulotkę za szybę radiowozu. Nie spodobało się to mundurowym, którzy wówczas wylegitymowali 21-latka. O sprawie policja przypomniała sobie po 9 miesiącach.
Artur Słomczewski 24 października 2020 roku razem z innymi anarchistami i grupą kobiet spotkali się przy ulicy szkolnej w Poznaniu. Na fasadzie dawnego szpitala grupa powiesiła wizerunek Jarosława Kaczyńskiego. Pustostan został nazwany "kliniką aborcyjną" - przekazała poznańska "Gazeta Wyborcza".
Tak zgromadzeni chcieli okazać swój sprzeciw wobec orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającego ustawę aborcyjną.
Serwis dodał, że na miejsce przyjechała policja. Niedługo potem aktywiści zaczęli się rozchodzić. Policjanci nie mieli powodu, aby interweniować. Do pewnego momentu.
Zobacz też: Nowy Dwór Gdański. Weszła do rzeki i została bohaterką
Poznań. Przez ulotkę ścigała go policja
21-latek za szybą radiowozu położył ulotkę z postulatami kobiet dotyczącymi aborcji. Z relacji portalu wynika, że policjanci wyskoczyli z pojazdu, złapali mężczyznę za ubranie i ciągnęli po chodniku.
Zebrani krzyczeli wtedy, aby puścić Słomczewskiego. Gdy mundurowi wciągnęli mężczyznę do pojazdu, protestujące osoby otoczyły radiowozów. Mężczyznę wypuszczono po kilku minutach.
Słomczewski przekazał wtedy, że "został spisany", bo położył na szybie radiowozu ulotkę. Poznańska "GW" tamtego dnia rozmawiała o tym zdarzeniu z Maciejem Święcichowskim z biura prasowego wielkopolskiej policji.
Policjant przekazał, że nie chce odnosić się do tej interwencji, gdyż nie był jej świadkiem. Zaznaczył jednak, że "ten mężczyzna został jedynie wylegitymowany".
Po dziewięciu miesiącach od tego zdarzenia do drzwi 21-latka zapukała policja. Według służb mężczyzna, zostawiając ulotkę, zaśmiecał przestrzeń publiczną.
Policjantka, która zapukała kilka dni temu do drzwi 21-latka, poprosiła go, aby w tej sprawie stawił się kolejnego dnia w komisariacie.
- Gdy kilka dni temu przyszedłem do komisariatu, policjantka poinformowała mnie, że wtedy w radiowozie odmówiłem przyjęcia mandatu. To kłamstwo – powiedział lokalnemu serwisowi "GW" 21-latek. Mężczyzna dodał, że w radiowozie sam zapytał funkcjonariuszy o to, czy dają mu mandat. Ci mieli zaprzeczyć, a następnie otworzyć drzwi i powiedzieć, że Słomczewski może już iść.
Teraz policja zarzuca mężczyźnie zaśmiecanie przestrzeni publicznej oraz niewykonywanie poleceń funkcjonariuszy. Przed rzuceniem się na protestującego, wcześniej policja miała krzyczeć do niego "stój".
Artur Słomczewski nie przyznał się do winy. Odmówił także składania wyjaśnień. Policja skierowała wniosek do sądu o jego ukaranie.
Policja odniosła się do sprawy
O komentarz w tej sprawie poznańska "Wyborcza" poprosiła rzecznika wielkopolskiej policji Andrzeja Borowiaka. - Policjanci z zespołu ds. wykroczeń dostali notatkę od policjantów uczestniczących w interwencji, a potem ich przesłuchali. Na podstawie tej relacji uznali, że doszło do wykroczenia. Sprawa znajdzie finał w sądzie - przekazał policjant.
Rzecznik dodał, że 21-latek został przesłuchany teraz, gdyż wcześniej nie można było mu wręczyć wezwania do przesłuchania.
- Skoro komisariat uznał, że ulotka na szybie radiowozu zaśmieca przestrzeń publiczną, to teraz będzie musiał obronić to oskarżenie przed sądem - skomentował to zdarzenie jeden z oficerów wielkopolskiej policji.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji
W październiku 2020 roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub nieuleczanej chorobie zagrażającej życiu jest niezgodna z konstytucją.
Zbadania przepisów w tej sprawie w 2019 roku domagali się posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Wyrok TK zapadł większością głosów. Inne zdania złożyli sędzia Leon Kieres i Piotr Pszczółkowski.
Październikowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wywołało w Polsce fale protestów. Manifestacje odbyły się w wielu miejscowościach w naszym kraju.