Poznań. Ponad 70 proc. policjantów oblało egzamin ze strzelania. Nie zdało ponad tysiąc osób
Ponad tysiąc policjantów z Poznania oblało egzamin ze strzelania. To prawie 70 proc. wszystkich funkcjonariuszy z tego miasta. Instruktorzy zostali odsunięci od pracy.
O sprawie informuje "Gazeta Wyborcza". Przyszli funkcjonariusze uczeni są obsługi broni i strzelania w szkole policyjnej. By przystąpić do służby, muszą zdać egzamin. Po skończeniu szkoły funkcjonariusze służb kryminalnych, patrolowych i śledczych muszą co najmniej dwa razy w roku stawić się na strzelnicy, a raz w roku zdają sprawdzian.
Do wykonania jest kilka zadań: m.in. strzelanie szybkie, dynamiczne, sytuacyjne oraz statyczne do tarczy. Jeśli policjant zaliczy wszystko, może przystąpić do finałowego egzaminu. Podczas sprawdzianu instruktorzy wybierają mu jedno z zadań. Jednak jest jeden warunek: jeśli wcześniej zdający nie zaliczył choćby jednego z etapów, nie może być dopuszczony do końcowego testu.
Jak wynika z policyjnych raportów, prawie wszyscy policjanci zaliczają test ze strzelania. Wyjątek stanowi komenda miejska policji w Poznaniu. Według "Gazety Wyborczej", egzamin oblało ponad 1,1 tys. policjantów czyli ponad 70 proc. wszystkich funkcjonariuszy. Co więcej, odsunięto również od pracy instruktorów, którzy byli również egzaminatorami.
Zobacz także: Największy park wodny w Europie powstaje w Polsce. Wiemy więcej o cenach biletów
– Nasi instruktorzy postanowili obnażyć patologię systemu. Oblali nawet swojego naczelnika – mówi anonimowo jeden z funkcjonariuszy w rozmowie z "GW".
Poznań. Policjanci mają problem ze strzelnicą
Co oznacza oblany sprawdzian dla policjanta? Pomimo niezadanego egzaminu ze strzelania, funkcjonariusz może nadal patrolować ulice. Dopiero, gdy nie ma ważnych badań lekarskich, nie powinien zostać dopuszczony do pracy.
To jednak nie wszystko. Wielkopolska policja wynajmuje strzelnicę od związku łowieckiego, gdyż sama nie dysponuje własnym obiektem. To otwarta strzelnica, gdzie zimą strzela się nawet w minusowych temperaturach.
– Komenda miejska ma na strzelanie dwie-trzy godziny dziennie. Średnio można przerobić 20 policjantów podzielonych na dwie-trzy grupy. Co może zrobić w tym czasie instruktor? Przypomina podstawy: wydobycie broni z kabury, trzymanie broni, by się nie zacięła, przyjęcie właściwej podstawy. Potem sześć strzelań i sprawdzian, bo już czeka następna grupa. Nie ma czasu i możliwości, by uczyć kogoś do skutku – tłumaczy jeden z policjantów w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: "Gazeta Wyborcza"