Poznań: kto powiadomił o strzelaninie?
Zielonogórska prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie tragicznej interwencji policji w Poznaniu sprawdza, kto jest właścicielem telefonu komórkowego, z którego feralnego wieczoru 29 kwietnia powiadomiomo policję o strzelaninie na ul. Bałtyckiej, gdzie od policyjnych kul zginął 19-letni Łukasz T., a jego kolega - Dawid L. został ciężko ranny.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze nie potwierdził jednak nieoficjalnych informacji podawanych w czwartkowym wydaniu "Rzeczpospolitej", jakoby prowadzący śledztwo posiadali już dane właściciela telefonu. "Sprawa jest ciągle wyjaśniana. Wystąpiliśmy do operatora o udostępnienie danych właściciela telefonu. Sprawdzamy też, czy jest to aparat abonamentowy czy na kartę. W tym ostatnim przypadku zidentyfikowanie dzwoniącego byłoby znacznie trudniejsze" - wyjaśnił Kazimierz Rubaszewski.
Rzecznik zielonogórskiej prokuratury nie chciał powiedzieć, czy zidentyfikowanie właściciela tego telefonu, który mógł być bezpośrednim świadkiem strzelaniny na ul. Bałtyckiej, było by istotnym przełomem w śledztwie.
Do tragicznej interwencji poznańskiej policji doszło 29 kwietnia, gdy Łukasz T. i Dawid L. wracali ze Swarzędza do Poznania. Policjanci z wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej myśleli, że jeden z nich to poszukiwany bandyta. Gdy 19-latkowie nie chcieli wysiąść z samochodu, ubrani po cywilnemu funkcjonariusze oddali w ich kierunku 20 strzałów. Łukasz zginął na miejscu, a Dawid jest częściowo sparaliżowany.
"Rzeczpospolita" napisała, że poznańska policja odebrała anonimowy telefon o strzelaninie tuż po godz. 22.35. Z nieoficjalnych informacji wynika, że nie było w nim mowy o policjantach. Tymczasem interweniujący funkcjonariusze cały czas twierdzą, że dawali zatrzymywanym wyraźne sygnały, że są z policji.