Trwa ładowanie...
d2hsbcs
09-01-2008 14:20

Poznał ją przez Internet - czy zabił dla pieniędzy?

Proces 30-latka oskarżonego m.in. o zabójstwo
31-letniej kobiety poznanej za pomocą internetowego serwisu
towarzyskiego, rozpoczął się przed
warszawskim sądem. Arkadiuszowi B. grozi dożywocie.

d2hsbcs
d2hsbcs

Prokuratura zarzuca B. (byłemu studentowi prawa), że zamordował Edytę W., którą wcześniej doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości ponad 70 tys. zł. Do zabójstwa miało dojść z 10 na 11 listopada 2005 r. w Warszawie. Do tej pory nie udało się odnaleźć ciała kobiety.

Ponadto B. jest oskarżony o ukrywanie dokumentów Wojskowej Agencji Nieruchomości (był tam zatrudniony na umowę zlecenie jako archiwista) i posiadanie bez zezwolenia amunicji do pistoletu gazowego. W rozpoczętym w środę procesie ma być przesłuchanych 200 świadków, wyznaczonych przez prokuraturę.

Jak zeznała przed sądem siostra ofiary Justyna Ch. (występująca w tym procesie wraz z ojcem i matką Edyty W. w charakterze oskarżyciela posiłkowego), B. poznał Edytę W. za pomocą internetowego serwisu towarzyskiego. Siostra mówiła mi, że na początku kontaktowała się z B. przez komunikator internetowy i telefon. Zaczęli się widywać na mieście, była w nim zakochana. Mówiła, że jest wnukiem reżysera Stanisława Barei. (...) Planowali szybko wziąć ślub cywilny - mówiła Justyna Ch.

Podkreśliła także, że bezpośrednio przed zaginięciem siostra poprosiła ją oraz swoich znajomych o pożyczkę pieniędzy. B. miał je przeznaczyć na zakup sprzętu komputerowego sprowadzonego z zagranicy, który chciał sprzedawać w Polsce.

d2hsbcs

Justyna Ch. zeznała też, że po zaginięciu siostry, B. skontaktował się z nią, by poinformować, że pożyczył Edycie W. pieniądze, pokazał umowę i poinformował, że przekazał ją też policji. Ch. zaznaczyła, że nie sprawiał wrażenia zaniepokojonego losem Edyty W.

Arkadiusz B. nie przyznał się przed sądem do zarzucanego mu zabójstwa, odmówił także składania wyjaśnień. Oświadczył, że dokumenty Wojskowej Agencji Nieruchomości znalazły się w jego domu przypadkowo i nie miał powodu żeby je ukrywać. Powiedział też, iż nie wiedział, że na posiadanie amunicji do pistoletu gazowego wymagane jest pozwolenie.

Wcześniej, podczas przesłuchań prowadzonych przez prokuratorów, mówił, że zależało mu na Edycie W. i nie wie co się z nią stało. Oświadczył także, że był bity przez policjantów, którzy znęcali się nad nim i grozili mu. Jako dowód B. okazał osiniaczenia, m.in. w miejscu nerek.

Obrońca B. wniósł w środę o zawieszenie aresztu dla swojego klienta, jednak sąd nie przychylił się do tego wniosku uznając, że zebrany materiał dowodowy daje "duże prawdopodobieństwo", że mężczyzna dopuścił się zarzucanych mu czynów.

d2hsbcs
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2hsbcs
Więcej tematów