Pożary w Grecji: Kaprys wiatru decydował kto przeżyje, a kto umrze

Polacy, którzy przeżyli pożar w greckim Maki mogą mówić o wielkim szczęściu. Ogień zatrzymał się kilkadziesiąt metrów od ich hotelu. Pewnie po prostu wiatr się zmienił. Przypadek jest częścią tej tragedii. Nienaruszone domy sąsiadują z miejscem śmierci całych rodzin.

Każdy kto przeżył pożary w Grecji może uważać się za szczęściarza, nawet jeśli stracił dom
Źródło zdjęć: © WP.PL | Jarosław Kociszewski
Jarosław Kociszewski

Ogień wybuchł na wzgórzach nad willowym miasteczkiem, które jest jednym z ulubionych kurortów dostatnich mieszkańców Aten i w ciągu minut zszedł długimi dolinami, pokonał kilka kilometrów i dotarł do morza. Po dwóch godzinach praktycznie było po wszystkim. Pozostała wyraźnie sczerniała, szeroka na kilkaset metrów wyrwa w lesie piniowym.

Na jej końcu jest nienaruszony hotel Ramada, w którym mieszkali Polacy. Stoi też kilka sąsiednich budynków, choć dookoła widać spalone domy i samochody. Tu o wszystkim, także o życiu i śmierci, decydował kaprys porywistego wiatru. Jego siła porównywana jest ze sztormem o sile 11 w skali Beauforta.

- To się zaczęło w tej okolicy – mówi Giorgos Ioannidis pokazując mi swój zrujnowany, niegdyś przepiękny dom na wzgórzu wysoko nad Maki. – Czuję się, jakbym został zgwałcony. Nagle poczucie bezpieczeństwa prysło. Straciłem całe swoje archiwa i to chyba boli mnie najbardziej – mówi były korespondent wojenny.

Kilkaset metrów niżej stoi nienaruszony dom Georgea, a bok jeszcze jeden ocalały. Wokół wszystko jeszcze dymi.

- Moja żona pracuje we władzach miasteczka i jak tylko dowiedziała się o pożarze, kazała nam uciekać- mówi George. - Chwilę później przyjechał radiowóz. Policjanci też mówili, żeby rzucić wszystko i uciekać. W rezultacie nic nam się nie stało. Nawet dom ocalał, ale straciliśmy wielu przyjaciół.

Zdaniem Greka to nie był przypadek. Mówi o ludziach związanych z deweloperami, którzy podpalają lasy, żeby później zabudować spustoszone tereny. Jednak tym razem nieprzewidywalny wiatr spowodował, że chciwość stała się przyczyną zbrodni i śmierci kilkudziesięciu ludzi.

Wichura nie tylko gnała płomienie i przerzucała je między wierzchołkami drzew, ale także podnosiła temperaturę powstałej w ten sposób burzy ognia. Przy wbitym w drzewo wraku samochodu, który wygląda tak, jakby ktoś walcząc o życie stracił panowanie nad kierownicą, znajduje okrągłą dziurę w ziemi ze sterczącymi drutami. Tyle zostało po przydrożnym słupie, który wypalił się aż do samego, głęboko zakopanego końca.

Pożary w Grecji: zobacz wstrząsające nagrania i zdjęcia

O ile mieszkańcy wzgórz byli w pewien sposób oswojeni z myślą o pożarach, o tyle nikomu do głowy nie przyszło, że ogień wejdzie do miasteczka. W bramie przed wypaloną willą stoi wrak samochodu.

- Ojciec usłyszał ostrzeżenie i chciał uciekać, ale prądu już nie było i brama się nie otworzyła – tłumaczy Nik. – Na szczęście wszystko zostawił i uciekł. On przeżył. Reszta się nie liczy. To tylko przedmioty.

Na jednej z dwóch ulic biegnących prosto do morza przez wypaloną część miasteczka spotykam Evantię Tavolę z Uniwersytetu Wrocławskiego, która z innymi pracownikami ministerstwa środowiska zajmuje się szacowaniem strat.

Obraz
© WP.PL | Jarosław Kociszewski

- Chodzimy od domu do domu i oceniamy stopień zniszczeń – mówi Tavola. – W tej części miasta spalić się mogło nawet 95 proc. domów. Niektóre nie zostały nawet jeszcze dobrze przeszukane i mogą w nich być zwłoki.

Skala zniszczeń jest tak wielka, że jeden z Greków mówi nawet o "małej Hiroszimie", bo tragiczny pożar praktycznie zniszczył społeczność Mati. To tłumaczy nienaturalną ciszę, która na normalnie ruchliwych uliczkach uderza mnie bardziej niż swąd spalenizny, zastygłe kałuże stopionego aluminium z samochodów czy sczerniałe drzewa i ściany.

W jedną z bram ktoś wetknął dwa bukiety świeżych kwiatów. Wszystkie budynki dookoła są spalone. Niektóre ruiny jeszcze dymią. Na werandzie częściowo ocalałego domu stoją ludzie. Do furtki podchodzi wysoki, szczupły mężczyzna z siwą brodą. Na pytanie, czy wszyscy są cali przecząco kręci głową.

Obraz
© WP.PL | Jarosław Kociszewski

- Przyjechałem pomóc przyjacielowi – mówi po chwili milczenia. – Tam poniżej spalili się jego rodzice i dzieci.

U wylotu uliczki stoi mała kapliczka, która miała przynieść błogosławieństwo i strzec mieszkających tu ludzi. Teraz to poczerniała od ognia skrzynka z nadpalonymi ikonami w środku.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Rosyjskie media w akcji. Rozpowszechniają fałszywe informacje
Rosyjskie media w akcji. Rozpowszechniają fałszywe informacje
Jest potwierdzenie. Będzie nota protestacyjna dla Rosji
Jest potwierdzenie. Będzie nota protestacyjna dla Rosji
Naruszenie przestrzeni powietrznej. Białoruś twierdzi, że informowała Warszawę
Naruszenie przestrzeni powietrznej. Białoruś twierdzi, że informowała Warszawę
NATO ws. dronów nad Polską. "Sojusz zareagował szybko i zdecydowanie"
NATO ws. dronów nad Polską. "Sojusz zareagował szybko i zdecydowanie"
Szukają szczątków dronów. W akcji 12 tys. policjantów
Szukają szczątków dronów. W akcji 12 tys. policjantów
"Są zrozpaczeni". Mieszkańcy Wyryk relacjonują
"Są zrozpaczeni". Mieszkańcy Wyryk relacjonują
Media: 23 rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Holenderskie F-35 w akcji
Media: 23 rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Holenderskie F-35 w akcji
Niemieckie media: Alarm w Polsce. Czy Rosja testuje NATO?
Niemieckie media: Alarm w Polsce. Czy Rosja testuje NATO?
Polska chce uruchomienia art. 4 NATO. "To dopiero wstęp"
Polska chce uruchomienia art. 4 NATO. "To dopiero wstęp"
Rosyjskie drony nad Polską. Gen. Roman Polko: W końcu reagujemy
Rosyjskie drony nad Polską. Gen. Roman Polko: W końcu reagujemy
"Nie idziemy na kompromis". Francja reaguje na drony Rosji nad Polską
"Nie idziemy na kompromis". Francja reaguje na drony Rosji nad Polską
Polska apeluje o wysuniętą strefę obrony NATO
Polska apeluje o wysuniętą strefę obrony NATO