Pożar w Skórczu. Iglotex dawał chleb co piątemu mieszkańcowi. "Skala zniszczeń jest ogromna"
Pożar wybuchł w nocy z 26 na 27 maja. Spłonęło 90 proc. zakładu produkcyjnego oraz maszyn i sprzętu na jego terenie. Ogień pochłonął tym samym miejsca pracy kilkuset osób. – Dla miasta, które liczy 4 tysiące mieszkańców to tragedia – mówi burmistrz Skórcza na Pomorzu.
W pożarze ucierpiało czterech strażaków. Pracownicy, którzy pracowali feralnej nocy, w momencie, kiedy pojawił się ogień, zawiadomili straż pożarną i ewakuowali się. Zdążyli. Teraz nie mają gdzie wrócić.
Anonimowość, milczenie, obawy
Pracownicy fabryki niechętnie rozmawiają o tym, co się stało. Wiedzą, jak poważna i trudna jest sytuacja po pożarze ich zakładu pracy. Nie chcą używać zbyt wielu niepotrzebnych słów. Nie wiedzą, co ich czeka.
Mieszkańcy Skórcza, którzy sami nie pracują w Iglotexie, mają co najmniej kilku znajomych w zakładzie. Iglotex produkuje m.in. lody i dania mrożone.
Zobacz także: Gdańsk. Obchody 4 czerwca. Lech Wałęsa atakuje PiS
– Wystarczy zaczepić parę osób na ulicy i na pewno wśród nich będzie ktoś, kto tam pracuje albo ma pracownika firmy w rodzinie – mówi nam jedna z mieszkanek (wszyscy rozmówcy proszą o anonimowość).
Po pożarze, kiedy nie było do końca wiadomo, jak ogromne są straty, mówili (także anonimowo): "Skórcz to małe miasto, w zakładzie pracowały całe rodziny. Mam nadzieję, że firma powstanie z popiołów. Ale czas pokaże. Na razie jest za szybko na gdybanie".
– Iglotex brał wszystkich, także niepełnosprawnych. Pracowali tu spokrewnieni ze sobą, członkowie tej samej rodziny: ojciec z matką, a potem ich dzieci. Było też blisko. A nie wszyscy mają samochód, aby dojeżdżać do fabryk w Kwidzynie czy Starogardzie – podkreślali pracownicy tuż po pożarze.
– Ogrom zniszczeń przeraża, a widok płonącej fabryki jest po prostu smutny – napisała pani Ewa.
Pani Marta, która w Skórczu mieszka od niedawna i być może dlatego nie zna pracowników Iglotexu, wie, że część z nich firma wysłała na urlop, inni są dowożeni autobusami do zakładu w Grudziądzu (ok. 60 km).
– Firma tworzy linię produkcyjną z pierogami w Pelplinie – dodaje mieszkanka miasta.
Pan Andrzej, który na co dzień jest ratownikiem medycznym i pełni dyżury w podstacji pogotowia Skórcz mówi wprost, że Iglotex to symbol miasta.
– Sam zakład jest dla miasta istotny głównie z dwóch względów: liczby zatrudnianych pracowników i podatków, które tutaj płaci – podkreśla nasz rozmówca. Jego zdaniem, również dla właścicieli spółki zakład w Skórczu to ich dom.
Pomoc, współpraca, wsparcie
Burmistrz Skórcza Janusz Kosecki ma nadzieję na szybką odbudowę największego zakładu pracy w swoim mieście.
– Bardzo zabiegamy, by odbudowano fabrykę na terenie naszego miasta, bo sytuacja jest nieciekawa – przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską. I dodaje, że w jego mieście nie ma chyba nikogo, komu nie zależałoby na odbudowie hali produkcyjnej.
Są osoby, które w Iglotexie przepracowały ponad 20 lat. Myślały, że za rok, dwa lata przejdą na emeryturę. I dalej w to wierzą.
– To tragedia dla mieszkańców i dla miasta. Iglotex to przede wszystkim pracodawca, ale i sponsor wielu imprez i wydarzeń, które cyklicznie odbywają się w naszym mieście – relacjonuje burmistrz Kosecki.
Najbliższa z nich ma odbyć się już 6 lipca. To Bieg Czterech Jezior. Iglotex jest sponsorem tytularnym.
– Robimy wszystko, żeby ta impreza się odbyła. Chcemy pokazać naszą solidarność z pracownikami i firmą. Tym bardziej, że słyszeliśmy od dyrekcji zapewnienia, że chcą odbudować fabrykę jak najszybciej. Wiemy, że to też kwestia decyzji akcjonariuszy – uzupełnił Janusz Kosecki.
Teren zakładu Iglotex jest zamknięty. Są tam tylko osoby, które pilnują tego, co przetrwało pożar. W halach i chłodniach pracują ekipy, które utylizują przechowywany tam towar. Biura przeniesiono do przychodni w centrum miasta. Nie ma specjalnych warunków, ale można tam pracować. Wygospodarowano również jedną klasę lekcyjną w szkolę.
Wsparcie dla pracowników Iglotexu organizuje m.in. Caritas Diecezji Pelplińskiej. W poniedziałek na Facebooku ogłoszono zbiórkę funduszy.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Ogrom zniszczeń i kontynuacja zatrudnienia
Czwartkowy komunikat firmy Iglotex jest porażający.
"Zniszczeniu uległo około 98% parku maszynowego, ok. 90% infrastruktury technicznej oraz 80% powierzchni biurowej oraz produkcyjno-magazynowej. Skala zniszczeń jest ogromna".
Dalej władze Iglotexu wyliczają co dzieje się pracownikami firmy: większość pracowników z linii produkcyjnej skierowano do pracy w oddziałach Iglotexu w Gdyni, Olsztynie, Toruniu, Koszalinie i Pile, a zatrudnieni w części administracyjno-biurowej, razem z Zarządem, podejmują działania naprawcze.
Maciej Włodarczyk, prezes Iglotexu poinformował również o uruchomieniu pracowniczego programu emerytalnego. Wypłacane jest także wynagrodzenie przestojowe.
Burmistrza Skórcza: – Jesteśmy pewni, że firma zrealizuje jeszcze jeden cel, tzn. odbudowę zakładu – ocenia.
Wyczerpująca akcja i długie śledztwo
Z ogniem walczyli strażacy z trzech województw. Na miejscu katastrofy niemal przez cały czas była rzeczniczka starogardzkiej straży pożarnej mł. bryg. Karina Stankowska.
W rozmowie z Wirtualną Polską wylicza, że w akcji, która trwała prawie 4 doby uczestniczyło ok. 120 zastępów straży pożarnej, czyli 309 strażaków oraz jednostki ratownictwa chemiczno-ekologicznego. Na miejscu był Komendant główny PSP gen. brygadier Leszek Suski oraz pomorski komendant wojewódzki PSP nadbryg. Tomasz Komoszyński.
– Oprócz ugaszenia wszystkich źródeł ognia, strażacy przeprowadzili kontrolowane spalanie amoniaku. Zdecydowaliśmy także o prewencyjnej ewakuacji mieszkańców okolicznego osiedla – relacjonowała Kalina Stankowska w rozmowie z Wirtualną Polską. Rzeczniczka podkreśla, że funkcjonariusze dobrze znają zakład w Skórczu, ponieważ wielokrotnie prowadzili tam swoje ćwiczenia.
Okoliczności pożaru wyjaśnia Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Jej rzeczniczka prokurator Grażyna Wawryniuk poinformowała w rozmowie z Wirtualną Polską, że pierwsze czynności w śledztwie przeprowadzono już cztery doby po pożarze.
– Śledczy przeprowadzili oględziny, na razie tych pomieszczeń, w których według nadzoru budowalnego nie ma zagrożenia. Zabezpieczamy też dokumentację, przesłuchujemy świadków, czekamy na opinię biegłego z zakresu pożarnictwa – wylicza prok. Wawryniuk.
Działania prokuratury mogą potrwać nawet kilkanaście tygodni.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl