Mieszkańcy Kątów Wrocławskich nie mogą wrócić jednak jeszcze do domów. Ewakuacja zostanie odwołana dopiero w momencie gdy służby porządkowe uznają, że bezpieczeństwu mieszkających tam osób już nic nie zagraża.
Jak mówił rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu Krzysztof Gielsa, początkowo strażacy próbowali bezskutecznie uszczelnić zbiornik z gazem. Płomień ognia wydobywający się z zaworu zbiornika sięgał 10 metrów.
Po wypompowaniu wody z niecki, w której znajduje się feralny zbiornik z gazem do pracy przystąpią biegli z zakresu pożarnictwa, którzy przez kolejne kilka godzin będą ustalać przyczyny pojawienia się ognia. Rozważane są dwie możliwości - albo usterka techniczna, albo tak zwany czynnik ludzki.
Oprócz ewakuowania mieszkańców zamknięto także pobliską drogę oraz stację kolejową. Są utrudnienia w kursowaniu pociągów na trasie Wrocław-Jelenia Góra. Kąty Wrocławskie ciągle jeszcze niedostępne są dla samochodów.
Wiceburmistrz Katów Wrocławskich Mieczysław Reps podkreślił, że ewakuacja przebiegała bardzo sprawnie. Tuż przed godziną 6 władze miasta powiadamiały okolicznych mieszkańców o niebezpieczeństwie, a chwilę później policjanci zaczęli odwiedzać domy, informując o ewakuacji. - Początkowo mieszkańcy niechętnie chcieli opuszczać swoje domy, jednak gdy zobaczyli rozmiary pożaru zdecydowali się na ewakuację - powiedział wiceburmistrz.