Pożar katedry Notre Dame. Marek Brzeziński o przyczynach tragedii
– Pożar jest opanowany, jest tylko kilka pojedynczych ognisk w środku. Paradoksalnie jest bardzo mało zniszczeń, udało się uratować relikwie i co cenniejsze rzeczy – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską wieloletni korespondent Polskiego Radia w Paryżu Marek Brzeziński. I zaznacza, że mówienie o tragedii inaczej niż o wypadku jest nieuzasadnione.
16.04.2019 | aktual.: 16.04.2019 12:15
Paryski korespondent Polskiego Radia przekazał nam najnowsze ustalenia strażaków. – Najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru było ogrzewanie, które zamontowano kilka miesięcy temu i ciągle funkcjonowało. A ponieważ w Paryżu mieliśmy gwałtowne spadki temperatur, to strażacy podejrzewają, że ci, którzy pracowali pod dachem, włączyli tam ogrzewanie – relacjonuje Brzeziński.
Na miejscu pracowało pół tysiąca strażaków. – Mówienie o tym, że przyjechali na miejsce tragedii za późno, jest nieprawdą. Akcja ratownicza była nieprawdopodobnie trudna. Nie mogli użyć sprzętu, którego zwykle w takich przypadkach się używa – mówi Marek Brzeziński.
Brzeziński wyjaśnia, dlaczego nie można było użyć śmigłowców: - Ta katedra ma ponad 850 lat. Kamień węgielny położył Aleksander III, to wszystko to piaskowiec. Gdyby uderzyła w niego woda, po prostu by się rozpadł. Konstrukcja mogłaby też runąć od samych drgań spowodowanych przelotem śmigłowców - mówi Wirtualnej Polsce dziennikarz.
Pożar Notre Dame. Pożar był nieumyślny
– We Francji absolutnie nikt nie ma wątpliwości, że pożar to wypadek. Absolutnie nikt nie powiązał i nie wiąże tej tragedii z aktem terroru ani jakimikolwiek działaniami umyślnymi. To nieuzasadnione – zaznacza Marek Brzeziński. – Dramat i tragedia to jedyne określenie wczorajszego wydarzenia – podkreśla.
ZOBACZ TAKŻE Najbardziej wzruszające nagranie z Paryża
– Jeśli ktokolwiek ma jakieś wątpliwości, mówi raczej o działaniu kryminalnym, może przestępczym, ale i te hipotezy wykluczono. Od początku mówiono, że to miało związek z remontem katedry – dodaje dziennikarz w rozmowie z nami.
Pożar Notre Dame. Poświęcenie strażaków
Pożar opanowano ok. 4 nad ranem. Straż pożarna nie kierowała na źródła pożaru bezpośrednich strumieni wody. One przypominały raczej fontannę. - To się udało, bo ogień już obejmował prawą wieże – relacjonuje akcję Marek Brzeziński.
Większość bezcennych dzieł sztuki, relikwii i pamiątek ocalono z pożaru. Jednak ucierpieli ludzie. Jeden ze strażaków został ciężko ranny, a kilkudziesięciu zatruło się oparami ołowiu. - W średniowieczu używano ołowiu do konstrukcji poszycia, dachu, wieży i w momencie, gdy zawaliła się iglica, przebiła poszycie i tam pod wpływem temperatury wlało się mnóstwo ołowiu – wyjaśnia Brzeziński.
– Cudem jest to, że ołtarz i te boczne kapliczki, skarbiec nie zostały naruszone– relacjonuje dziennikarz Polskiego Radia. Na miejscu tragedii cały czas pracują strażacy.
ZOBACZ TAKŻE Najnowsze zdjęcia po pożarze katedry Notre Dame
Pożar w katedrze Notre Dame wybuchł w poniedziałek przed 19:00. Po godzinie runęła niemal stumetrowa iglica kościoła. Straż pożarna przez całą noc walczyła z ogniem. Sytuację udało się opanować po prawie 9 godzinach akcji.