Powtórny proces za zabójstwo w Dolinie Chochołowskiej
Film z wizji lokalnej obejrzał białostocki sąd okręgowy, przed którym odbywa się od początku proces Pawła H., skazanego już raz na dożywocie za gwałt i zabójstwo w lipcu 2003 r. studentki w Dolinie Chochołowskiej w Tatrach oraz za inne przestępstwa na tle seksualnym, popełnione wcześniej w Białymstoku.
O powtórzeniu procesu, który odbywa się z wyłączeniem jawności, zdecydował kilka miesięcy temu Sąd Najwyższy. Pod wyrokiem sądu w pierwszej instancji, czego nie zauważono także w drugiej instancji rozpatrującej apelację, zabrakło bowiem podpisu jednego z sędziów.
Według kodeksu postępowania karnego, jest to bezwzględna przesłanka do uchylenia wyroku. Nie podpisał go drugi z sędziów (pod wyrokiem znalazły się podpisy przewodniczącego składu orzekającego i trzech ławników).
Od odczytania aktu oskarżenia proces jest tajny, ze względu na charakter sprawy i ważny interes osób pokrzywdzonych. Sąd m.in. obejrzał zapis wizji lokalnej przeprowadzonej w Tatrach. W czasie kolejnej rozprawy zaplanowanej na drugą połowę lutego ma odbyć się przesłuchanie w formie wideokonferencji policjantów z Zakopanego. Niewykluczone, że wtedy też odbędą się mowy końcowe.
Paweł H. przyznał się do winy i wskazał miejsce ukrycia zwłok. Matka zamordowanej kobiety powiedziała, że proces jest farsą, ponieważ sprawca przyznał się do winy i powinien zostać automatycznie skazany. Matka ma żal do wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania. Uważa, że gdyby działały skuteczniej, tragedii można by uniknąć. Zabójca był już skazany na siedem lat więzienia w podobnej sprawie.
Do zabójstwa 22-letniej studentki z województwa lubuskiego doszło 31 lipca 2003 r. w Dolinie Chochołowskiej w Tatrach. Katarzyna P. swego późniejszego zabójcę poznała w Zakopanem. Wzbudził jej zaufanie, podawał się za przewodnika i miłośnika gór.
Tydzień po zabójstwie przypadkowy turysta odnalazł w górach osobiste rzeczy dziewczyny. Rozpoczęto jej poszukiwania, ale zwłoki odnaleziono dopiero wtedy, gdy miejsce ich ukrycia wskazał sam sprawca. Zatrzymano go 14 sierpnia 2003 r. w Koninie. Był poszukiwany listem gończym przez prokuraturę w Zakopanem.
Okazało się, że Paweł H. dopuścił się też innych czynów, na tle seksualnym, w Białymstoku. Zwabiał podstępem swoje - często małoletnie - ofiary do mieszkania. Upijał je, a potem gwałcił. Jedną z ofiar była dziewczyna, którą przekonał, że jest policjantem i może anulować mandat jej koleżance.
Sprawą zajmują się sądy białostockie, bo tutaj mieszka większość pokrzywdzonych i świadków. W pierwszym procesie w obu instancjach Paweł H. został skazany na dożywocie, a w uzasadnieniach oba składy sędziowskie podkreślały, że dopuścił się on "wyjątkowo ohydnego i strasznego mordu, popełnionego z niskich pobudek".
Paweł H. to recydywista, dwukrotnie karany za brutalne gwałty i rozboje w latach 1994-95. Za te przestępstwa odbył karę siedmiu lat pozbawienia wolności. Z więzienia wyszedł w 2001 roku.