Powrót sklepów cynamonowych
Wnętrza ich pachniały głębokim zapachem farb, laku, kadzidła, aromatem dalekich krajów i rzadkich materiałów. A kupcy, niczym magowie, oferowali "ognie bengalskie, szkatułki czarodziejskie, (...) chińskie odbijanki, indygo, kalafonium z Malabaru, jaja owadów egzotycznych, papug, tukanów, żywe salamandry i bazyliszki, korzeń Mandragory, norymberskie mechanizmy, homunculusy w doniczkach, mikroskopy i lunety". Tak Bruno Schulz w "Sklepach cynamonowych" opisywał sklepiki, w których kupcy sprzedawali marzenia.
30.06.2003 07:48
Dziś Polacy, zmęczeni anonimowością hipermarketów, na nowo odkrywają małe sklepy. Misternie wypieszczone, magiczne, w niczym nie przypominają już blaszaków bez wyrazu czy zapyziałych delikatesów z czasów PRL. Od hipermarketów różnią się tym, że - mimo wyższych cen - oferują tak wyrafinowany towar, jakiego w dużych marketach nie uświadczysz, personel jest tam zawsze uśmiechnięty, chętny do pomocy, a właściciele często znają swoich klientów. Takich małych sklepów według GUS przybywa rocznie ok. 20 tys. Mieszczą się w galeriach handlowych, na parterach kamienic i łapiących drugi oddech osiedlowych bazarkach. W sumie jest ich już kilkaset tysięcy. - Rozpoczął się boom na małe sklepiki - mówi Andrzej Maria Faliński z Polskiej Organizacji Handlu i Usług.
Nie sprawdziły się zatem kasandryczne przepowiednie o upadku rodzimego handlu po wejściu na rynek hipermarketów. Według marcowego sondażu Pracowni Badań Społecznych prawie 45%. Polaków kupuje właśnie w małych sklepach artykuły pierwszej potrzeby. Bo lokalizacja blisko domu jest ważna dla prawie 70% badanych. - Wielkie sieci hipermarketów zapewniają cotygodniową, rodzinną aprowizację - mówi Faliński. - Pozostawiają jednak wiele nisz, które z powodzeniem wypełniają drobni sklepikarze. Drobnemu handlowi sprzyja też moda na indywidualizm. - Po latach socjalistycznej szarzyzny Polacy wciąż zachłystują się światem - uważa Janusz Czapiński, psycholog społeczny. - Okazuje się, że jest na nim pełno dotychczas nieznanych smaków i zapachów. To ta właśnie różnorodność przyciąga klientów do małych, specjalistycznych sklepów.