Powrót do szkoły. Uczniowie zmęczeni zdalną edukacją. Rodzice: Dzieci do szkół nie puścimy

Powrót do szkoły. Dzieci, nauczyciele i dyrektorzy - jak zapowiedział kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki - do szkół mają wrócić najpóźniej we wrześniu. Mimo tego, że teraz nie jest jeszcze znany oficjalny termin ponownego otwarcia szkół, temat wzbudza kontrowersje. Rodzice mówią: Dzieci do szkół nie puścimy. A uczniowie i nauczyciele są rozdarci - do szkoły wrócić by chcieli, ale nie czują się bezpiecznie.

Powrót do szkoły. Uczniowie zmęczeni zdalną edukacją. Rodzice: Dzieci do szkół nie puścimy
Źródło zdjęć: © pap

01.06.2020 | aktual.: 01.06.2020 12:20

Zarówno ze strony nauczycieli, uczniów, jak i rodziców pojawiają się głosy, że powrót może wpłynąć na drugą falę epidemii i umożliwić rozprzestrzenianie się koronawirusa na większą skalę niż dotychczas. Wirtualna Polska zapytała uczniów i nauczycieli o to, czy gdyby szkoły zostały otwarte, to zdecydowaliby się do nich pójść. A rodziców i opiekunów o to, czy puściliby do szkoły swoje dzieci.

"Jesteśmy zmęczeni. Chcemy skończyć lock-down. Ale powrót nie jest możliwy"

- Mam poczucie, że powrót do szkoły na ostatnie tygodnie zupełnie mija się z celem. Wiem, że wielu nauczycieli planuje, aby uczniowie zdobywali oceny stacjonarnie, co może się tylko przyczynić do zwiększenia stresu związanego z edukacją. Otwarcie szkół w tym momencie może wiązać się nie tylko z ryzykiem epidemiologicznym, ale również psychologicznym - mówi Anna Kuska, uczennica VIII LO w Poznaniu. - Nie wiemy, jak będzie wyglądać sytuacja we wrześniu, więc musimy być przygotowani na kontynuację nauki zdalnej - dodaje.

Jak opowiada, wiele zagranicznych uczelni już informuje swoich studentów o możliwości rozpoczęcia roku akademickiego w trybie hybrydowym, aby ograniczyć zajęcia, które odbywają się w dużych grupach, do absolutnego minimum. - Polskie szkoły i uczelnie również powinny być na to gotowe. Ministerstwo Edukacji Narodowej powinno zająć się tym tematem i przygotować wytyczne i szkolenia dla nauczycieli - mówi Kuska.

- Z jednej strony jesteśmy zmęczeni, chcielibyśmy zakończyć lock-down. Z drugiej strony wiemy, że powrót do normalności nie jest całkowicie możliwy. Moim zdaniem, tak naprawdę jeżeli będzie to bezpieczne, warto wrócić do szkoły, bo edukacja zdalna to nie to samo, co ta prowadzona w tradycyjny sposób. Podstawy programowe są przeładowane i źle zrobione, a podczas edukacji online widać to najwyraźniej - mówi Bartosz Wojciechowski, uczeń drugiej klasy liceum.

"Dystans społeczny będzie trudny do utrzymania"

- Jeżeli mielibyśmy wrócić do szkół, trudno by było utrzymać dystans społeczny. Większość z nas dojeżdża do szkoły komunikacją miejską i jest to spory problem. Autobusy są przeładowane, łatwo dochodzi do kontaktu bliższego niż dwa metry z drugim człowiekiem. Aby było bezpiecznie i abyśmy mogli wrócić, szkoły musiałyby działać inaczej niż przed epidemią.

Uczniowie zwracają też uwagę na brak bieżących informacji od Ministerstwa Edukacji Narodowej.

- Duży problem stanowi komunikacja z nauczycielami. Ze strony MEN zabrakło szkoleń i wytycznych. Pedagodzy zostali pozostawieni sami sobie, często bez wiedzy i umiejętności prowadzenia zajęć zdalnie. Musimy pamiętać, że podręcznik nie zastąpi nauczyciela i wiele z nas potrzebuje kontaktu bezpośredniego, aby przyswoić materiał. Niestety, niektóre zajęcia nadal są prowadzone na zasadzie wysyłanych zadań bez wyjaśnienia i bez możliwości dopytania - podkreśla Anna Kuska.

Rodzice: Dzieci do szkół nie puścimy

- Obawiam się puścić dzieci do szkoły i wiem, że boją się tego też nauczyciele. Jeżeli szkoły zostaną otwarte jeszcze w czerwcu, to na pewno nie puszczę do nich dzieci. Z kolei jesień to najgorszy czas, aby otwierać szkoły. To okres zachorowań, możliwa jest pomyłka grypy z koronawirusem, a ryzyko zakażenia będzie zwiększone - mówi 53-letnia Aldona, mieszkanka Kalisza, która wychowuje troje wnucząt. Najstarszy z nich ma 11-lat, drugi wnuk chodzi do czwartej klasy szkoły podstawowej, a trzeci do drugiej.

- Szkoła to duże skupisko ludzi, może tam wejść każdy. Nie ma odpowiednich zabezpieczeń, które uchroniłyby dzieci przed zakażeniem. Siedzenie w szkole w maseczce ochronnej to absurd, bardziej zaszkodzi dzieciom niż ochroni. W szkołach trudno o zachowanie dwóch metrów odległości. Zagrożeni byliby też nauczyciele i ich rodziny - mówi Aldona

I przytacza przykłady zakażeń koronawirusem w Wielkopolsce, krótko po tym, jak zostały otwarte żłobki. - Pod Kaliszem jeden z opiekunów w przedszkolu miał koronawirusa. Placówka została zamknięta, wszyscy są na kwarantannie. W Ostrowie Wielkopolskim zamknięty został żłobek. Ze szkołami może być podobnie.

- Jeżeli szkoły zostałyby otwarte, nie puściłabym do niej córki. To zbyt duże ryzyko. Wystarczy, że w szkole znalazłaby się jedna osoba zakażona koronawirusem, aby placówka stała się ogniskiem epidemii - mówi Magdalena, mama uczennicy jednej z poznańskich szkół podstawowych.

- A niby dlaczego miałbym posłać swoje córki do szkoły od września? Epidemia się skończy? Nigdy w życiu! Nie puszczę i już, choćby miały nie dostać promocji. Ich zdrowie jest dla mnie dużo ważniejsze - mówi wzburzony ojciec 16- i 17-latki, które uczą się w warszawskich liceach.

"Jesteśmy w konfuzji. Nie wiemy, na czym stoimy"

- Jako osoba, która śledzi opinie specjalistów dotyczące epidemii koronawirusa oraz wszelkie komunikaty rządowe, jestem w kompletnej konfuzji i nie wiem na czym stoję. Jeżeli będzie decyzja o powrocie do szkół, to stanę do pracy, ale nie wiem, czy na pewno będę bezpieczna - mówi nauczycielka - Wielu uczniów i nauczycieli nie chce powrotu do szkoły, bo boi się zakażenia. Zresztą, powrót na koniec roku byłby absurdalny. To ogromy wysiłek organizacyjny, a zysku niewiele. Jeżeli tyle czasu zmuszeni byliśmy pracować zdalnie, to wytrwanie tak do końca czerwca wydaje się logiczne i racjonalne - mówi liderka Protestu z Wykrzyknikiem.

Pomysł powrotu do szkoły komentuje też Joanna Gadomska, nauczycielka biologii:

- Gdybym tyko mogła, to nawet dziś wróciłabym do szkoły na regularne lekcje. Nie dlatego, że przy edukacji zdalnej mam więcej pracy, ale z powodu moich uczniów. To oni zawsze byli i będą najważniejszym elementem w tej edukacyjnej machinie. W obecnej sytuacji uczniowie potrzebują wsparcia, zrozumienia, czasami zwyczajnie pogadać. Niestety kontaktu osobistego nie zastąpią nawet najlepsze kamery.

Czytaj też: Koronawirus. Raport z frontu, dzień piąty. Po omacku

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (606)