PolskaPowódź w Polsce - wciąż konieczne ewakuacje

Powódź w Polsce - wciąż konieczne ewakuacje

Powódź w Polsce jest w głębokim odwrocie, choć w wielu miejscach mieszkańcy wciąż walczą w z wielką wodą. Po niedzielnych ulewach zalana jest część Głowna (woj. łódzkie) - ewakuowano kilkanaście osób. Kilka rodzin ewakuowano też w woj. zachodniopomorskim. Na terenach skąd woda ustąpiła, zaczęło się wielkie sprzątanie i liczenie strat. Tymczasem synoptycy ostrzegają, że w licznych regionach sytuacja znowu może się pogorszyć z powodu prognozowanych opadów deszczu i burz.

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzega przed gwałtownym wzrostem stanu wody w rzekach w województwie śląskim, małopolskim, świętokrzyskim, lubuskim i lubelskim w związku z opadami deszczu i burzami.

Ostrzeżenie dotyczy między innymi zlewni Małej Wisły, Soły, Raby, Dunajca, Ropy a także mniejszych bezpośrednich dopływów Wisły. Podobnie wyższe stany rzek spodziewane są w województwie świętokrzyskim - w zlewni Nidy, Czarnej Staszowskiej, Kamiennej oraz na innych dopływach Wisły. Możliwy jest tam nagły wzrost stanu wody i lokalnie ponowne przekroczenie stanów ostrzegawczych.

Jak informuje IMiGW, w woj. dolnośląskim spadnie ok. 20 do 30 mm deszczu, na przedgórzu i w górach - od 30 do 40 mm.

Na Lubelszczyźnie w ciągu najbliższej doby na Wieprzu i na Bugu (po profil Krzyczew) oraz na jego dopływach przewidywany jest wzrost poziomu wody w strefie stanów wysokich, przy przekroczonych stanach ostrzegawczych i lokalnie alarmowych. Na Wiśle poniżej Szczucina poziom wody nadal będzie przekraczał stany ostrzegawcze.

W woj. lubuskim w ciągu najbliższej doby przewiduje się dalsze wzrosty stanów wody na Warcie w strefie stanów wysokich. Na Warcie w Skwierzynie i Gorzowie Wlkp. może wystąpić dalszy wzrost stanów wody powyżej stanu alarmowego - informuje IMiGW.

Jak podaje Instytut, na wodowskazie w Kostrzynie przewiduje się stabilizację stanów wody w strefie stanów alarmowych. Na Odrze poniżej Słubic prognozowane są dalsze spadki stanów w wody w strefie stanów alarmowych.

Skutki: zagrożenie dla obszarów przybrzeżnych, utrudnienia w prowadzeniu prac hydrotechnicznych w korycie rzeki i w strefie przybrzeżnej, możliwe wystąpienie zagrożenia dla życia ludzi i dóbr materialnych zlokalizowanych w pobliżu rzek.

W województwie mazowieckim w ciągu najbliższej doby przekroczenia stanów alarmowych utrzymywać się będą na odcinku Wisły od ujścia Bzury do zbiornika we Włocławku.

IMGW informuje także o spodziewanym wzroście poziomów wody do stanów ostrzegawczych w Zalewie Szczecińskim w związku z silnym, sztormowym wiatrem z kierunku północno-wschodniego.

Nieliczne podtopienia w Zachodniopomorskiem

Z powodu fali powodziowej na Odrze w woj. zachodniopomorskim doszło do nielicznych podtopień i ewakuacji kilku rodzin. Woda w rzece podnosi się bardzo powoli . Jak zapewniają służby, w regionie nie grozi przelanie wody przez koronę wałów przeciwpowodziowych.

Jak powiedziała rzeczniczka wojewody zachodniopomorskiego Agnieszka Muchla, na Pomorzu Zachodnim nie jest spodziewany w ciągu najbliższej doby gwałtowny wzrost poziomu wody w Odrze. Natomiast możliwe jest wystąpienie nieszczelności w wałach przeciwpowodziowych. Konieczny jest ciągły monitoring stanu zabezpieczeń - podkreśliła.

Poinformowała, że w powiecie myśliborskim ewakuowało się 14 osób z miejscowości Chlewice oraz jedna osoba z Kaleńska. Podtopione są cztery budynki w Chlewicach. W powiecie gryfińskim swoje domy opuściły dwie rodziny.

Z powodu przekroczenia stanów alarmowych na Odrze w poniedziałek zamknięta została droga nr 120 prowadząca z Gryfina do niemieckiego Mescherin. Zamknięto również drogę gminną Krajnik Dolny-Zatoń, nie powoduje to jednak większych utrudnień w komunikacji.

W Starej Rudnicy zalany jest odcinek drogi wojewódzkiej nr 126 - ok. 70 m. Ruch odbywa się objazdem. Łącznie w regionie podtopionych jest około 10 budynków.

W Szczecinie w dalszym ciągu prowadzona jest akcja napełniania piaskiem worków zgromadzonych m.in. na wyspie Puckiej i dzielnicy Dąbie. W te rejony rozwieziono 125 ton piasku, 5600 worków oraz 1200 już napełnionych. Podwyższono wał przeciwpowodziowy w okolicach przepompowni na Wyspie Puckiej.

Ze zgrupowania w Mieszkowicach wysłano na pomoc do Gozdowic 30 żołnierzy. Jeszcze w niedzielę do Krajnika wysłano 50 żołnierzy, a także ciężki sprzęt.

Sytuacja na Wiśle

Według prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, w dalszym ciągu przekroczone będą stany alarmowe i ostrzegawcze na Wiśle w województwie mazowieckim.

W ciągu najbliższej doby stan alarmowy przekroczony będzie na odcinku od ujścia Bzury do zbiornika we Włocławku (wodowskazy Wyszogród i Kępa Polska), a stan okołoostrzegawczy lokalnie w Modlinie. Na Pilicy poziom wody powyżej stanu alarmowego utrzymywał się będzie w Białobrzegach, a przekroczony stan ostrzegawczy w Nowym Mieście.

Instytut przypomina o niebezpieczeństwie przebywania nad brzegami rzek, możliwości podtopienia terenów oraz uniemożliwieniu prowadzenia prac hydrotechnicznych.

Utrzymuje się wysoki stan wody na Wiśle w województwie kujawsko-pomorskim - poinformował w poniedziałek Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

W ciągu najbliższej doby na odcinku Toruń-Tczew w dalszym ciągu przekroczone będą stany alarmowe.

Instytut ostrzega o niebezpieczeństwie przebywania nad brzegami rzek, możliwości podtopienia terenów oraz utrudnieniach w prowadzeniu prac hydrotechnicznych.

W związku z intensywnymi opadami deszczu w województwie łódzkim, w ciągu najbliższej doby przewidywany jest wzrost poziomu wody w rzekach. Pogorszyć ma się zwłaszcza sytuacja na Bzurze, gdzie poziom wody przekroczy stan alarmowy. Brak zagrożenia epidemiologicznego na Bałtyku

Woda w Wiśle na jej ujściowym odcinku w województwie pomorskim stale opada. Tylko u samego ujścia rzeki padający w ciągu ostatniej doby deszcz spowodował niewielki wzrost poziomu wody.

Jak poinformował rzecznik wojewody pomorskiego Roman Nowak, stan wody w Tczewie w ciągu ostatnich kilkunastu godzin obniżył się o 21 cm. Poziom rzeki nadal jednak przekracza tam stan alarmowy o 98 cm.

Także w innych punktach pomiarowych na Wiśle odnotowano spadki poziomu wody, choć nadal w większości miejsc przekroczony jest poziom alarmowy. Tylko u ujścia rzeki zanotowano niewielki wzrost (w niedzielę i poniedziałek na Pomorzu padał deszcz).

Według ostatnich prognoz przekazanych przez rzecznika, obniżenie stanów Wisły poniżej poziomów alarmowych może nastąpić około 5 lub 6 czerwca. Nowak dodał, że nie pojawiają się nowe przesiąki wód gruntowych pod stopą wałów a miejsca, w których pojawiły się one wcześniej, zostały zabezpieczone.

- Z prowadzonego na bieżąco monitoringu wynika, że wpływająca do Bałtyku woda wiślana nie powoduje na dzień dzisiejszy zagrożenia epidemiologicznego - poinformował Nowak dodając, że pobierane na Wiśle próbki badane są na bieżąco przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, Pomorski Wojewódzki Inspektorat Sanitarny oraz Wojewódzki Inspektorat Weterynarii.

Możliwe pogorszenie w woj. łódzkim

Dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi Jacek Raczyński poinformował, że ostatnio w dorzeczu Bzury i Pilicy poziom wody obniżył się do strefy wody wysokiej, zaś w zlewni rzeki Warty utrzymuje się w strefie stanów ostrzegawczych. Sytuacja może się jednak szybko pogorszyć.

- W ciągu najbliższej doby w zlewni Bzury przewiduje się wzrosty stanu wody wywołane intensywnymi opadami deszczu. W Łowiczu poziom wody będzie wzrastał w strefie powyżej stanu alarmowego, a w Kwiatkówku prognozowane jest przekroczenie stanu ostrzegawczego - powiedział Raczyńśki.

Dodał, że w zlewni Pilicy poziom wody będzie wahał się w strefie wody wysokiej, a w Sulejowie - powyżej stanu alarmowego. Na Luciąży w Kłudzicach przewiduje się przekroczenie stanu ostrzegawczego.

Z Głowna w Łódzkiem ewakuowano kilkanaście osób, których domy zalała woda. Po niedzielnych ulewach zalanych jest pięć ulic i kilkadziesiąt domów. W akcji ratowniczej uczestniczy kilkuset strażaków.

Mieszkańcy z niepokojem patrzą na stale podnoszące się wody rzek Brzuśnia i Mroga, które według nich przybierają po kilkanaście centymetrów na godzinę. Ludzie skarżą się na brak pomocy w walce z powodzią.

Mimo że od kilkunastu godzin strażacy i mieszkańcy Głowna starają się ochronić posesje workami z piaskiem, to w wielu miejscach i tak konieczna była ewakuacja - poinformował komendant powiatowy straży pożarnej w Zgierzu, Krzysztof Zieliński. Część osób wywieziono samochodami, a część - która do samego końca nie chciała opuścić domów - ewakuowano łódkami.

Władze powiatu zgierskiego przygotowują już salę, w której będą mogły się schronić wszystkie ewakuowane osoby.

A prognozy na dziś nie są najlepsze - do wieczora w całym regionie przewidywane są opady deszczu. Woda w rzekach będzie przybierać.

W Łódzkiem alarm powodziowy nadal obowiązuje na terenie 18 gmin zaś w kolejnych 4 ogłoszono pogotowie przeciwpowodziowe. Zrzut wody ze zbiornika Sulejów na rzece Pilicy utrzymywany jest na poziomie 95,70 m3/s (przy dopływie 91,1 m3/s), dzięki czemu rezerwa powodziowa zbiornika wynosi 12,8 procent (11,30 mln m3).

Rezerwa powodziowa zbiornika Jeziorsko na Warcie wynosi obecnie 15,2 procent (33,78 mln m3). Zrzut wody zmniejszono tu do 250 m3/s (przy dopływie 218 m3/s), dzięki czemu obniża się poziom Warty w Uniejowie (aktualnie 312 cm - 52 cm powyżej stanu alarmowego).

Na terenie woj. łódzkiego podtopieniu uległo w sumie ponad 57 tys. ha gruntów, 1885 budynków mieszkalnych, 26 obiektów sportowych, 57 szkół, dziewięć przychodni lekarskich, jeden dom pomocy społecznej, 14 placówek kultury, 22 oczyszczalnie ścieków i 102 ujęcia wody. Uszkodzonych zostało 771 km dróg oraz 821 kładek i przepustów drogowych. Łączne straty spowodowane przez powódź na terenie woj. łódzkiego oszacowano wstępnie na 129 mln zł.

Spodziewany przyrost wody w zlewni Bzury

W ciągu najbliższej doby w zlewni Bzury przewiduje się wzrosty stanu wody wywołane intensywnymi opadami deszczu - informuje IMiGW.

W Łowiczu poziom wody będzie wzrastał w strefie powyżej stanu alarmowego a w Kwiatkówku prognozowane jest przekroczenie stanu ostrzegawczego - podaje Instytut.

W zlewni Pilicy poziom wody będzie się wahał w strefie wody wysokiej, w Sulejowie powyżej stanu alarmowego. Na Luciąży w Kłudzicach przewiduje się przekroczenie stanu ostrzegawczego.

Niebezpieczne jest przebywanie nad brzegami rzek - ostrzega Instytut. Mogą wystąpić podtopienia terenów. IMiGW informuje o utrudnieniach w prowadzeniu prac hydrotechnicznych.

Wisła opada na Lubelszczyźnie

Wojewoda lubelski odwołał alarmy powodziowe w nadwiślańskich powiatach Lubelszczyzny. Mieszkańcy zalanych terenów sukcesywnie wracają do swoich domostw. Strażacy wypompowują wodę z rozlewiska w gminie Wilków.

Woda w Wiśle na Lubelszczyźnie płynęła w poniedziałek rano powyżej stanów ostrzegawczych - w Annopolu o ponad 20 cm, w Puławach - o ponad 70, a w Dęblinie - blisko 40 cm.

W powiatach kraśnickim, opolskim, puławskim i ryckim oraz we wszystkich nadwiślańskich gminach Lubelszczyzny alarm powodziowy został odwołany - poinformowało wojewódzkie centrum zarządzania kryzysowego w Lublinie.

Najtrudniejsza sytuacja utrzymuje się nadal w gminie Wilków zalanej niemal w całości po przerwaniu wału. Strażacy wypompowują wodę z rozlewiska. - Zalany jest jeszcze Zastów Polanowski, gdzie doszło do przerwania wału, pozostałe miejscowości są podtopione - poinformował rzecznik powiatowej komendy straży pożarnej w Opolu Lubelskim Ireneusz Kotowski.

Od niedzielnego wieczora w okolicach Zastowa do wypompowywania wody wykorzystywana jest pompa o wysokiej wydajności, sprowadzona z Holandii. Jak powiedział Kotowski, dzięki pracy tej pompy i kilkunastu innych o mniejszej wydajności, w nocy poziom wody w rozlewisku opadł o pięć centymetrów. - Wody ubywa bardzo powoli, bo obecnie pada dość intensywny deszcz, a ziemia jest bardzo nasiąknięta - dodał Kotowski.

Nie wiadomo, jak długo jeszcze potrwa usuwanie wody z rozlewiska. Kotowski zaznaczył, że strażacy najpierw muszą osuszyć teren, aby można było wypompowywać wodę z piwnic zalanych domów. Trwa akcja pomocy dla powodzian. Zbiórki darów rzeczowych i pieniędzy dla poszkodowanych prowadzą organizacje charytatywne i wolontariusze. Także część samorządów Lubelszczyzny zadeklarowała pomoc pieniężną dla gmin poszkodowanych przez powódź.

Spokojnie w Wielkopolsce

Sytuacja powodziowa w regionie jest stabilna - poinformował po zakończeniu posiedzenia Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego wojewoda wielkopolski Piotr Florek.

Fala powodziowa powoli opuszcza górny bieg Warty w Wielkopolsce. Stabilizuje się sytuacja w okolicach Poznania, za kilka dni kulminacja fali powodziowej dotrze do granic województwa w okolicach Wronek.

Jeżeli sytuacja pogodowa pozwoli - wojewoda we wtorek podejmie decyzje o zmniejszeniu zrzutu wody ze zbiornika retencyjnego w Jeziorsku o 20 m sześc. na sekundę do poziomu 230 m sześc. na sekundę. W okresie największego spiętrzenia wody ze zbiornika wypływało 360 m sześc. wody na sekundę.

W Poznaniu poziom wody osiągnął 666 cm, czyli o 216 cm więcej od stanu alarmowego. Według prognoz meteorologów i hydrologów poziom Warty zbliżony do maksymalnego może utrzymywać się w Poznaniu przez pięć dni, a przekroczenia stanów alarmowych nawet do dwóch tygodni.

Z powodu wybijających studzienek kanalizacyjnych w mieście występują utrudnienia w ruchu na lewym brzegu Warty - przy ul. Droga Dębińska i Zagórze. Podtopione są ul. Starołęcka, Droga Dębińska i ul. Szyperska oraz stanice klubów sportowych na lewym brzegu Warty.

Według informacji służb wojewody, spada i stabilizuje się stan górnej Warty. W Kole w poniedziałek poziom obniżył się o 1 cm. Również w Koninie poziom wody obniżył się do 571 cm. Maksymalnie wodowskazy na tym odcinku rzeki wykazywały 610 cm. Tylko w okolicach Śremu, stan wody Warty wzrósł w poniedziałek o 2 cm do 564 cm (stan alarmowy przekroczony o 114 cm) - było to związane z obfitymi opadami deszczu.

Poziom wody wzrasta w dolnym biegu Warty. Przez ostatnie 12 godziny w Obornikach odnotowano wzrost stanu wody o 2 cm, obecnie wynosi 697 cm (stan alarmowy przekroczony o 227 cm). We Wronkach Warta wzrosła w poniedziałek o 4 cm, jej stan wynosi 627 cm (stan alarmowy przekroczony o 207 cm).

W związku ze stabilizacją sytuacji powodziowej wojewoda wielkopolski we wtorek spotka się z mieszkańcami zalanego polderu Golina, na którym zatopionych lub podtopionych jest ponad 80 domów, z których ewakuowano ponad 180 osób.

Obecnie alarm powodziowy obowiązuje w 44 gminach województwa, na wałach walkę o ich utrzymanie prowadzi 65 żołnierzy i ponad 1370 strażaków.

Ponad dwie trzecie Małopolski odczuło skutki powodzi

70% obszaru województwa małopolskiego zostało dotknięte skutkami powodzi. Zalanych lub podtopionych było 6,2 tys. gospodarstw, ucierpiało 12 tys. osób - podał wojewoda małopolski Stanisław Kracik.

Wojewoda, który na sesji sejmiku wojewódzkiego przedstawił informację o skutkach powodzi w regionie, poinformował, że na zbiorcze szacunki strat w Małopolsce jest jeszcze za wcześnie, bo najbardziej dotknięte rejony wciąż walczą z wodą.

Według jego informacji 70% obszaru województwa małopolskiego zostało dotknięte skutkami powodzi w tym trzy największe miasta: Kraków, Tarnów i Nowy Sącz. Wały na rzekach zostały uszkodzone w 96 miejscach, uaktywniły się 334 osuwiska, w wyniku czego zostało zniszczone 402 budynki. Woda uszkodziła 15 zakładów wodociągowych, trzy oczyszczalnie ścieków, ok. 1,5 tys. studni indywidualnych. Podtopionych lub zalanych zostało ponad 330 placówek oświatowych.

- Akcja ratunkowa nie została zakończona, bo komunikaty meteorologiczne na najbliższe dni są niekorzystne . Szczurowa i Szczucin, to miejsca, gdzie nadal walczy się z powodzią. Tam nie ma jeszcze szacunków strat, zasiłki nie są jeszcze wypłacane - powiedział Kracik.

Zwrócił się do radnych wojewódzkich z apelem o podjęcie natychmiastowych działań związanych z uszczelnianiem wałów na rzece Uszwicy i Breń w tym rejonie.

Zdaniem Kracika priorytetem musi być także naprawa 13 wyrw w wałach wiślanych. Na terenie Krakowa - jak dodał - wały te powinny mieć jednego administratora w miejsce kilku, co skończyłoby spory kompetencyjne.

Wojewoda poinformował, że w wyniku zniszczeń domów przez osuwiska w Lanckoronie będzie trzeba zbudować w innym miejscu dwie nowe małe wioski, bowiem badania geologiczne na największym osuwisku wykluczają odbudowę na tym terenie.

- Sekwencja badań brzmi jak wyrok, w związku z czym nie ma odwrotu, więc musimy zrobić wszystko, żeby ci lidzie nie zostali sami - dodał Kracik.

Wojewoda zaapelował do małopolskich radnych, żeby w obliczu strat powodziowych ponowne rozważyli zaplanowane inwestycje infrastrukturalne, na które zarezerwowano środki unijne w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego (MRPO) i przeznaczyli je na przedsięwzięcia związane z odbudową szkód popowodziowych.

Jego zdaniem przez przesunięcie tych środków można byłoby uzyskać prawie 140 mln euro. - Decyzją i działaniem byłoby to, gdybyśmy mogli wobec tego ogromu strat rozważyć zmianę celów. Te około 140 mln euro macie w rękach i możecie ich użyć - apelował wojewoda. Trwa badanie wałów na Mazowszu

Na Mazowszu trwa intensywne badanie wałów przeciwpowodziowych na Wiśle. Eksperci od melioracji oraz hydrolodzy analizują przyczyny pęknięcia wału w Świniarach pod Płockiem, zastanawiają się też w jaki sposób uniknąć podobnych wydarzeń w przyszłości.

Pełnomocnik do spraw likwidacji skutków powodzi na Mazowszu Stanisław Maciejewski ocenia, że wały na Wiśle są w dobrym stanie, ponieważ były gruntownie modernizowane. Jego zdaniem w tej sprawie nie ma wieloletnich zaniedbań, a powódź była efektem splotu różnych wydarzeń. Stanisław Maciejewski dodaje, że poziom rzeki osiągnął nienotowane wcześniej stany i przekroczył wszelkie pomiary. Jako główną przyczynę powodzi wskazuje jednak na niekontrolowany rozrost populacji bobrów.

Bobry osłabiają strukturę wałów przeciwpowodziowych - uważa hydrotechnik, meliorant Kazimierz Mosiej. Według niego populacja bobrów może liczyć około 100 tys. Specjalista dodaje, że w czasie niskiego poziomu wody bobry nie zagrażają strukturze wałów, jednak gdy stan Wisły jest wysoki, bobry pod koroną wałów powodują szkody. Stanisław Maciejewski przekonuje, że władze samorządowe muszą ograniczyć populację bobrów.

Gdy woda w Wiśle opadnie, wały przeciwpowodziowe na Wiśle zostaną dokładnie sprawdzone -zapewnia Kazimierz Mosiej. Inspekcja ma wykazać, w jakim stopniu bobry przyczyniły się do osłabienia wałów.

Woda w gminie Gąbin i Słubice ustępuje bardzo powoli. Pod wodą nadal są: Nowy Troszyn, Troszyn Polski, Nowy Wiączemin, Sady. Natomiast częściowo podtopione są : Dobrzyków, Korzeniówka Stara, Borki, Piaski, Juliszew, Zyck Nowy, Zyck Polski,Świniary, Rybaki, Nowosiadło.

Wojsko wciąż pomaga powodzianom

Wojsko cały czas pomaga w walce ze skutkami powodzi. W akcję jest zaangażowanych około 1400 żołnierzy - poinformował podpułkownik Tomasz Mazurek ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

Najwięcej żołnierzy działa na terenach Polski południowo-wschodniej. Mundurowi szykują się w województwie lubuskim na przejście fali kulminacyjnej na Odrze.

W poniedziałek wojsko wyekspediowało kolejne dostawy żywności, środków czystości i innych potrzebnych powodzianom przedmiotów - poinformował rzecznik Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych ppłk Andrzej Lis.

W drodze jest 30 ciężarówek, które jadą do 13 miejscowości w województwach świętokrzyskim, śląskim, dolnośląskim, opolskim i lubelskim.

Żołnierze wiozą w sumie prawie 30 ton żywności, blisko tonę środków czystości i prawie 49 tys. sztuk najpotrzebniejszych przedmiotów jak koce, materace i ręczniki.

W terenie działa specjalistyczny sprzęt. Wojsko zaoferowało również powodzianom pomoc rzeczową. Na mocy rozporządzenia szefa MON do osób poszkodowanych trafi w sumie 230 ton żywności, środków czystości i tak zwanych materiałów mundurowych.

Armia przekazała dotąd powodzianom około 60 ton tych rzeczy - poinformował podpułkownik Mazurek.

Do powodzian z Podkarpacia i Małopolski trafiły koce, materace, pościel, środki czystości i żywność. Na dziś zaplanowano wysłanie kolejnego transportu w rejony dotknięte powodzią.

Dystrybucję żywności i przedmiotów prowadzi Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych. Zadaniem wojska jest dostarczenie pomocy do konkretnych gmin, które ucierpiały w powodzi. Dalej przekazywaniem tych rzeczy zajmują się władze lokalne.

Wśród żywności, która trafi do powodzian, są między innymi: konserwy mięsne, rybne i warzywne, kasza, ryż, makaron, cukier i herbata oraz wojskowy chleb żytni.

41 tys. interwencji straży pożarnej od początku powodzi

Od połowy maja strażacy PSP i OSP brali udział w ponad 41 tys. akcji ratowniczych - na terenie 14 województw - związanych z likwidacją skutków powodzi. Od początku powodzi w działaniach ratowniczych uczestniczyło już ponad 110 tys. strażaków, w tym 85 tys. członków OSP.

Codziennie w działania związane z przeciwdziałaniem powodzi oraz usuwaniem jej skutków zaangażowanych jest kilka tysięcy strażaków. Zabezpieczają oni wały przeciwpowodziowe, wypompowują wodę z zalanych terenów oraz udzielają pomocy powodzianom.

Tymczasem MSWiA chce zmienić przepisy tak, aby odciążyć pracę strażaków PSP oraz rozwiązać problem przepracowanych przez nich nadgodzin. - Analizujemy różne rozwiązania - powiedziała rzeczniczka MSWiA Małgorzata Wodniak, odnosząc się do publikacji prasowych na ten temat. Według "Gazety Wyborczej" chodzi w sumie o blisko 10 mln nadgodzin.

Według Woźniak jednym z branych pod uwagę rozwiązań jest zmiana organizacji prowadzenia akcji ratowniczych w małych miejscowościach, polegająca na przejęciu części zadań strażaków PSP przez strażaków OSP. Według rzeczniczki MSWiA pozwoliłby na to Krajowy System Ratowniczo-Gaśniczy, który jest bardzo rozbudowany.

MSWiA podkreśla, że w ustawie budżetowej na ten rok nie ma pieniędzy na wypłaty rekompensat. Woźniak przypomniała o uchwale Sądu Najwyższego z 18 marca 2008 roku, zgodnie z którą strażakom nie przysługuje prawo do dodatkowego wynagrodzenia za pracę w nadgodzinach.

Rzecznik PSP powiedział, że nadgodziny są systematycznie oddawane. - Na pewno nie wpłynie to na zmniejszenie poziomu bezpieczeństwa w kraju - zapewnił Frątczak i dodał, że problem rozliczania nadgodzin jest znany od kilku lat.

Przed wejściem Polski do Unii Europejskiej strażacy nie mieli wyznaczonych tygodniowych norm pracy. Od 2005 roku obowiązuje ich 40-godzinny tydzień pracy. Zgodnie z ustawą o Państwowej Straży Pożarnej tydzień pracy strażaka może być jednak wydłużony do 48 godzin, jeżeli jest to uzasadnione koniecznością zapewnienia ciągłości służby. Za tę dodatkową pracę funkcjonariusz powinien przed upływem sześciu miesięcy odebrać czas wolny. Przepisy nie wskazują jednak, co zrobić w sytuacji, gdy strażak nie mógł we wskazanym czasie odebrać wolnego za przepracowane nadgodziny. Strażakom przysługuje 26 dni urlopu w ciągu roku. Dodatkowe 18 dni dostają ci uczestniczący w akcjach ratunkowych i gaszeniu pożarów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)