Powódź skaziła ziemię rolną? Mamy komentarz specjalisty
Czy po przejściu przez Polskę kataklizmu istnieje ryzyko skażenia gleby? Jeden z największych ekspertów od gleb w kraju uspokaja, że w zdecydowanej większości ziemia sama powinna poradzić sobie z zanieczyszczeniami, ale gorzej może być z niektórymi warzywami, które na niej rosły. Wymienia, które konkretnie mogą być groźne dla zdrowia.
21.09.2024 19:42
Były minister rolnictwa w rządzie PiS Jan Krzysztof Ardanowski w jednym z ostatnich wpisów na Facebooku zwrócił uwagę na problemy rolników z terenów powodziowych. Jego zdaniem, mówi się o tym zbyt mało.
"Dotyczy to nie tylko utraconych zbiorów, czy zwierząt gospodarskich, ale trzeba wiedzieć, że woda powodziowa, która prędzej, czy później zejdzie z pół, powoduje skażenie gleb, bo niesie ze sobą wypłukane śmieci, środki chemiczne, paliwa, smary, jady, np. z zalanych cmentarzy. Po takim kataklizmie często pola przez lata nie nadają się do uprawy roślin przeznaczonych na żywność. Czy ktoś się nad tym zastanawia? Deklarowane przez rząd środki są głęboko niewystarczające" - alarmuje Ardanowski.
Zapytaliśmy o tę kwestię eksperta od gleb, Jerzego Próchnickiego z Polskiego Stowarzyszenia Zrównoważonego Rolnictwa i Żywności. W rozmowie z Wirtualną Polską uspokaja, że z zalaną ziemią nie powinno być tak źle, jak opowiada były minister.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ziemia powinna sobie poradzić
- Musimy jednak rozróżnić dwie kwestie. Pierwsza dotyczy zabierania ziemi przez rwącą wodę. To rzeczywiście przynosi szkody. Choć to rzadkość ale nie występuje tylko obecnie. Obserwuję to co kilka lat, ponieważ jestem z Kotliny Kłodzkiej. Woda po prostu zabiera glebę, zostawia kamienie, uniemożliwiając uprawę - wskazuje ekspert.
- Druga kwestia dotyczy natomiast namułu, który zostaje na polach. Gleba cały czas jednak pracuje i się przerabia, więc powinna sobie z tym poradzić maksymalnie w ciągu paru miesięcy. Ziemia potrafi sobie poradzić nawet z substancjami oleistymi. Widzimy często, jak neutralizuje chemię rolną - zapewnia.
Ekspert zaznacza jednak, że jeśli namuł będzie niósł ze sobą groźne substancje chemiczne, bo np. przepłynie przez fabrykę chemikaliów, zakład metalurgiczny lub składowisko niebezpiecznych odpadów, to wtedy może wyjałowić glebę nawet na kilkadziesiąt lat. Szczególnym zagrożeniem są metale ciężkie. Jeśli rolnik podejrzewa, że jego ziemia została nimi zatruta, powinien pobrać próbki i dostarczyć je do akredytowanego laboratorium.
Jerzy Próchnicki nadmienia, że nie trzeba przesadnie obawiać się zalanych cmentarzy. Jego zdaniem musiałyby zostać niemal dosłownie wymyte, żeby stworzyć jakiekolwiek zagrożenie. Co więcej, musiałby to być nowy cmentarz, z niedawno pochowanymi zwłokami.
- Ale i tak niebezpieczne substancje uległyby wielkiemu rozcieńczeniu, poza tym woda szybko ulega samooczyszczeniu m.in. dzięki licznym bakteriom. Substancje reaktywne są neutralizowane, tak jak to się dzieje w oczyszczalni ścieków - podkreśla naukowiec. - W każdym polu żyją zresztą zwierzęta, które zawierają żywe białko, np. krety czy dżdżownice. One też przecież rozkładają się na polach.
Warzywa po powodzi - na co zwracać uwagę?
Nasz rozmówca zwraca jednak uwagę na inną kwestię, która może być groźna po powodzi. Chodzi o warzywa, które miały bezpośredni kontakt z wodą albo z namułem, jeśli niósł ze sobą duże zanieczyszczenie.
- Czasem taki szlam potrafi nieść ze sobą całą tablicę Mendelejewa. Jeśli na przykład miały z nim wtedy kontakt warzywa, to trzeba je skreślić, trudno - nie ma wątpliwości Próchnicki. - Nawet ziemniaki z pola trzeba wtedy zutylizować. Nie wierzę też, że swoją wartość, chociażby paszową, utrzymałaby kukurydza, jeśli zostałaby cała zalana, razem z kolbami. Natomiast jeśli mówimy o produktach, które ulegają głębokiemu przetworzeniu, to ich los może być inny. Np. buraki cukrowe - o ile zostały tylko zalane, a nie zamulone - to proces technologiczny wydobywania z nich cukru potrafi wykluczyć z nich metale ciężkie i tzw. substancje ksenogeniczne, czyli pochodzenia zewnętrznego, które mogą być toksyczne.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski