Potwór z Loch Ness znowu się wynurzył
Jest wielu, którzy niezłomnie wierzą w istnienie potwora z Loch Ness i takich, wśród których legenda budzi tylko ciekawość. Dlatego ponowne pojawienie się Nessie w jeziorze Loch Ness tego lata spotkało się z zainteresowaniem setek turystów, zwłaszcza że tym razem potwór był szczególnie realistyczny.
Około sześciuset osób, które zebrały się, by zobaczyć choć grzbiet ulubionej Nessie, nagle stanęło twarzą w twarz z pięciometrowym monstrum - informuje w środę "Daily Mail".
Znaczna część amerykańskich turystów była pod wrażeniem zjawiska, niektórzy wierzyli w nie, ale wielu upatrywało w tym chwytu reklamowego - powiedział Ronald Mackenzie, który prowadzi rejsy na wodach Loch Ness.
Program Piąty brytyjskiej telewizji ujawnił w środę przyczynę całego zamieszania. Mityczna bestia okazała się... dwustukilogramową imitacją o nazwie Lucy. Została ona wykonana z włókien szklanych i pianki poliuretanowej przez fachowców z Crawley Creatures, tych samych, którzy stworzyli postać Jabby z "Gwiezdnych Wojen".
Budowa potwora z Loch Ness zajęła czternaście tygodni. W wodzie Lucy wspomagali nurkowie, a mechanizmy pneumatyczne umożliwiły "potworowi" realistyczne poruszanie głową, szyją i szczękami.
Lucy pojawiała się w wielu zakamarkach Loch Ness, m.in. w pobliżu zamku Urquhart. Wypłynęła także naprzeciw statku Royal Scot. Cały eksperyment został sfilmowany i ukaże się na ekranach telewizji pod koniec sierpnia. "To dowodzi, że ludzie nadal wierzą w mity " - mówi spikerka Kanału Piątego.
Ujawnienie eksperymentu sprawiło, że niektórzy z obserwatorów zjawiska zmienili zdanie o spotkaniu z prawdziwą Nessie. Zachowała się jednak grupka nieugiętych fanów legendy.