Potwierdzono śmierć Niemca porwanego w Afganistanie
Minister spraw zagranicznych Niemiec
Franck-Walter Steinmeier potwierdził śmierć jednego z
dwóch obywateli niemieckich porwanych w Afganistanie przez
talibów.
Podobnie jak wcześniej MSZ w Kabulu, minister Franck-Walter Steinmeier powiedział, że chociaż talibowie ogłosili, że zabili obu Niemców, to nie żyje tylko jeden z nich, który zmarł z przyczyn naturalnych. Według mediów, porwany inżynier budowlany chorował na cukrzycę. Afgańskie MSZ podało zaś, że zmarł na zawał serca.
Do jego śmierci przyczyniły się warunki, w których przetrzymywali go porywacze - podkreślił Steinmeier. Dodał, że trzeba uczynić "wszystko, co w ludzkiej mocy", by ocalić życie drugiego niemieckiego obywatela.
Prócz niego, w niewoli talibów pozostaje ponad 20 zakładników południowokoreańskich. Porywacze grożą ich zabiciem, jeśli do niedzieli wieczorem z więzień afgańskich nie zostanie wypuszczonych tylu samo bojowników talibańskich. Wcześniej zażądali również wycofania z Afganistanu wojsk niemieckich i południowokoreańskich.
Stacjonuje tam obecnie blisko trzy tys. niemieckich żołnierzy. Niemiecka Bundeswehra odpowiada za bezpieczeństwo na północy i w Kabulu. W kraju jest także sześć niemieckich samolotów rozpoznawczych Luftwaffe oraz 500 wojskowych do ich obsługi. Zaś Korea Południowa wysłała do Afganistanu służby inżynieryjne i personel medyczny.