Potrójne problemy Trumpa z kobietami. Odpowie przed sądem
Gwiazda porno, modelka playboya i uczestniczka reality show. Co je łączy? Wszystkie chcą, by szczegóły ich doświadczeń z Donaldem Trumpem wyszły na światło dzienne. Prezydent może znaleźć się w opałach.
21.03.2018 16:29
Dzięki ujawnionemu niedawno romansowi z Donaldem Trumpem, o Stormy Daniels - gwieździe filmów dla dorosłych - usłyszało pół Ameryki. Daniels bryluje w mediach, a w tę niedzielę opowie o swoich relacjach z miliarderem w jednym z najsłynniejszych amerykańskich programów telewizyjnych, "60 minutes". Tymczasem w kolejce czekają już inne kobiety, które mogą zaszkodzić prezydentowi.
Swoją historię opowie też Karen McDougal, była modelka Playboya. McDougal twierdzi, że Trump zdradzał z nią swoją obecną żonę, Melanię, już rok po ślubie w 2005 roku. W czwartek modelka wystąpi w programie Andersona Coopera w CNN.
Najwięcej kłopotów Trumpowi przysporzyć może trzecia kobieta: Summer Zervos, jedna z uczestniczek prowadzonego przez Trumpa reality show "The Apprentice". Zervos była jedną z 22 kobiet, które podczas kampanii wyborczej oskarżyły ówczesnego kandydata Republikanów o molestowanie seksualne. Po programie w 2007 roku Trump miał się jej narzucać, całować ją i obłapiać. Ponieważ jednak zarzucany mu czyn się przedawnił i Zervos nie może pociągnąć go do odpowiedzialności, jej prawnicy zastosowali wybieg. Złożyli pozew o zniesławienie. Wszystko dlatego, że Trump odpowiadając na zarzuty kobiet podczas kampanii stwierdził, że wszystkie kłamią. We wtorek sąd w Manhattanie zezwolił na to, by w sprawie odbył się pełny proces.
"Nikt nie jest ponad prawem. Postanowiono, że prezydent Stanów Zjednoczonych nie ma immunitetu i jest podlega prawu za czysto prywatne czyny" - stwierdziła w uzasadnieniu decyzji sędzia Jennifer Schechter. Przytoczyła precedensową sprawę oskarżeń byłej współpracownicy Billa Clintona Pauli Jones, która oskarżała ówczesnego prezydenta o molestowanie seksualne.
Kłamstwa Clintona w tej sprawie przyczyniły się do jego impeachmentu w 1998 roku. Clinton został wówczas formalnie postawiony przez w stan oskarżenia przez Izbę Reprezentantów, lecz nie wystarczyło to, by skazał go Senat i pozbawił urzędu.
Czy podobny los grozi Trumpowi? To mało prawdopodobne. Już w ubiegłym roku grupa kongresmenów z partii Demokratycznej zgłosiła w Kongresie listę zarzutów, które zamierzają postawić Trumpowi w celu usunięcia go z Białego Domu. Ale to w tej chwili niemożliwe - przynajmniej dopóki to Republikanie kontrolują obie izby Kongresu. Sytuacja może ulec zmianie w listopadzie, po wyborach do Kongresu. Ale do tego potrzebny będzie bardzo dobry wynik Demokratów - jak również rzeczywista chęć oponentów Trumpa do pójścia tą drogą. To wcale nie jest jednak takie pewne.