Poszukiwanie szczątków Columbii
Szczątki Columbii (PAP)
Grupy policjantów i żołnierzy szukają na terenia stanu Teksas szczątków
wahadłowca Columbia, a także wszelkich informacji, które mogłyby pomóc w
ustaleniu przyczyn jego katastrofy.
Columbia rozpadła się w sobotę około 65 km nad Teksasem szesnaście minut przez planowanym lądowaniem na przylądku Canaveral na Florydzie. Zginęło siedmioro astronautów.
Choć prezydent George W. Bush zapowiedział, że program lotów promów kosmicznych będzie kontynuowany, przedstawiciele NASA twierdzą, że do czasu ustalenia przyczyn sobotniej katastrofy trzy pozostałe wahadłowce nie będą startować.
Dochodzenie ma trwać "dwadzieścia cztery godziny na dobę i siedem dni w tygodniu". Zbada się wszystko, od zdjęć wykonanych przez satelity zwiadowcze (które zarejestrowały błyski rozpadającego się wahadłowca) po najmniejszy szczątek Columbii znaleziony na ziemi.
Columbia rozpadła się niemal dokładnie 17 lat po eksplozji, która zniszczyła wkrótce po starcie wahadłowiec Challenger (28 stycznia 1986 roku). Również wtedy zginęło siedmioro astronautów.
Szczątki Columbii spadły w północno-wschodnim Teksasie na pola, autostrady, ogrody, także na cmentarz. Znaleziono je również w leżącym na wschód od Teksasu stanie Luizjana. Nie ma doniesień, aby ktoś został ugodzony spadającymi kawałkami promu.
Co najmniej w jednym miejscu, w Hemphill w pobliżu granicy Teksasu z Luizjaną, znaleziono szczątki ludzkie.
Znaczną część terenów wschodniego Teksasu, gdzie spadły szczątki wahadłowca, porastają gęste lasy.
Kilkudziesięciu mieszkańców, którzy nie słyszeli ostrzeżeń przed dotykaniem części wahadłowca albo ostrzeżenia te zlekceważyli, udało się potem do szpitali lub do lekarzy na badania. W pomocniczych źródłach zasilania wahadłowców używa się szkodliwej dla człowieka substancji zwanej hydrazyną. Władze wzywają ludność, aby myła ręce i inne części ciała, które zetknęły się ze szczątkami.
Policjanci i gwardziści narodowi rozproszyli się po terenie, aby do czasu pojawienia się ludzi NASA strzec szczątków - od najmniejszych, wielkości znaczka pocztowego, po duże, dorównujące bagażnikowi samochodu. Do zbiornika wodnego na granicy Teksasu i Luizjany spadła część jeszcze większa - o rozmiarach niedużego samochodu.
Federalne władze lotnicze ogłosiły ostrzeżenie dla pilotów, bo radar służb meteorologicznych wykrył nad jeziorem Charles w Luizjanie chmurę szczątków rozciągającą się na długości około 150 km i szeroką na 21-35 km.
Miejsce każdego znaleziska policja otacza żółtą taśmą.
W Nacogdoches, 217 km na północny wschód od Houston, największego miasta Teksasu, w pobliżu miejsca, gdzie spadł kawał metalu o rozmiarach 90 na 90 centymetrów, ludzie zaczęli kłaść kwiaty.