Postrzelenie, a nie pogryzienie możliwą przyczyną śmierci mężczyzny
Prawdopodobnie postrzelenie, a nie - jak
wcześniej zakładano - pogryzienie przez psa było bezpośrednią
przyczyną śmierci 50-letniego mężczyzny na warszawskim Mokotowie
na początku ubiegłego tygodnia. Poinformował o tym rzecznik Komendy Stołecznej Policji Mariusz Sokołowski.
16.11.2005 | aktual.: 16.11.2005 16:19
W trakcie sekcji zwłok oprócz ran szarpanych głowy znaleziono także jeden otwór na wysokości szyi, który może być raną wlotową - powiedział rzecznik. Dodał, że policja przypuszcza, iż może być to otwór po postrzeleniu z broni małokalibrowej. Zapowiedział, że rana ta będzie poddana dalszej analizie.
Prawdopodobnie przy tej śmierci był udział osób trzecich, dlatego sprawa traktowana jest jak zabójstwo i obecnie sprawą zajął się wydział do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw - wyjaśnił policjant. Dodał, że obecnie policja odtwarza ostatnie godziny i dni życia ofiary, aby ustalić kto mógł być ewentualnym sprawcą postrzelenia.
Jak podała w ubiegłym tygodniu policja, zakrwawionego mężczyznę leżącego na warszawskim Mokotowie, w nocy z poniedziałku na wtorek zauważył pracownik ochrony, który wezwał policję i pogotowie. Mimo prób reanimacji mężczyzna zmarł. Miał wiele ran na twarzy. Wówczas policja podała, że mężczyzna został śmiertelnie pogryziony przez psa. Psa, który pojawił się kilkanaście godzin później w miejscu zdarzenia schwytano i przewieziono na obserwację do schroniska.
Policja prosi o kontakt osoby, którzy mogą pomóc w ustaleniu okoliczności zdarzenia. Rzecznik nie potwierdził, że mężczyzna to profesor z Politechniki Warszawskiej Krzysztof O. (jak podał "Fakt").