PolskaPosłowie PO przesłuchani ws. wypadku premier Szydło. "Zawiadomienie jak gorący kartofel"

Posłowie PO przesłuchani ws. wypadku premier Szydło. "Zawiadomienie jak gorący kartofel"

We wtorek, po pięciu miesiącach, przesłuchani zostali posłowie PO zawiadamiający o niedopełnieniu obowiązków przez policjantów i prokuratorów w sprawie wypadku premier Beaty Szydło. - To zawiadomienie przeszło długą drogę i chyba jest traktowane jak gorący kartofel - ocenia poseł PO Cezary Tomczyk.

Posłowie PO przesłuchani ws. wypadku premier Szydło. "Zawiadomienie jak gorący kartofel"
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Bednarczyk
Adam Przegaliński

26.07.2017 15:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pięć miesięcy temu Tomczyk i jego partyjna koleżanka Agnieszka Pomaska złożyli zawiadomienie o możliwości przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez policjantów i prokuratorów, którzy wykonywali czynności po wypadku premier Szydło. We wtorek zostali przesłuchani w tarnobrzeskiej prokuraturze. Dlaczego dopiero teraz? Bo zawiadomienie posłów wędrowało przez pięć prokuratur. - Nasze zawiadomienie złożyliśmy do prokuratury w Oświęcimiu. Ta przekazała je do Krakowa, z kolei ta do Kielc. Ta przekazała je do Rzeszowa i dopiero później trafiło do Tarnobrzega. To zawiadomienie przeszło długą drogę i chyba prokuratura traktuje je jak gorący kartofel - mówi Cezary Tomczyk w rozmowie z TVN24.

"21-latek został sam, bez adwokata i pomocy"

Jak mówi poseł PO, we wtorek śledczy pytali go, dlaczego z Pomaską złożyli zawiadomienie do prokuratury ws. wypadku szefowej rządu i skąd czerpali wiedzę o zdarzeniu. Głównymi zarzutami Tomczyka wobec śledczych i funkcjonariuszy jest niezapewnienie podejrzanemu Sebastianowi K. możliwości skorzystania z pomocy obrony oraz niezasadnego przedstawienia zarzutu dotyczącego wypadku. - Jeszcze zanim powołano biegłych i ktokolwiek dowiedział się, co się stało, nie tylko minister Błaszczak, ale i funkcjonariusze już wydali wyrok, aresztując tego człowieka. Odmówiono mu prawa do adwokata i został postawiony wobec całej machiny państwa - mówi poseł. I zaznaczał: Czy po wypadku drogowym albo stłuczce kogoś aresztowano? Nie. A Sebastiana K. tak. 21-latek został sam, bez adwokata i pomocy.

- Mam nadzieję, że prokuratura stanie na wysokości zadania i mimo że sprawa dotyczy innych prokuratorów i policjantów to będą oni przykładnie ukarani i będzie wiadomo, że policjant musi traktować wszystkich równo. Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa - podkreślał.

Śledztwo w tarnobrzeskiej prokuraturze prowadzone jest od końca czerwca. - Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez policjantowi i prokuratorów pełniących czynności na miejscu wypadku z udziałem premier Szydło – powiedział TVN24 Andrzej Dubiel z tarnobrzeskiej prokuratury.

W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż 7 dni, odnieśli premier i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony Beaty Szydło. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia. Beata Szydło do 17 lutego przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. Zarzuty dla kierowcy 14 lutego prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podaje treści jego wyjaśnień.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi zespół trojga prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Nadzór nad śledztwem sprawuje Prokuratura Regionalna w Krakowie. W maju zadecydowano, że zostanie przedłużone do 10 sierpnia. Dziś ani prokuratura regionalna ani okręgowa nie chciały rozmawiać na temat postępów w śledztwie.

Biegli po oględzinach rządowego audi oraz fiata seicento, którym jechał Sebastian K. stwierdzili, że przed wypadkiem było one w pełni sprawne technicznie. Z ustaleń RMF FM wynika, że prokuratorzy chcą przesłuchać jeszcze kilka osób. Kluczowe będą zeznania funkcjonariusza BOR, który jechał audi razem z premier Szydło i powinien wiedzieć, czy rządowa kolumna jechała na włączonych sygnałach dźwiękowych, oraz widzieć, czy Sebastian K. włączył kierunkowskaz w seicento.

agnieszka pomaskapolicjabor
Komentarze (374)