Posłowie PO nocą dobijali się do posłanki Samoobrony
Posłowie PO Roman Kosecki i Andrzej Biernat w środku nocy dobijali się do sejmowego pokoju Sandry Lewandowskiej z Samoobrony - ustalił "Dziennik".
Posłanka domaga się przeprosin na piśmie. Kosecki kupił jej kwiaty i bombonierkę oraz wysłał SMS-a. Biernat do niczego się nie przyznaje.
Godzina trzecia nad ranem - relacjonuje gazeta. Noc po wyborze Sławomira Skrzypka na prezesa NBP. Kosecki i Biernat idą korytarzem hotelu poselskiego. Zatrzymują się pod pokojem Sandry Lewandowskiej. Obudziło mnie głośne walenie pięściami w drzwi. Podeszłam więc i spytałam: kto tam? Roman się przedstawił i chciał zaprosić mnie na drinka, ale odmówiłam. Razem z nim był Andrzej Biernat. Musieli wracać z jakiegoś pijaństwa - opowiada Lewandowska.
Kosecki przyznaje, że obudził posłankę Samoobrony, ale niechcący. Może faktycznie zachowywaliśmy się trochę za głośno i ją obudziliśmy, ale to wszystko. Teraz mam nauczkę, że w Sejmie trzeba się zachowywać cichutko jak myszka, żeby innym nie przeszkadzać - mówi zawstydzony. Pytany, czy pukał do Lewandowskiej, odpowiada, że nie wie. Może i oparłem się o drzwi czy futrynę - zastanawia się.
Co w tym czasie robił Biernat? Ja już wtedy byłem na zakręcie i na pewno do nikogo się nie dobijałem. Roman na chwilę zatrzymał się pod jej drzwiami, coś tam zażartował, uśmiechnął się i poszedł dalej - twierdzi rozmówca "Dziennika".
Lewandowska obstaje jednak przy swoim. We dwóch uderzali w moje drzwi pięściami - przekonuje. Mówi, że Kosecki z Biernatem już nie pierwszy raz dobijali się do jej pokoju.
O sprawie wie kierownictwo PO. Posłanka Samoobrony poprosiła o interwencję szefa klubu PO Bogdana Zdrojewskiego. Chciała, by wyegzekwował od Koseckiego i Biernata pisemne przeprosiny - podaje "Dziennik". (PAP)