Posłowie PO i PiS: skazani nie mogą kandydować
Kluby PO, PiS i PSL opowiedziały się za projektem zmian w ordynacji wyborczej do parlamentu i w ustawie o wyborze prezydenta, mówiącym o zakazie kandydowania osób skazanych prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego.
10.02.2010 | aktual.: 10.02.2010 20:43
Projekt trafi teraz do komisji nadzwyczajnej pracującej nad kodeksem wyborczym; jest on związany z ubiegłoroczną zmianą konstytucji, do której wprowadzono zapis mówiący o tym, że osoby skazane prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego nie mogą kandydować do sejmu i senatu.
Poseł Marek Wójcik (PO), który przedstawił projekt, tłumaczył, że tworzy on mechanizm, który umożliwi praktyczne zastosowanie nowego przepisu konstytucji. Jak mówił, według projektu osoba, która chciałaby kandydować do sejmu lub senatu już na etapie rejestracji musiałaby złożyć oświadczenie o tym, że nie była skazana za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego, czyli tzw. oświadczenie o posiadaniu "prawa do wybieralności".
Następnie Okręgowa Komisja Wyborcza występowałaby do ministra sprawiedliwości o informacje z Krajowego Rejestru Karnego o tym, czy takie oświadczenie jest prawdziwe. - Jeśli okazałoby się, że takie oświadczenie jest nieprawdziwe, komisja odmawiałaby rejestracji kandydata - powiedział Wójcik.
W projekcie zapisano, że w terminie 30 dni od ogłoszenia wyników wyborów do parlamentu minister sprawiedliwości informowałby marszałka sejmu lub senatu o parlamentarzystach, którzy nie posiadają "prawa wybieralności".
Taki poseł lub senator traciłby mandat. Wójcik podkreślił, że obecnie wygaśnięcie mandatu następuje wskutek utracenia "prawa wybieralności", w nowym projekcie jest mowa o tym, że mandat wygasa także wtedy, jeśli poseł lub senator nie posiadał "prawa wybieralności" w dniu wyborów.
Projekt wprowadza też zmiany w ustawie o wyborze prezydenta mówiące o tym, że kandydat na prezydenta również składałby oświadczenie o posiadaniu "prawa do wybieralności", które w Krajowym Rejestrze Karnym weryfikowałaby - za pośrednictwem ministra sprawiedliwości - Państwowa Komisja Wyborcza.
Wójcik tłumaczył, że takie zmiany są niezbędne, ponieważ kandydaci na prezydenta muszą także posiadać "prawo wybieralności" do sejmu. Agnieszka Hanajczyk (PO) zapowiedziała, że jej klub poprze ten projekt, bo - jak zaznaczyła - realizuje on zapisy konstytucji. Również przedstawiciel PiS Andrzej Dera podkreślał, że projekt jest konsekwencją przyjętych w ubiegłym roku zmian w konstytucji. W jego ocenie jednak podobny tryb dotyczący składania i weryfikowania oświadczeń o "prawie do wybieralności" powinien obowiązywać w wyborach samorządowych. Zdaniem posła, tę sprawę powinna rozważyć komisja nadzwyczajna zajmująca się kodeksem wyborczym.
Dera opowiedział się również za tym, by Okręgowa Komisja Wyborcza, weryfikując oświadczenia kandydatów o "prawie do wybieralności", zwracała się bezpośrednio do Krajowego Rejestru Karnego, bez pośrednictwa ministra sprawiedliwości. Poseł zapowiedział, że PiS poprze projekt. Eugeniusz Kłopotek (PSL) przypomniał w swoim wystąpieniu, że Trybunał Konstytucyjny orzekł, że ważne zmiany w ordynacjach nie powinny następować w okresie sześciu miesięcy przed zarządzeniem wyborów.
W debacie nie zabrał głosu przedstawiciel Lewicy.