Posłanka i były senator z Piły – wymiana usług przed wyborami?
Niedawno Renata Beger została felietonistką "Tygodnika Nowego", pisma Henryka Stokłosy. Kolejne dziwactwo posłanki, która była już tancerką i modelką? Niekoniecznie. Beger ma bowiem chrapkę na elektorat byłego senatora w wyborach samorządowych. A Stokłosie jest on już niepotrzebny. Za to bardzo mu się przyda przychylność Samoobrony w prowadzeniu interesów. Zapowiedział więc, że poprze tę partię w wyborach samorządowych.
Renata Beger od dwóch miesięcy pojawia się jako felietonistka na łamach pilskiego Tygodnika Nowego. Pismo należy do byłego senatora Henryka Stokłosy. Dla wielu polityków nasze łamy są otwarte, choć ostatnio odchodzimy od tej formy współpracy. Renata Beger reprezentuje jednak Samoobronę, czyli partię rolniczą, a nasz tygodnik mocny jest przede wszystkim w terenie– tłumaczy Mariusz Szalbierz, naczelny TN. Czy tylko dlatego? Właśnie w lipcu Renata Beger zajęła wyraźne stanowisko w sprawie kontrowersji, jakie budzi działalność Farmutilu. Odwiedziła wtedy załogę zakładu, oskarżanego przez mieszkańców Śmiłowa o wydobywający się z niego smród. Obiecała jej pomóc, co skrzętnie odnotował tygodnik. Inni parlamentarzyści reprezentują postawę zachowawczą, nie chcą opowiedzieć się po żadnej ze stron, a już na pewno głośno nie powiedzą, że Stokłosa też ma swoje racje. A pani poseł mówi jasno i się nie boi – wyjaśnia z kolei Marek Barabasz, rzecznik Farmutilu. Renata Beger potwierdza: Nikt dotąd nie wysłuchał obu
stron. Też jestem zwolenniczką czystego powietrza, ale zawsze walczyłam z biedą i nie pozwolę na zamknięcie zakładu, który zatrudnia ponad 3 tysiące osób. Zakład w Śmiłowie musi istnieć, bo żyje z niego 10 tysięcy ludzi. Poznałam technologię likwidowania odorów i jestem pewna, że niebawem będą mniejsze– przekonuje.
Stokłosa poprze Samoobronę
Ludzie związani z Samoobroną postawą posłanki nie są zaskoczeni, bo wiedzą, że jej przyjaźń z byłym senatorem trwa od dawna. Przykład: Dlaczego Samoobrona nie wystawiła w minionych wyborach swojego kandydata na senatora? Po prostu nie mieliśmy wchodzić w drogę Stokłosie – konkludują. Coś w tym jest, bo w ubiegłej kadencji posłanka Beger miała z senatorem wspólne biura parlamentarne w terenie. Działacze partii są więc przekonani, że łączą ich wspólne interesy. Temu z kolei nie zaprzecza sam Henryk Stokłosa: znamy się od lat i prowadzimy działalność rolniczą. Znamy dobrze problemy wsi. Mamy podobne poglądy, a Samoobrona jest dzisiaj jedyną partią, która walczy o interesy polskiego rolnika. Czy to oznacza, że były senator pomoże Samoobronie w wyborach samorządowych, bo w terenie ma nadal spory autorytet wśród rolników właśnie? Osobiście w żadnych wyborach już nigdy nie wystartuję. Nie prowadzę dzisiaj działalności politycznej, zajmuję się tylko biznesem. Jestem jednak rolnikiem i jak trzeba będzie, poprę
Samoobronę– deklaruje.
Bunt na pokładzie
Tymczasem silna pozycja Renaty Beger w regionie słabnie. Choć od kilku miesięcy tymczasowo przewodzi wielkopolskiej Samoobronie, pilscy działacze liczą, że niebawem przestanie, bo Andrzej Lepper już zapowiada nowe wybory. Członkowie Samoobrony w terenie podzieleni są na dwa obozy: jeden popiera byłego przewodniczącego Tadeusza Dębickiego, drugi – eurodeputowanego Jana Masiela. Pilska Samoobrona opowiada się za europosłem. Jan Masiel jest naszym faworytem! Traktuje politykę poważnie, w odróżnieniu od posłanki, która stawia na fajerwerki. Nieważne, jak o niej mówią, byle mówili. Czas zmienić nasze oblicze. Wicepremier Lepper też zachowuje się inaczej. Zresztą w ostatnich wyborach władz wojewódzkich posłanka Beger dostała najmniej głosów. Jestem przekonany, że i tym razem nie wygra – mówi Kazimierz Sulima, szef powiatowej Samoobrony w Pile.
Polityka prorodzinna
Działaczy pilskiej Samoobrony nie przekonują nawet felietony posłanki. Twierdzą, że pracuje głównie na siebie i robi wszystko, by przejąć elektorat Stokłosy. To absurd! – broni się posłanka. Promuję nie siebie, a Samoobronę, powinni się cieszyć. Ja nie startuję teraz w wyborach - dodaje. Oni jednak patrzą na fakty. Posłanka Beger, kiedy drugi raz wygrała wybory, zamknęła swoje biuro poselskie w Pile. Już wcześniej mieliśmy kłopoty z płatnościami. Teraz nas zostawiła. Sami płacimy rachunki i czynsz za lokal– wyjaśnia Kazimierz Sulima. Nie mam pieniędzy na utrzymywanie kilku biur, bo dużo jeżdżę na spotkania z ludźmi i płacę wysokie rachunki za benzynę. Mam jedno biuro w Złotowie, wystarczy– przyznaje posłanka.
Co ciekawe, w złotowskim biurze pracuje jej córka, a mąż, jeszcze do niedawna towarzyszący żonie tylko na bankietach, jest już szefem powiatowej Samoobrony w Złotowie. Towarzysze z partii nie mają wątpliwości, że dzięki poparciu żony wystartuje z pierwszego miejsca na liście do sejmiku. Posłanka Beger nie przejmuje się jednak tym, co o niej mówią, twierdzi, że to zwykła zawiść. Zresztą, jako pierwsza na wezwanie Andrzeja Leppera zadeklarowała, że udostępni swoje pola na reklamy partii przed wyborami samorządowymi. Ziemi ma dużo, ponad 200 ha. Działacze z Piły stoją jednak na przegranej pozycji. Posłanka stawia na elektorat rolniczy, powiedzmy, że zyskają działacze w terenie, ale którzy, skoro to nazwisko Beger jest najbardziej znane. Czy rzeczywiście mąż posłanki?
Robi show
Renata Beger robi wszystko, by nie zapomniały o niej media. Właśnie wystąpiła w tanecznym show Mandaryny ,,Let's dance” w Polsacie. Piosenkarka zresztą gościła nawet u posłanki w domu. Dlaczego jednak posłanka nie chce zmienić wizerunku i tak bardzo obstawia media komercyjne, ryzykując, że może narazić się na śmieszność? Lubię się bawić. Taka już jestem. Chcę, by ludzie poznali mnie z każdej strony. Nie udaję nikogo. Nie mogę już się zatrzymać. Biegnę szybciej niż pozostali. Niech sobie ludzie mówią, co chcą i przypinają łatki. Ja się tym nie przejmuję - mówi. I poleca tygodnik ,,Newsweek.Polska”, w którym niebawem ma się ukazać o niej artykuł i jej pozowane zdjęcia.
Komu sprzyja "Tygodnik Nowy"
Adam Szejnfeld, poseł PO Jeszcze do niedawna Tygodnik Nowy prezentował opinie różnych partii, publikując felietony wielu polityków, w tym moje. Niedawno redakcja podjęła decyzję o końcu tej współpracy i nagle okazało się, że znalazło się miejsce dla jednej felietonistki, właśnie z Samoobrony. I to było zaskoczenie. W kontekście jednak wyborów samorządowych, decyzja ta nie pozostawia wątpliwości, komu tygodnik i jego właściciel będzie sprzyjał.
Irena Sienkiewicz, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej: jest nam obojętne, z kim pani poseł sympatyzuje. Interesuje nas tylko jej stanowisko, jakie zajęła w sprawie działalności Farmutilu. Niestety, jest ono podobne do tego, jakie prezentuje właściciel zakładu. Posłanka obiecuje, że nie dopuści do zamknięcia Farmutilu, broniąc w ten sposób miejsc pracy. Nam też nie o to chodzi. Wysłaliśmy więc do niej dwa e-maile, tłumacząc, że nasze działania mają na celu jedynie przestrzeganie przez byłego senatora przepisów dotyczących funkcjonowania tego typu zakładu.
Ewa AUER