Posłanka: a jeśli coś się stanie w warszawskim metrze?
To będzie pewnie kilka tysięcy osób. Dziś trwają dyskusje, negocjacje. Nie przyjmiemy więcej osób, niż jesteśmy w stanie. Tym osobom trzeba zapewnić normalne funkcjonowanie, asymilację - mówił o liczbie uchodźców, którą Polska mogłaby przyjąć poseł PO Mariusz Witczak w programie Wirtualnej Polski "Dzieje się na żywo". Beata Kempa z Solidarnej Polski odpowiedziała mu, że "jeśli coś się stanie w warszawskim metrze", ona do tego ręki nie przyłoży.
Poseł powiedział, że "nie możemy wypiąć się na Europę". - Na tym polega wspólnota europejska. Z jednej strony czerpie się duże korzyści z bycia w tej rodzinie, ale trzeba też wziąć współodpowiedzialność za rozwiązywanie pewnych problemów. Czysto teoretycznie w przyszłości jakiś problem może dotknąć nas. Jesteśmy granicą Unii Europejskiej, sąsiadujemy z państwami, w których mogą być rozmaite problemy. Można sobie wyobrazić taki wariant, że któregoś dnia do Polski przybędzie 300 tysięcy Białorusinów, albo 200 tysięcy Ukraińców - mówił poseł Witczak.
- Żadna kampania wyborcza, żaden spór polityczny nie upoważnia do tego, by nie traktować poważnie Polaków - odpowiedziała mu Beata Kempa z Solidarnej Polski. - Gdyby rząd podchodził do sprawy odpowiedzialnie, to jadąc na jakiekolwiek negocjacje do Brukseli, którykolwiek minister powinien jechać z silną legitymacją parlamentarną, bardzo silnym poparciem wszystkich grup, tak zwaną instrukcją. A rząd chce jeszcze przy tej okazji upiec dwie pieczenia: i kampania wyborcza i ta sprawa.
- Problem jest naprawdę poważny - mówiła Kempa. - Pan zobaczy: dlaczego Izrael nie przyjmuje uchodźców? Bo ma lepszy wywiad. Dlaczego bogate kraje arabskie nie przyjmują uchodźców?
- Pani poseł, mówimy o problemie europejskim, nie mówimy o Izraelu - oponował Witczak.
- Można być dobrym wujkiem, tylko jeśli coś się stanie w warszawskim metrze, to ja do tego ręki nie przyłożę - skwitowała