"Sam popełnił harakiri". Poseł straci miejsce na listach?
Poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski może stracić miejsce na liście do Sejmu. Wszystko przez krytykę Romana Giertycha. Działacze PO są przekonani, że to "koniec jego kariery".
Donald Tusk ogłosił, że w województwie świętokrzyskim z ostatniego miejsca na listach Koalicji Obywatelskiej wystartuje Roman Giertych, były minister edukacji, który razem z PiS tworzył rząd w latach 2005-2007. Obecnie Giertych sympatyzuje z Platformą Obywatelską i jest adwokatem np. rodziny Tusków.
Decyzja o wzięciu Giertycha na listy wywołała oburzenie niektórych działaczy. Wielu przypominało, jak Donald Tusk obiecywał, że osoby nie popierające liberalizacji przepisów aborcyjnych nie znajdą się na listach. Giertych przez lata był przeciwko aborcji, a obecnie odmawia jednoznacznej deklaracji, choć przekonuje, że będzie "przestrzegał dyscypliny".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aresztują Giertycha? “Kaczyński ma listę świństw na kampanię”
Kilka krytycznych wpisów wobec Giertycha umieścił właśnie Franciszek Sterczewski. To poseł z Poznania, nienależący do Platformy Obywatelskiej, ale będący członkiem klubu KO.
"Pytanie do Romana Giertycha: skoro startuje Pan z listy KO, to jeśli zostanie pan posłem, to jak rozumiem zagłosuje Pan za ustawą legalizującą aborcję do 12. tygodnia, prawda? Dla koleżanki pytam" - napisał Sterczewski.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Sam popełnił harakiri"
Wpis Sterczewskiego miały rozzłościć polityków Platformy Obywatelskiej. - Chcą go za to usunąć z listy. Ale decyzja zależy od Tuska. Wszystko rozstrzygnie się w najbliższych godzinach - mówią rozmówcy "Gazety Wyborczej".
Sterczewski miał usłyszeć, że ma z krytyką Giertycha "odpuścić". Ale potem opublikował kolejne wpisy dotyczące byłego ministra edukacji.
Rozmówcy "GW" są przekonani, że przez to Sterczewski pogrzebał swoją karierę polityczną. - Sam popełnił harakiri - mówią członkowie PO.
Poseł Waldy Dzikowski w rozmowie z gazetą powiedział, że Sterczewski "niezgrabnie się zachował". Zaznaczył jednak, że to nie do niego należy decyzja o przyszłości polityka.
Czytaj więcej:
Źródło: "Gazeta Wyborcza"