Poseł unika sądu
Po raz piąty nie udało się rozpocząć
przed Sądem Rejonowym w Pile (Wielkopolskie) procesu posła
Józefa Skowyry (LPR). Poseł i jego żona oskarżeni są o oszustwo
wyborcze i posługiwanie się nieprawdziwymi danymi przy
konstruowaniu list poparcia dla Ligi Polskich Rodzin w wyborach
do Sejmu w 2001 r. Kolejny termin sprawy sąd wyznaczył na 28
czerwca br.
We wtorek adwokat oskarżonych mec. Bogdan Kopczyński (poseł niezrzeszony) nie stawił się w sądzie. Józef Skowyra nie zgodził się na rozpoczęcie procesu bez adwokata.
Poseł Skowyra powiedział dziennikarzom, że powodem nieobecności mec. Kopczyńskiego jest to, że do chwili obecnej sąd nie wydał decyzji na temat złożonych przez niego wniosków. Chodzi o wniosek o uzupełnienie akt sprawy przez prokuraturę, a tym samym zawieszenie rozpoczęcia procesu. 24 maja br. mec. Kopczyński przysłał do Sądu Rejonowego skargę na to, że wniosek nie został rozpatrzony. Jak powiedział Skowyra, jego adwokat również na skargę nie otrzymał odpowiedzi i dlatego nie stawił się w sądzie.
Prezes pilskiego sądu Jacek Buszkiewicz powiedział we wtorek dziennikarzom, że sąd nie mógł rozpatrzyć wniosku adwokata Skowyry, bo ten np. składał wniosek o zmianę przewodniczącego składu sędziowskiego. Sąd musiał czekać na decyzje w tej sprawie, a decyzje na temat ewentualnego zwrotu sprawy do prokuratury może wydać skład sędziowski, który będzie prowadził proces.
Wcześniej czterokrotnie procesu nie można było rozpocząć, bo mec. Kopczyński albo nie stawiał się w sądzie, albo składał wnioski o wyłączenie z procesu przewodniczącego składu sędziowskiego.
Według ustaleń śledztwa, poseł Skowyra wpisywał na listy nieprawdziwe dane osobowe wyborców i sam złożył niektóre podpisy. Na listach znajdowały się m.in. dane 14 osób, które nie żyły w momencie rozpoczęcia zbierania podpisów. Według prokuratury, bez sfałszowanych podpisów LPR nie mogłaby zarejestrować list w okręgu wyborczym nr 38 w Pile. Dane osobowe wykorzystane przy fałszerstwach wyborczych pochodziły z bazy danych Zakładu Ubezpieczeń SpołecznychUbezpieczeń Społecznych w Pile. Prokuraturze nie udało się ustalić źródła przecieku tych danych.
Oskarżonym grozi kara do trzech lat więzienia, a za posługiwanie się nieprawdziwymi danymi - do pięciu lat.