Poseł Skowyra wodzi sąd "za nos"
Ledwie skończyły się problemy z rozpoczęciem
procesu posłanki Beger, a jeszcze większe kłopoty sędziowie z Piły
mają z Józefem Skowyrą z LPR - pisze "Życie Warszawy".
30.05.2005 07:01
Po tym jak Skowyra został posłem Ligi Polskich Rodzin z okręgu pilskiego wyszło na jaw, że wśród osób, które rzekomo udzieliły mu poparcia, są nazwiska ludzi zmarłych. Analiza list z podpisami poparcia wykazała, że w niektórych danych pojawiły się takie same błędy jak w bazie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Skowyra był dyrektorem pilskiego oddziału ZUS - podaje gazeta.
W tej sytuacji Prokuratura Rejonowa w Pile postawiła parlamentarzyście szereg zarzutów i skierowała sprawę do miejscowego sądu. W ciągu ostatnich miesięcy kilka razy wyznaczano termin rozpraw. I do dziś nie udało się odczytać aktu oskarżenia przeciwko posłowi Skowyrze. A to nie zjawiał się obrońca Bohdan Kopczyński, także poseł, dawniej LPR, a dzisiaj niezależny. A to składano wnioski o wyłączeniem sędziego. A ostatnio - po wielogodzinnych proceduralnych przepychankach - mecenas Kopczyński poczuł się zmęczony i po prostu wyszedł z sali rozpraw - informuje "Życie Warszawy".
Z tak karygodnym zachowaniem adwokata jeszcze się nie spotkałem. Już dwa razy zwracaliśmy się do okręgowej rady adwokackiej w Szczecinie, do której należy mecenas Kopczyński, ale zostaliśmy zignorowani. Teraz szykuję pismo do marszałka Sejmu, aby zajął się nieetycznym zachowaniem obu posłów - tłumaczy dziennikowi Jacek Buszkiewicz, prezes Sądu Rejonowego w Pile.
Jeszcze niedawno podobne problemy pilscy sędziowie mieli z rozpoczęciem procesu Renaty Beger, posłanki Samoobrony. Obie sprawy są bardzo podobne. Zarzuty o fałszowanie list wyborczych. Obrońcą Begerowej do niedawna był także polityk, choć deputowany do Parlamentu Europejskiego, który tak jak Kopczyński lekceważył sąd. Dzisiaj proces Beger trwa, a świadkowie są przesłuchiwani. Jak pilskim sędziom udało się rozwiązać problem? Nie udało się! To szef Samoobrony Andrzej Lepper zagroził partyjnej koleżance surowymi konsekwencjami, jeśli nie zrezygnuje z obrońcy, który utrudnia rozpoczęcie procesu - podkreśla "Życie Warszawy". (PAP)