Poseł PiS: nie nawołuję do nienawiści wobec cudzoziemców
Podlaski poseł PiS Lech Kołakowski zapewnił w Łomży, że jego wystąpienie do Urzędu do Spraw Cudzoziemców z postulatem likwidacji w tym mieście ośrodka dla uchodźców, gdzie przebywają Czeczeni, nie miało nic wspólnego z nawoływaniem do wrogości i nienawiści wobec cudzoziemców. Kategorycznie potępił pobicie w mieście, na tle nacjonalistycznym, dwóch Czeczenek.
30.09.2009 16:44
- Łączenie tego incydentu z moim postulatem dotyczącym likwidacji ośrodka dla uchodźców w Łomży uważam za zupełnie nieuzasadnione i krzywdzące - oświadczył Kołakowski na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
"Pomysł likwidacji ośrodka nie ma nic wspólnego z niechęcią do cudzoziemców"
Przed tygodniem poseł poinformował media, że "wychodząc naprzeciwko oczekiwaniom dużej części mieszkańców Łomży", wystąpił do szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców o wszczęcie likwidacji ośrodka dla uchodźców. Jak wyjaśniał wówczas, w oparciu o - jak twierdzi - m.in. liczne petycje mieszkańców i informacje zebrane z urzędów - długotrwała lokalizacja ośrodka powoduje wiele problemów, których społeczność łomżyńska nie będzie w stanie rozwiązać.
Kilka dni później młody mężczyzna zaatakował na ulicy w Łomży dwie Czeczenki. Kobiety były bite po głowie, sprawca użył też gazu i miał wykrzykiwać nacjonalistyczne epitety. Zbiegł, gdy zareagowali dwaj młodzi ludzie. Policja szuka sprawcy incydentu.
Kołakowski oświadczył w środę, że jest wstrząśnięty pobiciem kobiet. - Uważam ten fakt za haniebny i zasługujący na jednoznaczne potępienie. Liczę, że sprawcy tego pobicia szybko dostaną się w ręce wymiaru sprawiedliwości i zostaną ukarani - głosi odczytane przez niego oświadczenie.
- Chcę podkreślić, że naród czeczeński podziwiam za wytrwałość w walce o swoją niepodległość i uważam, że Polacy mają moralny obowiązek udzielić im wsparcia i pomocy - powiedział parlamentarzysta.
Jego zdaniem, jego pismo skierowane do Urzędu do Spraw Cudzoziemców obnaża nieefektywne i źle funkcjonujące procedury dotyczące postępowania z uchodźcami w Polsce. Kołakowski uważa bowiem, że Czeczeni umieszczani są w ośrodkach lokalizowanych w małych miejscowościach, które nie mają środków, by im pomóc.
- Tworzy się swoiste "enklawy" nie dając jednocześnie żadnych możliwości decydowania o swoim losie. W takich warunkach często dochodzi do patologii i naruszeń prawa. Tak jest właśnie w Łomży - dodał poseł.
Dlatego proponuje zmianę systemu działania ośrodków dla uchodźców w taki sposób, by funkcjonowały one w jednym miejscu nie dłużej, niż pięć lat. Uważa, że taki czas daje możliwość asymilacji. - Jeżeli na przykład w mieście A, do pięciu lat na 100 procent uchodźców, 50% nie znalazło miejsca pracy, to trzeba dać im szansę w innym miejscu, w innym województwie - powiedział.
Będzie dialog ws. ośrodków dla cudzoziemców
Rzeczniczka Urzędu do Spraw Cudzoziemców Ewa Piechota powiedziała, że w przyszłym tygodniu urząd przygotuje odpowiedź na list Kołakowskiego. Urząd zaproponuje też posłowi, który występuje jako przedstawiciel społeczności lokalnej, spotkanie i rozmowy na temat ośrodka. Dodała, że Urząd ma nadzieję, że być może uda się wypracować jakiś model współpracy i dialogu.
Piechota powiedziała także, że jeszcze nie wiadomo, jaka będzie przyszłość ośrodka w Łomży, czy będzie on zamykany czy też nie, bo za wcześnie na taką ocenę. Zaznaczyła, że do tej pory do urzędu nie były zgłaszane żadne poważniejsze problemy dotyczące łomżyńskiego ośrodka.
Kołakowski poinformował też na konferencji, że w poniedziałek ma spotkać się z przedstawicielami Fundacji "Ocalenie", która pomaga uchodźcom z Czeczenii. Przedstawiciele fundacji mówią, że są otwarci na spotkanie, ale wcześniej oczekują od parlamentarzysty odpowiedzi na pytania m.in. o cel i zakładane efekty.
Wiceprezes Fundacji "Ocalenie" Malika Abdułachabova powiedziała, że trzeba rozmawiać. Poinformowała, że w poniedziałek w Łomży planowane jest też spotkanie przedstawicieli fundacji z władzami samorządowymi miasta. Fundacja postuluje powołanie grupy roboczej, z udziałem m.in. Urzędu Miasta i policji, dotyczącej uchodźców.
Okiem uchodźcy
Malika jest Czeczenką, w Polsce przebywa od trzynastu lat. Jak mówi, jest jednym z przykładów integracji tej społeczności. Zwraca uwagę, że w Łomży brakuje organizacji pozarządowych zajmujących się uchodźcami i pomocy doradczej dla nich. Fundacja "Ocalenie" ma tam od 2008 roku swój punkt konsultacyjny. Według niej, cieszy się ogromnym zainteresowaniem uchodźców.
Malika Abdułachabova dodała, że po napaści na dwie Czeczenki, wśród uchodźców w Łomży trzeba było gasić nastroje odwetowe. - Ja nie chcę sugerować, że jest jakieś powiązanie między listem posła a napaścią, może tak stało się przypadkiem, ale ewidentne jest to, że pobicie było prowokacją - powiedziała. Pytana o pismo w sprawie likwidacji ośrodka oceniła, że poseł zrobił to "z braku wiedzy".
Według informacji Urzędu do Spraw Cudzoziemców, pobite Czeczenki nie mieszkają w łomżyńskim ośrodku. Według fundacji, przynajmniej jedna z nich od dawna układa sobie życie w tym mieście, wynajmuje mieszkanie z rodziną, dobrze żyje z sąsiadami.
Uchodźcy pozostają w ośrodkach do dwóch miesięcy po uzyskaniu przez nich statusu nadawanego przez Urząd do Spraw Cudzoziemców. Potem przechodzą pod opiekę Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, które przez rok wypłaca im zasiłki.