Poseł był zakażony koronawirusem. "Miałem zwidy, traciłem świadomość"
Gdański poseł Platformy Obywatelskiej Jerzy Borowczak był zakażony koronawirusem. W rozmowie z Wirtualną Polską mówi o walce z COVID-19 i o swoim obecnym stanie zdrowia. - Ciężko przechodziłem chorobę, miałem zwidy, nie wiedziałem, co się dzieje dookoła, traciłem świadomość - mówi WP Jerzy Borowczak.
O zakażeniu koronawirusem polityk poinformował w mediach społecznościowych na początku kwietnia. O tym, że jest zarażony, dowiedział się przez przypadek.
- Dla mnie to było dziwne. Byłem przyjęty na oddział urologii i musiałem zrobić test, żeby być przyjętym. Test wyszedł negatywny. Zostałem przyjęty na oddział, przeszedłem zabieg, wyszedłem ze szpitala i dopadły mnie dreszcze. Pomyślałem, że wystarczy gorący prysznic. Nie wystarczył. W nocy dopadła mnie gorączka ok. 39 stopni. Zadzwoniłem następnego dnia do lekarza i dostałem skierowanie na test. Po południu dowiedziałem się, że jest pozytywny - mówi Wirtualnej Polsce poseł Jerzy Borowczak.
Polityk nie ukrywa, że przechodził chorobę bardzo ciężko. - To świństwo covidowe jest gorsze od najgorszej grypy, leżałem kilka dni w łóżku z wysoką gorączką. Szczerze mówiąc, to... miałem zwidy. Przychodził lekarz z pielęgniarkami do mnie do domu, a ja nie kojarzyłem, kim są i kiedy się pojawili... Wydawało mi się, że jestem w Matriksie. Filmy mi leciały przed oczyma... - opowiada były polityk opozycji.
"Człowiek łapał powietrze jak ryba wyciągnięta z wody"
Jak wyznaje, w trudnych chwilach pomagała mu żona. Mimo ciężkiego przebiegu choroby u posła jego partnerka nie miała koronawirusa. - Przychodziła, oklepywała, kontrolowała, jak się czuję po zastrzykach. Musiałem je brać ze względu na duszności w płucach. Mam astmę i to było dodatkowe obciążenie. Na szczęście nie była konieczna wizyta w szpitalu, choć chcieliśmy dzwonić po przyjazd karetki pogotowia. Po konsultacji z lekarzem, na szczęście, nie wzywaliśmy ratowników do domu. Ciężko było, człowiek łapał powietrze jak ryba wyciągnięta z wody - mówi Wirtualnej Polsce polityk.
Jak dodaje, 8-10 dni spędził w łóżku. - Przyjmowałem mnóstwo lekarstw. Wątroba dostała swoje, robiłem badania i mam podwyższone wszystkie wskaźniki. Według lekarzy za 2-3 tygodnie mój stan ma wrócić do normy. Ciężko z tą chorobą w ogóle walczyć, człowiek jest bezsilny, przytłumiony. Jest mu wszystko jedno, traci się świadomość - dodaje Borowczak.
- Przy tej bezsilności człowieka nachodzą myśli, czy to już aby nie koniec żywota. Myślałem wtedy o córkach, że im tyle obiecałem, a nie zrealizuję tego. Oczywiście, że trzeba myśleć pozytywnie, bo bez tego ciężko pokonać koronawirusa. Najważniejsze, że wróciła teraz radość życia - kończy Borowczak.
Poseł Koalicji Obywatelskiej nie jest jedynym politykiem, który przechodził COVID-19. W tym gronie znaleźli się m.in. prezydent Polski Andrzej Duda, wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, poseł PiS i były minister transportu Jerzy Polaczek.
W ostatnich dniach zachorowała również posłanka PO Marzena Okła-Drewnowicz.
"Piszecie, dzwonicie, nie jestem w stanie odpowiadać. Jest bardzo różnie. Taka to choroba. Tu w szpitalu wszystko nabiera innego sensu. Gdy za ścianą umiera 53-letnia kobieta, która już się tak dobrze czuła. Gdy młody chłopak nie dojeżdża na przeszczep. Piszę to tylko po to, żebyście nie bagatelizowali. Zostawali w domu, jak was coś bierze. Testowali się. To może uratować wam i komuś życie. Bądźcie czujni!!!" - napisała posłanka na swoim profilu na Facebooku.