Posądzony o korupcję domaga się 1,5 mln odszkodowania
Uniewinniony prawomocnie od zarzutów korupcji były strażnik z polsko-rosyjskiego przejścia granicznego w Bezledach Adam Piędziak chce ponad 1,5 mln zł za niesłuszne zatrzymanie i aresztowanie.
12.03.2010 | aktual.: 12.03.2010 14:42
Sąd okręgowy w Olsztynie rozpoczął rozpatrywanie wniosku mężczyzny. Wnioskodawca zgodził się na podanie imienia i nazwiska. 41-letni Adam Piędziak, który pracował jako kontroler-pirotechnik na polsko-rosyjskim przejściu granicznym, został zatrzymany w styczniu 2003 roku. On i inni pogranicznicy usłyszeli zarzut przyjmowania łapówek od przemytników w zamian za umożliwienie przewozu alkoholu i papierosów oraz wręczania łapówek innym pogranicznikom. Po zatrzymaniu został aresztowany; w areszcie przebywał do listopada 2008 roku.
Proces najpierw toczył się przed sądem rejonowym w Bartoszycach, potem okręgowym w Olsztynie, który nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy bartoszyckiemu sądowi. Ten ostatecznie w czerwcu 2009 roku, po 7 latach prawomocnie uniewinnił funkcjonariusza.
Przed sądem okręgowym w Olsztynie Adam Piędziak domaga się 768 tys. zł odszkodowania i 800 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszne zatrzymanie i aresztowanie. Piędziak mówił, że po zatrzymaniu i aresztowaniu został zawieszony w czynnościach służbowych, w związku z tym jego niepracującej żonie wypłacano połowę pensji, czyli ok. 1 tys. zł. Miał wówczas na utrzymaniu dwójkę dzieci. Opowiadał, że po zatrzymaniu, w kajdankach został wyprowadzony z przejścia w Bezledach do samochodu i przewieziony do prokuratury okręgowej w Olsztynie. Po decyzji sądu o aresztowaniu przebywał w aresztach: w Iławie, Olsztynie i Bartoszycach. Podkreślił, że słyszał od funkcjonariuszy spraw wewnętrznych (jednostka kontrolna w straży granicznej) i od osadzonych wyzwiska i groźby. Nie wychodził na spacery, bo bał się o swoje życie i zdrowie. Z powodu stresu, załamania nerwowego schudł 20 kilogramów. Miał też utrudnione widzenia z rodziną. Nie wydano mu przepustki na dzień, w którym jego syn miał pierwszą komunię.
Mężczyzna mówił także, że przez jego aresztowanie jego żona i dzieci doznały krzywdy. - Dzieci słyszały wyzwiska, cierpiały do tego stopnia, że musiały korzystać z pomocy psychologów, bały się chodzić do szkoły, doznawały upokorzeń - powiedział. W 2005 roku, kiedy toczyło się postępowanie karne zwolnił się ze służby i odszedł na emeryturę. Po prawomocnym uniewinnieniu były pogranicznik chciał wrócić do pracy w straży granicznej, ale jego wniosek o pracę odrzucono. Teraz, jak mówi, otrzymuje miesięcznie 1,5 tys. zł; jego żona jest na zasiłku dla bezrobotnych. Zeznając przed sądem, żona byłego funkcjonariusza podkreśliła, że musiała pożyczać pieniądze, by zrobić mężowi paczkę do aresztu. Wyprzedawała także inwentarz z gospodarstwa rolnego.
Sąd odroczył sprawę do czasu, gdy uzyska od Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej informację m.in. o zarobkach pogranicznika przez aresztowaniem.
Jak powiedział rzecznik prokuratury okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski, sprawa korupcji strażników granicznych z Bezled, prowadzona przez ówczesny wydział przestępczości zorganizowanej w tejże prokuraturze, zakończyła się prawomocnym uniewinnieniem kilkunastu funkcjonariuszy straży granicznej.