Porzucony na dworcu kot zamieszka w gabinecie prezydenta Wrocławia
Rodzina nie mogła zabrać kota na pokład autobusu. Zostawiła więc pupila... na dworcu. W sukurs przyszedł nieoczekiwanie... prezydent Wrocławia, który zamierza zaopiekować się futrzakiem.
Słynny na całą Polskę jest z pewnością jeden kot. Kot prezesa. Teraz jednak może dołączyć kolejny. Kot prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka. Znalazł go pracownik ochrony na wrocławskim dworcu autobusowym. Siedział na półpiętrze, zamknięty w plastikowym transporterze.
Szybko jednak okazało się, jak do tego doszło. - Wielokrotnie oglądaliśmy nagranie z monitoringu - mówi Krzysztof Balawejder, który włączył się w akcję poszukiwawczo-śledczą.
Znalazcy dostrzegli na monitorach czteroosobową rodzinę. Dwoje dorosłych, dziewczynka i chłopiec. Przybyli na dworzec obładowani walizkami, siedzieli i czekali przez półtorej godziny. Mieli ze sobą plastikowy transporter.
Na stanowisko podjechał jeden z międzynarodowych autokarów. Rodzina podeszła, ale dyskutowała z kierowcą. Wtedy ojciec zawrócił, wziął transporter, pojechał na piętro i... zostawił go. Następnie wrócił do autokaru. Cała rodzina pojechała do Włoch.
- Widzieli przez ten czas, że jest ochrona, pełno ludzi... - dziwi się Krzysztof Balawajder.
Krótkie śledztwo pozwoliło ustalić, który przewoźnik realizował kurs. Okazało się, że zabrania on przewozu zwierząt. Rodzina postanowiła więc kota porzucić i jechać.
W międyczasie kot przeszedł badania u weterynarza. Okazało się, że jest młody i zdrowy. Dochodzi do siebie. Wkrótce jednak zmieni otoczenie.
Prezydencki kot
Krzysztof Balawejder udostępnił historię kota w mediach społecznościowych. Ku jego zaskoczeniu na apel odpowiedział.. Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia. Stwierdził, że chętnie kota przygarnie. Ma być jego współtowarzyszem w prezydenckim gabinecie.
- W ostatnich miesiącach zapowiadałem, że we wrocławskim ratuszu będzie mnie wspierał czworonożny towarzysz... - przypomniał prezydent. I oto jest.
Ogłosił również konkurs na imię dla nowego mieszkańca gabinetu. Do wyboru: Wrocek, Ołtaszyn lub Borek. Uspokaja też, że kot nie będzie pozostawiony samopas. Noce ma spędzać w domu prezydenta, a w gabinecie pomieszkiwać jedynie za dnia.
Sprawa ma również swój drugi finał, bo skończyła się na policji. Zawiadomienie złożył Krzysztof Balawejder. - Jest to znęcanie się nad zwierzakiem - stwierdza.
I choć szanse na znalezienie byłych właścicieli są nikłe, to jednak Balawejder ma nadzieję, że taka historia może być nauczką dla innych. - Warto sprawdzić, jakie są zasady przewozu zwierząt - podsumowuje.