"Porywają, usypiają, dokonują operacji" - radny składa interpelację ws. "łowców organów"
• Radny Poznania złożył interpelację w sprawie doniesień o działalności "łowców organów"
• Osoby, które miałyby trudnić się tym procederem wg. radnego mogą zdobywać organy do przeszczepu od porwanych mieszkańców miasta
• Policja uspokaja: brak takich udokumentowanych przypadków
23.04.2016 | aktual.: 23.04.2016 17:58
Ofiarą tzw. legendy miejskiej padł najprawdopodobniej poznański radny PiS, który w interpelacji zapytał prezydenta Poznania o przypadki porwań osób, którym wycięto organy. Policja uspokaja, że nie ma żadnych doniesień o działalności "łowców organów" w Polsce.
Urząd Miasta Poznania poinformował, że sprawa zgłoszona przez radnego Michała Boruczkowskiego zostanie dogłębnie zbadana, zaś autor pisma z pewnością otrzyma merytoryczną odpowiedź.
Radny Boruczkowski w interpelacji przesłanej do prezydenta Jacka Jaśkowiaka poinformował, że z jego informacji wynika, iż w Poznaniu młode osoby są śledzone, usypiane i okaleczane.
"Gdy upatrzone osoby znajdują się na dworze w odosobnieniu, są chwilowo usypiane i jest pobierana ich krew, celem badania, czy dana osoba jest zdrowa. Po wybudzeniu, te osoby znajdują na swoim ciele kropkę od igły. Po pozytywnym zweryfikowaniu przez łowców organów braku chorób danej osoby, taka osoba po pewnym okresie czasu jest porywana i są wycinane jej niektóre organy wewnętrzne na sprzedaż" - doniósł w interpelacji radny.
Maciej Nowak zajmujący się tzw. legendami miejskimi, wymyślonymi, pozornie prawdopodobnymi historiami, często o makabrycznej tematyce, powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że rzekome doniesienia o "łowcach organów" są przykładem starej, krążącej po całym świecie miejskiej legendy.
- Typowa legenda miejska to historia znajomego naszego znajomego, mająca wiele wersji i wariacji. "Łowcami organów" straszy się np. młode dziewczyny na wakacjach, by po zmroku nie wychodziły z domów. Nie jest to historia nowa i wymyślona w Polsce, szczególnie popularna jest w egzotycznych krajach turystycznych - powiedział Nowak.
Radny Michał Boruczkowski powiedział, że wiarygodną informację o działalności "łowców organów" w stolicy Wielkopolski otrzymał od znanej mu osobiście mieszkanki Poznania. - Ona zgłosiła do mnie tę sprawę, wskazując, że jej znajoma została napadnięta i potraktowana w taki sposób, jak opisałem to w interpelacji. Została napadnięta, uśpiona, później odnalazła na swoim ciele ślad po igle. Zgłosiła się na policję i poinformowano ją o całym procederze związanym z wycinaniem organów - powiedział radny.
W interpelacji radny Boruczkowski zapytał prezydenta, czy "podjął jakieś kroki, celem wyłapywania łowców organów" i czy posiada wiedzę na temat liczby "udokumentowanych w Poznaniu przypadków bezprawnego wycięcia organów".
Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak podkreśla w rozmowie z agencją, że nic mu nie wiadomo o opisanym przez poznańskiego radnego procederze, policja nie ma też wiedzy, by gdziekolwiek w Polsce doszło do takiej sytuacji. - Nie ma takiego udokumentowanego przypadku - zaznaczył.
Daria Pertek z biura prasowego Urzędu Miasta Poznania poinformowała, że interpelacja radnego zostanie zweryfikowana. - Prezydent zapozna się z pismem, odpowiednie wydziały przygotują odpowiedzi na pytania radnego. My musimy odpowiedzieć na każdą interpelację - powiedziała.
Radny Boruczkowski powiedział, że nie rozmawiał osobiście z rzekomo napadniętą osobą. - Uważam, że ta sytuacja nie jest nieprawdopodobna. Dostałem taki sygnał, uważam, że jako radny miejski muszę to jakoś zweryfikować - zaznaczył radny.