Porywacze wypuścili dzieci z autobusu
Porywacze, którzy rano uprowadzili w Manili 32 dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym, po dziewięciu godzinach przetrzymywania swych ofiar w autobusie, uwolnili je i oddali się w ręce policji. Jak pisze agencja France Presse takie rozwiązanie udało się wynegocjować policyjnym mediatorom.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/filipinscy-uczniowie-wzieci-za-zakladnikow-6038682558997633g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/filipinscy-uczniowie-wzieci-za-zakladnikow-6038682558997633g )
Filipińscy uczniowie wzięci za zakładników
Wcześniej jeden z porywaczy zgodził się na zwolnienie dzieci przed końcem dnia. Drugi z porywaczy w rozmowie przez telefon komórkowy z lokalną telewizją zaapelował do policjantów, by nie strzelali. Zapowiedział, że on sam nie wyciągnie broni jako pierwszy. Kocham te dzieci - mówił.
Dzieci - w wieku od czterech do sześciu lat - miały odbyć autokarem wycieczkę po Manili, a także wyjechać poza miasto. Jak wynika z informacji obecnych na miejscu mediów, nie wydają się zbyt zestresowane sytuacją.
Jak podała policja i manilskie media, porywacze domagali się wyrównania szans dzieci z biednych przedmieść Manili, a przede wszystkim zapewnienia im wykształcenia. Mężczyźni są uzbrojeni; podobno mają przy sobie pistolet maszynowy, rewolwer i dwa granaty.
Autobus z dziećmi stał zaparkowany tuż przed budynkiem rady miejskiej Manili.
Pierwszy z porywaczy wypowiedział się przez telefon komórkowy w lokalnej stacji telewizyjnej. Przedstawił się jako Jun Ducat i zapowiedział, że uczyni wszystko, by nikomu nic się nie stało. Z pewnością pierwszy nie wyciągnę broni - powiedział. Wyrażając ubolewanie, że naraził oddane pod jego opiekę dzieci na tak silny stres, zaznaczył, że chciał w ten sposób zwrócić uwagę społeczeństwa na "rzeczywistość polityczną" kraju - korupcję, "zgniły system", przepaść między bogatymi i biednymi.
Tożsamość Ducata potwierdził filipiński senator Ramon Revilla, który przez około 30 minut rozmawiał w autobusie z porywaczami. Złożył obietnicę, że osobiście dopilnuje, by 145 dzieci, pozostających pod opieką ośrodka, zdobyło wykształcenie.
Kocham te dzieci - dlatego właśnie tu jesteśmy. Nikt nie ucierpi - jeśli miałoby dojść do rozlewu krwi, nie będę pierwszym, który odda strzał. Zwracam się do policjantów: Miejcie litość dla tych dzieci - apelował porywacz w rozmowie telefonicznej z manilską stacją radiową DZMM.